Miesiąc po Święcie Wniebowzięcia Maryi Brat Bonifacy odmawia brewiarz. Ach, dzisiaj, piętnastego września, znowu święto maryjne!
– Jak to we wrześniu, mruknął mu do ucha Anioł Stróż.
– No tak, ósmego święto Narodzenia Matki Bożej, potem dwunastego Matki Bożej Zwycięskiej, a dzisiaj Mater dolorosa.
Czyli po Wniebowzięciu – Golgota! Tak, tak, piętnastego sierpnia Maryja idzie do nieba, a piętnastego września – z Maryją – idziemy na Golgotę. Pod krzyż Chrystusa, aby stać blisko Serca Zbawiciela. Trwać przy Nim z Maryją i umiłowanym uczniem. Z Janem, synem Zebedeusza. Do właśnie do niego Pan Jezus wypowiada swój testament z krzyża:
– OTO MATKA TWOJA!
– Ach, jeden, jedyny apostoł na Golgocie, a co z resztą? Uciekli, czmychnęli, dali nogę. Lepiej znaleźć sobie kryjówkę, bo za chwilę tercet Kajfasz, Herod i Piłat przybije cię do krzyża. Skoro byłeś uczniem Proroka z Nazaretu, więc…
Bonifacy westchnął i popatrzył w niebo. Piętnastego sierpnia Wniebowzięcie, a piętnastego września – następne wniebowstępowanie. Bo przecież Golgota to skrawek Nieba. Golgota, małe niebo, w którym Matka i syn Zebedeusza, który staje się Jej dzieckiem.
Tymczasem stary Zebedeusz siedzi na progu swojego domu. Niedawno skończył połów, zmęczony wpatruje się w wieczorne niebo. Znad jeziora dochodzi spokojny szum fal. Jak to dobrze, że mieszkam z dala od wielkich spraw wielkiego świata, myśli.
Nagle od strony jeziora do uszu Zebedeusza dochodzi znany dźwięk. Tak, tak, to Jakub powraca. Niczym marnotrawny syn, Jakub, syn Zebedeusza, wraca do domu z wielkiej Jerozolimy. W jego oczach maluje się smutek i pustka.
Stary ojciec wzdycha głęboko:
– A co z Janem?
Giotto, Ukrzyżowanie (1305)
Leave a Reply