„Coś ci powiem, tylko się przysuń, żeby nas nikt nie słyszał. To tajemnica. Największa rzecz na świecie to jest poezja” (Mario Vargas Llosa). Ta poezja miłości przemienia świat: z psotnego, nieznośnego chłopaka czyni małego księcia – zaniedbaną, nieodprasowaną dziewczynę zamienia w królewnę z bajki. Ta przemiana nie jest rezultatem „randki w ciemno”, ale darem, na który trzeba czekać i który należy rozwijać. Czekać na miłość, tę jedyną i wieczną, dać miłości czas, dać szansę. Czekać na miłość, prawie jak w Adwencie. Miłość jest darem Boga, ale to ja muszę ją rozwijać i chronić: „nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli ty nie pomożesz dziś miłości…”
Twoje imię – niebieska, niesforna baletnica zagubiona wśród lasu pocałunków. Ukryte w każdym imieniu i każdej nazwie: we wszystkich słowach świata. Uśmiechasz się w każdym uśmiechu dnia i nocy, jesteś gwiazdą na niebie każdego snu. Twoje imię – drzewo, dwa ptaki, trzy słońca – szesnaście gwiazd. Jesteś tu i teraz, ale jesteś także wszędzie i zawsze. W początku drogi i na końcu.
Miłość jest darem, który pozwala nam iść przez życie. Trzymający się za ręce, uśmiechnięci – zakochani są wśród nas. Idą ścieżką niebieską – drogą do nieba. Albowiem dobrze wiedzą, iż Bóg na zawsze utrwala w nas to, co dobre. Szczęście na zawsze – więc „nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem ona jest wieczna” (Max Ehrmann). Tylko ona pozwala być. „Tylko przez miłość naśladujemy Boga” (Maurice Blondel). Tylko przez miłość? Tak, tylko!
Jesteś tu i teraz, ale jesteś też wszędzie i zawsze. Na początku drogi i na końcu. Od dnia, w którym pierwsi ludzie musieli opuścić raj: „Kilka prostych łez wylali,/ Lecz je otarli. Gdyż oto przed nimi/ Świat cały leżał i mogli wybierać/ Miejsce spoczynku. Opatrzność ich wiodła./ A więc dłoń w dłoni i krokiem niepewnym/ Z wolna przez Eden ruszyli samotnie” (John Milton). Dokąd? Przed siebie – w poszukiwaniu zaginionych miłości…
Na zdjęciu: Nicola i Veronica. Dwa promyki na łące pełnej słońc(a)
Leave a Reply