Wiara

Miłosierdzie – co to znaczy?

Słowo to znajdujemy w najstarszych polskich tekstach – w Kazaniach gnieźnieńskich czy w Psałterzu floriańskim (XVI w.). Jest ono zapożyczeniem z łacińskiego misericordia. Może zatem oznaczać dosłownie miłe osierdzie albo litościwe osierdzie – czyli miłe serce, litościwe serce.

Znaczenie obecne w słownikach językach polskiego ogranicza się głównie do pojęcia współczucia, litości, dobroczynności. Przez takie zawężenie jest często postrzegane negatywnie. Zwrot okazać miłosierdzie kojarzy się z okazywaniem litości, które w efekcie bardziej poniża niż dowartościowuje człowieka.
Jeśli chrześcijanin chciałby poznać dokładne znaczenie miłosierdzia, powinien sięgnąć do słowników teologicznych i do Encykliki Jana Pawła II Dives in misericordia. A także do Dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej.

Szczegółowa analiza lingwistyczna tego tekstu pokazuje, że miłosierdzie nie tyle określa jedną z cech Boga, ile jest nazwą zbioru wszelkich cech Boskich. Określa nie tylko jakiś wybrany aspekt Jego działania, ale całą tożsamość Boga, stanowiąc wręcz Jego imię. Cokolwiek Bóg czyni – stwarza, przytula, uzdrawia czy karze i doświadcza – wszystko to zawsze jest przejawem Jego miłosierdzia – nawet Jego sprawiedliwość. Podobnie – każdy czyn Jezusa jest czynem miłosiernym – każde uzdrowienie i spotkanie z drugim człowiekiem (z Nikodemem, z Marią Magdaleną, z młodzieńcem z Nain), wybór Apostołów czy kazanie na górze. Najwyższym zaś aktem miłosierdzia jest Jego Wcielenie, Męka i Zmartwychwstanie. Dzienniczkowy obraz znacznie przekracza więc ów stereotyp ograniczony często do modelu miłosiernego samarytanina czy dzieł fundacji Caritas.

Dzienniczek zrywa też z negatywnym obrazem okazywania miłosierdzia jako sytuacji upokarzającej nierówności. Wszelkie zniżenie się Boga do człowieka i podobne człowieka do innego człowieka ma mieć na celu zrównanie tych osób i ich pozycji, wejście w głębokie współprzeżywanie tej samej sytuacji życiowej. Okazywanie miłosierdzia nie tyle więc stwarza przepaść pomiędzy obdarzającym a obdarowanym, ile właśnie ją likwiduje [por. Dz 1576].

Co istotne, w tym mistycznym tekście nie ma wyrażenia miłosierdzie ludzkie, jest tylko miłosierdzie Boże. Faustyna pisze zawsze, że człowiek ma okazywać miłosierdzie Boże, a nie swoje. Ma być kanałem, przez który spłynie na ludzkość miłosierdzie Boże, przez który przejdą Jego promienie na świat. Nie każda zatem akcja charytatywna jest akcją okazywania Bożego miłosierdzia. Jak podkreśla też papież Franciszek – filantropia to nie miłosierdzie.

Rodzi się w tym miejscu pytanie – skąd mamy wiedzieć, że miłosierdzie, które okazujemy, jest Boże, a nie nasze? Jak podpowiada Święta, wszystko to zależy od naszego kontaktu z Bogiem, od tego, na ile jesteśmy z Nim zjednoczeni, czy żyjemy w łasce uświęcającej, jak przeżywamy Eucharystię, ile czasu spędzamy na modlitwie, adoracji. Tylko jeśli sami będziemy prześwietleni promieniami Bożego miłosierdzia, będziemy w stanie udzielać tego światła innym.
Miłosierdzie to nie tydzień dobroczynności, ale codzienność, każdy najmniejszy gest, spojrzenie, sposób podania ręki, styl wypowiedzi [por. Dz 163]. Mamy być nim przesiąknięci. To nasza chrześcijańska tożsamość.

Pełna analiza językowa słowa miłosierdzie TUTAJ.

Foto – Izabela Rutkowska, Ośrodek dla niepełnosprawnych „Najświętsze Serce Jezusa” w Rudzie Śląskiej

O autorze

Izabela Rutkowska

Głogowianka, z wykształcenia językoznawca specjalizujący się w języku religijnym, z zawodu redaktor pisma Cichych Pracowników Krzyża „Kotwica”, z pasji fotograf amator, który od czasu do czasu potrzebuje wyrazić się wierszem.

1 Komentarz

Leave a Reply

%d bloggers like this: