Popsuli nam się współcześnie i młodzi i starzy. Młodzi, chociaż często już trzydziestka z okładem na karku, wciąż za młodzi na dzieci, obowiązki, odpowiedzialność. Wielki świat zachęca by go zwiedzać, kluby zapraszają do wieczornych i weekendowych odwiedzin, trzeba spłacić mieszkanie i wymienić samochód, a nie „inwestować w pieluchy”. Wszystko to wiemy i obserwujemy z niepokojem nie od dziś.
Ale ostatnio coraz częściej psują się też dziadkowie, dotąd postrzegani jako ostoja zdrowego rozsądku wynikającego z nabytego z wiekiem doświadczenia. Zapatrzeni w telewizyjne seriale, zaczytani w kolorowych gazetach chłoną jak gąbka serwowany tam wizerunek seniora. Jeśli nie wiecie kim są seniorzy to wyjaśniam: to taki siwowłosy przystojniak z rakietą tenisową i z uczepioną jego ramienia elegancką kobietą w nieokreślnym wieku, charakteryzującą się szczupłą, wysportowaną sylwetką i lśniąco białym uśmiechem. Czy ośmielisz się nazwać taką parę dziadkami? To przecież tacy „starsi młodzi” zainteresowani podróżami i zwiedzaniem, rozwojem osobistym, sportem, zdrową dietą. Po prostu sobą, bo tak uczy współczesny świat. Nie dla nich pieluchy i zasmarkane noski wnucząt. Mają lepsze rzeczy do roboty, niż lepienie z wnukiem z plasteliny, czy odrabianie z wnuczką matematyki.
Wszyscy, niezależnie od wieku, słyszymy jak mantrę, że nam się należy, że mamy dbać o siebie, że życie jest tylko jedno i trzeba z niego brać ile się da. I często od tego słuchania tracimy zdrowy rozsądek. Wypiera go nowomodny medialny bełkocik i marketingowe zabiegi firm, które sprzedają swoje towary ludziom od kołyski po grób. Życie zaczyna się jawić jak ogromny plac zabaw – tylko biec od jednej atrakcji do drugiej, tyle tu tego. Korzystać ile się da i póki się da. Długie lata życiem rządzi hedonizm. Tylko co potem?
Dziadek egocentryk choćby nie wiem jak o siebie dbał też się zestarzeje, zacznie wolniej myśleć i wolniej się poruszać, będzie gorzej widział i słyszał, straci siły. W końcu większość z nas nie odchodzi z tego świata z rakietą tenisową w ręku… Dziadek i babcia będą potrzebowali pomocy syna, córki albo wnucząt, żeby zrobić większe zakupy, opanować obsługę nowej komórki, albo pralki. Statystki mówią, że 80% osób po 65 roku życia cierpi na jakąś chorobę degeneracyjną, albo zespół takich chorób. I sytuacja zdrowotna starszej osoby z roku na rok pogarsza się. 60-letni dziadek był częstym bywalcem kortów, ale jako 80-latek raczej tam nie bywa. Za to trzeba go zawieźć do lekarza, odwiedzić w szpitalu. I kto to ma zrobić? Córka lub syn, którzy swego czasu usłyszeli pytanie: „Ale po co wam kolejne dziecko?!”, albo komentarz, że nie potrafi się zabezpieczyć? Wnuki, które dziadków widywały od święta i nie czują z nimi żadnego bliskiego związku?
Nie twierdzę, że całe życie ludzi, którzy już odchowali swoje dzieci ma być odtąd poświęcone wnukom. Trzeba inwestować w siebie – swoje przyjaźnie, pasje, zdrowie, w swoje małżeństwo wreszcie. Ale dbając o jedno nie zaniedbywać drugiego – dobrych relacji z dorosłymi dziećmi i wnukami, budowania przestrzeni spotkania z młodszymi pokoleniami, co wymaga wysiłku, czasu i postawy służby. Brzmi nieatrakcyjnie? A czy atrakcyjnie brzmi samotna, smutna starość spędzona w pustym mieszkaniu, domu „pogodnej jesieni”, czy na szpitalnym oddziale? Czy to nie chora sytuacja, kiedy jako rozwiązanie problemu nieproduktywnych, niepotrzebnych nikomu samotnych starców rozważa się eutanazję?
Drodzy „starsi młodzi” żyjcie mądrze, planujcie sensownie, inwestujcie swój czas i uczucia tak, żeby nigdy nie zabrakło wam miłości i zainteresowania najbliższych i żebyście mogli nazywać swoje życie szczęśliwym nawet wówczas, gdy zabraknie wam sił na tenisa i zagraniczne wojaże.
Foto: Eye-Shutter Photography/Flickr/CC BY-SA 2.0
Zgadzam się.
Wreszcie ktoś to napisał! Brawo! Tak samo zamierzam pomagać dziadkom moich dzieci jak oni pomagali i wspierali mnie kiedy dzieci były małe i chwilami było bardzo ciężko. Wszystko inne było ważniejsze, więc odpłacę się tym samym na ich późną starość!