Trzy są rodzaje niecierpliwości.
Dwie pochodzą od diabła, a trzecia – to Boża niecierpliwość.
Pierwsza niecierpliwość to nieustanny pęd do przodu. Szybko, szybko – czas ucieka – liczy się pierwsze słowo. Tego typu niecierpliwość można skwitować krótkim komentarzem: Co nagle, to po diable, gdyż gdy człowiek się spieszy – to diabeł się cieszy! Taka jest pierwsza nasza niecierpliwość: pogania nas w każdym bezmyślnym kierunku.
Ale druga diabelska sztuczka gorsza jest od pierwszej. Ten rodzaj niecierpliwości dotyka ludzi, którzy pełni są przeróżnych szlachetnych ideałów. Pragną stać się świętymi, szukają doskonałości, modlą się o rozmaite wzniosłe dary. I w pół drogi nagle: zniechęcają się. Brak im wytrwałości. Taki sam błąd może popełnić chory, który po kilku dniach porzuca kurację. Albo góral, co to wybrał się nad morze, by po godzinie marszu zawrócić – znikąd bowiem nie słyszy szumu bałtyckich fal. To specjalny defekt człowieka: nasz brak cierpliwości do samych siebie.
Ale, ale…! Jest jeszcze trzecia niecierpliwość (w ogóle to niecierpliwość cnotą nie jest – wszak święty Paweł w Hymnie o miłości zapisał, iż nade wszystko, niejako na pierwszym miejscu, miłość – cierpliwa jest. A ileż cierpliwości ma Bóg, który patrzy na nasze ludzkie mądro-głupie dzieje. Gdybyśmy mieli tyle cierpliwości do Boga, ile On ma do nas…)! Ta trzecia miłość niecierpliwa woła z ks. Janem Twardowskim, słynnym Księdzem „Ti-Dżejem” od Biedronek – Spieszmy się kochać ludzi! I krzyczy za Apostołem: Miłość Chrystusa przynagla nas!
Kto w sercu niesie radość Dobrej Nowiny, ten nie wlecze się wolno jak ślimak – Ewangelia dodaje mu skrzydeł, dlatego biegnie ku drugim, i to jak biegnie…! Zdaje się nam, że życie jego przemienia się w taniec!
Photo: Foter.com
Leave a Reply