No i wpadłam po same uszy. Trudno mi wyobrazić teraz sobie dzień bez zaglądania do Internetu. Ale też cieszy mnie łatwość porozumiewania tą drogą, choć nie jest to kontakt zbyt głęboki intelektualnie. A przynajmniej zwięzły w słowach, dzięki temu używamy ich o wiele świadomiej, niż w zwyczajnej paplaninie. Czy zauważyli Państwo jak szybko zmieniają się współczesne metody porozumiewania się ludzi między sobą? Jeszcze niedawno wystarczył jeden sygnał komórką, nawet bez słów, by coś oznajmić. W ten sposób przywoływałam do swojego pokoju mojego aktualnego domownika, gdy przebywał w innym pomieszczeniu.
Potem – te kilometrowe sms-y no i poczta mailowa. A teraz piszę listy elektronicznie, a odpowiedzi – jeśli w ogóle przychodzą – to dużo później, a nawet czasem po czasie lub w ogóle nie. Obecnie królują smartfony. To już nie dla mnie. Musiałabym chodzić dodatkowo ze szkłem powiększającym w kieszeni.
Teraz te mosty rodzinne krzyżują się na portalach społecznościowych, gdzie są najnowsze wiadomości o ruchach osobowych. Ale też człowiek może przeżyć niejeden moment zaskoczenia, nie zawsze miłego. Oto moje posty czasami są brutalnie usuwane, bo nie pasują do młodzieżowego profilu jakiegoś potomka. Choć bywa i odwrotnie – moje nieśmiałe wychylenie się z jakimś komentarzem nagle jest nagrodzone lajkiem. I nie wychodząc z domu, nie zamieniając z nikim żadnego słowa, mamy momenty cichej satysfakcji. I poczucie zrozumienia, wspólnoty oraz akceptacji.
Zwyczajny czat też może być czadowy. Oto nasz Redakcyjny Słuchacz (no i mój oczywiście) nagle napisał do mnie na tym czacie: „Dzień dobry Pani Elu!!! tęsknie za Pani felietonem „Myśli na dobry dzień” – życzę zdrówka i wszystkiego co dobre”. Czyż taki głos nie podniesie człowieka z największego jesiennego dołka?
Z radością odpowiedziałam więc że właśnie w listopadzie będę aż dwa razy, i może ten Pan mógłby mi podpowiedzieć jakieś tematy, bo nieco wyschłam. Na co znów dostałam optymistyczną odpowiedź, zamiast propozycji tematu: „Czekam z wielkim szacunkiem i niecierpliwością . Pani przenikliwość i doświadczenie życiowe jest pełne propozycji –pozdrawiam”. No i nie pozostało mi nic innego jak zasiąść do roboty…
A oto i fragment innego listu, od Słuchaczki Pani Czesławy z Krakowa której słowa niegdyś cytowałam na antenie:
„Może nie będzie Pani zadowolona, ale kierując się moją wdzięcznością w załączeniu przesyłamy Pani anioła kupionego przez moją siostrę u plastyka który ma pracownię z wyrobami witrażowymi (także różne lampy).
Niestety nie mogłam tego zrobić osobiście, bo nie wychodzę z domu. Bardzo chciałam zobaczyć jak Pani wygląda i ostatnio mój siostrzeniec z żoną będąc u nas na obiedzie pokazał mi w komputerze Pani stronę internetową. Dzięki Bogu, że widok Pani podobizny sprawił nam ogromną przyjemność – widać od razu dlaczego Pani felietony wzruszają słuchaczy – jest w Pani nie tylko urok osobisty, ale dobroć, życzliwość i mądrość”.
Wiem, wiem, nie wypada tak się samemu chwalić. Zresztą czy pochwałą jest stwierdzenie – „Dzięki Bogu że nam się Pani podobała”? Ale bywa czasami taki moment kiedy miłe słowa są mile widziane i słyszane, to wszelkie rocznice. Dziś akurat są moje urodziny. I dlatego pozwalam sobie na tę małą laurkę. Rzadko komu chce się wysilać na specjalne listy czy nawet prezenty dla kogokolwiek, tu znów kłania się internet który przypomina o urodzinach. Ale taka jest prawda że czasem gdyby nie to, to w codziennym szumie takie sprawy w ogóle przestały by istnieć. Sama mam ostatnio na sumieniu sporo podobnych zaniedbań…
Photo credit: Foter.com
Leave a Reply