uciekam w mgliste światła ulicy
albo za szafę w swym domu
nikt z żywych nie zna mej tajemnicy
a ja nie powiem nikomu
chowam się w biurku przez osiem godzin
w ciemności bólu nie czuję
nawet rzetelnie mi to wychodzi
gdy dla pieniędzy pracuję
impulsów szukam na hiperłączach
w postach i lajkach popędu
jak zagubiony na leśnych kłączach
już dzisiaj setny raz z rzędu
dawką znieczulam słodkich nałogów
bo tak jest słodko zapomnieć
szkoda że krótko bywam u bogów
że muszę potem przytomnieć
zamykam w dźwiękach muzyki uszy
na głosy głuchy swej duszy
i nienawidzę ciszy milczenia
gdy ma coś do powiedzenia
wciąż tęsknię za czymś co się nie staje
bo byłoby tak wspaniale
odrzucam szorstko co mi los daje
na każde proszę mam ale
ze swych kompleksów wykuwam miecze
by nimi z prawdą bojować
łatwiej iluzją się w nicość siecze
bo prawda lubi się chować
jestem kontaktem włączonym w ludzi
z których pobieram napięcie
przestaję działać gdy mnie obudzi
z gniazdka wyjąwszy znów spięcie
świateł pożądam kolorów tęczy
ruchu i nowych poruszeń
tak mnie stagnacja i pustka męczy
że nieduszony się duszę
a wszystko po to aby nie dotknąć
ż y c i a w którym sam żyję
ile mam jeszcze razy się ocknąć
aż się przed tobą ukryję
Photo: Foter.com
Leave a Reply