Już od jakiegoś czasu, gdy przyglądam się współczesnym wydarzeniom, dręczy mnie jakiś obraz z przeszłości, którego nie mogę sobie dokładniej przypomnieć. To takie „déjà vu” męczące podświadomość, i nic nie pomaga żeby to sobie uświadomić..Aż wreszcie znalazłam! To był po prostu film, który kiedyś oglądałam. Oczywiście – od czego jest Internet. Wszystko znalazłam. Chodziło mi o film pt. „Ucieczka z Nowego Jorku”….
Sam film zrobiony był w 1981 roku, a jego akcja toczy się w roku 1997. Tak, w roku 1981 to było science fiction, ten rok 1997-my.. A my teraz już jesteśmy 20 lat po tym science fiction, i widzimy podobne sceny jak na filmie, ale już na co dzień, i do tego o wiele bliżej, bo w miastach Europy.
Tamta filmowa historia dotyczyła Manhatttanu, który był odciętą od świata, otoczoną murem wyspą, na którą zsyłano najgroźniejszych przestępców. Rządzą się oni tam własnymi prawami, a przeżyje ten, kto najlepiej dostosuje się do panujących warunków. W wyniku katastrofy lotniczej samolot prezydenta Stanów Zjednoczonych rozbija się na wyspie, a on sam zostaje schwytany przez kryminalistów. Szef więzienia zleca uwolnienie głowy państwa skazańcowi i ekskomandosowi. Jeśli ten (Snake Plissken) wypełni zadanie, jego wyrok zostanie anulowany. Zwykła historia filmowa.
Film ten jest przedstawieniem alternatywnej przyszłości, w której dzielnica Nowego Jorku – wyspa Manhattan stała się zamkniętym więzieniem strzeżonym jedynie od zewnątrz przez specjalne jednostki policji. Więźniowie znajdujący się na wyspie są pozostawieni samym sobie, a dzielnica przeznaczona na więzienie jest ciągle przez nich dewastowana.
I właśnie te obrazy, gdy na zdewastowanych ulicach panuje anarchia, prawo silniejszego, gwałty, rabunki i morderstwa, to jest teraz aktualny obraz wielu współczesnych dzielnic współczesnych miast. Choć nie są te obrazy na pierwszych stronach internetowych portali czy naszych gazet, to można je łatwo odnaleźć w wirtualnej przestrzeni, gdy się tylko trochę poszuka. Nie można przecież żyć w błogiej nieświadomości kiedy w tym samym czasie giną ludzie.
Wtedy, gdy robiono ten film o ucieczce z Nowego Jorku, taka apokalipsa wielkomiejska była czymś niewyobrażalnym, jakąś fikcją i bredniami pesymistów, a w najlepszym wypadku czarną wizją ponurych wyznawców teorii spiskowych. W 1981 roku wydawało się to zupełnie niemożliwe. Nie powiem że – „a nie mówiłam”, ale zapamiętałam ten film, i wzbudził on we mnie przerażenie.
No cóż, i dziś jest wiele osób które upierają się przy swojej wersji wizji świata, a ja ją mam przez pryzmat tego chyba zapomnianego filmu. Ale niezapomnianego dla mnie.
Dzisiejszy Międzynarodowy Dzień Matki Ziemi skłania do refleksji na podobne tematy, i nic na to nie poradzę że mam akurat takie skojarzenia. Ale przecież nie tylko takie.
Sięgnęłam także pamięcią do innych obrazów i zaraz przypomniał mi się jeszcze kolejny film, też z roku 1981-szego. Tym razem pokazano w nim dzieje ludzkości na Ziemi w odległym czasie bo 80 tysięcy lat przed Erą Chrystusa, czyli przed nasza erą, jak się obecnie nazywa. Czyli dotyczy czasów prehistorycznych. To film pt. „Walka o ogień”.
Przedstawiciele plemienia wyruszają w podróż której celem jest zdobycie ognia utraconego wskutek ataków wroga na ich osadę, gdy ich spokojne życie zostało w ten sposób przerwane, gdy zgasł przechowywany przez nich ogień. Trzech młodych wojowników wyrusza na poszukiwanie nowego ognia, przemierzając sawannę, spotykając prehistoryczne stworzenia i inne plemiona.
Film zrobiony doskonale, niezwykle starannie, swego czasu był sensacja kulturalna, i nawet język został specjalnie do niego opracowany, Teraz zapomniano o tym filmie.. Ale może warto znów go przypomnieć, bo kto wie, jak to będzie z nami. Może nastanie era kiedy powrócimy na drzewa? Albo może ktoś nam coś ukradnie albo odbierze, i utracimy coś tak cennego, że – po raz kolejny – trzeba będzie wyruszać w świat w poszukiwaniu naszej zguby.
„Myśli na dobry dzień”, pr. I PR. Zapraszamy do słuchania!
Photo credit: Foter.com
Leave a Reply