Małżeństwo

Szczęśliwe małżeństwo – jak to zrobić?

Jestem szczęśliwą żoną, już dziewiętnasty rok. Przyjmuję, że mam w takim razie jakieś pojęcie o szczęściu trwałym. Proszę nie mylić z łatwym.

Zresztą myślę, że coś takiego, jak łatwe trwałe szczęście po prostu nie istnieje. Co gorsza, kiedy rozglądam się wkoło, słucham różnych doniesień, czy rozmawiam ze znajomymi, widzę, że bardzo dużo małżeństw rozpada się. Nie chcę definiować przyczyn jako błahe, bo na pewno takimi przeważnie nie są. Trudno mi jednak powstrzymać się od stwierdzenia, że ludziom nie chce się zabiegać o trwałe szczęście w związku. Czasem w tych staraniach nie mogą zgrać się w czasie. Zapędzają się w pracę, hobby, imprezy, nałogi, miłość do dzieci, miłość do siebie. Tracą to co najważniejsze, to co miało być aż do śmierci. Robi się źle, coraz gorzej, a w końcu nie ma już czego sklejać, a właściwie, nie ma kto sklejać.

I tutaj wracam do pytania, skąd się biorą szczęśliwe małżeństwa? I myślę sobie, że odpowiedź mogłaby być bardzo krótka i prosta. Z odpowiedzialnego traktowania tego, co się mówi i co się robi. Jeżeli jestem świadoma, tego co w moim życiu ważne, mam zdefiniowaną hierarchię wartości, to będąc dorosłą odpowiedzialną osobą kieruję się w życiu zasadami z nią zgodnymi. Jeżeli postanawiam związać się z drugą osobą i przysięgam jej to przed Bogiem i ludźmi, to znaczy zobowiązuję się pracować nad pięknem i szczęściem naszego małżeństwa. Zresztą, tak po prostu będzie mi lepiej, bo kto rozsądny chciałby żyć latami w przykrej relacji.

Uważam, że na gwarancję lub chociaż szansę sukcesu w uzyskaniu małżeńskiego trwałego szczęścia składa się kilka elementów:

  • Przygotowanie do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa, które zaczyna się zwykle na długo przed poznaniem tej najważniejszej osoby i obejmuje m. in. modlitwę o dobrego męża/żonę, ale także o bycie dobrym małżonkiem, uczestnictwo w wartościowym kursie przedmałżeńskim, a poza tym, a może przede wszystkim, zaczyna się już w domu rodzinnym poprzez obserwację i doświadczenie relacji łączącej naszych rodziców lub inne pary żyjące w naszym otoczeniu.
  • W pełni świadome i odpowiedzialne wypowiedzenie słów przysięgi i podjęcie ich realizacji – mamy wielkie szczęście w Kościele Katolickim korzystać
    z formuły, która rzeczywiście zawiera w sobie istotę planu na wspólne piękne życie.
  • Permanentna praca nad jakością relacji, bo „samo” chętnie dzieje się głównie źle. Pisząc praca, mam na myśli wzajemną codzienną czułość, pomoc i troskę o rozwój i wzrastanie, które wszystkim nam jest po prostu potrzebne do życia i które daje poczucie szczęścia i spełnienia. Ogromnie istotna jest również dbałość o komunikację, jasność przekazu, pamiętajmy, że małżonek
    nie posiada daru odczytywania naszych myśli, starajmy się wyrażać miło i precyzyjnie. Dbajmy o chwile tylko dla nas, dzieci są skarbem, ale bez małżonka nie doświadczylibyśmy radości ich wychowywania.
  • Zaangażowanie męża i żony w podobnym stopniu. Nie próbujmy pozbywać się współodpowiedzialności za jakość naszego związku, to nasze wspólne działania i zaangażowanie decydują o liczbie szczęśliwych chwil.

Z naszego doświadczenia mogę jeszcze dodać, że wygląda na to, że im dłuższy staż, tym lepsze porozumienie i mniej powodów do konfliktów, przy jednoczesnym zachowaniu świeżości wzajemnego zachwytu. Czego Wam wszystkim serdecznie życzę!
Photo credit: Angelrays / Foter / CC BY-NC-ND

O autorze

Agnieszka Lipińska

Żona i mama wychowująca wraz z mężem troje dzieci, pasjonatka życia rodzinnego, która po czterdziestce odkryła przemożną potrzebę samorealizacji pisarskiej. Ukończyła Studia Podyplomowe UKSW
w zakresie nauk o rodzinie. Lubi podróżować, niemożliwe zamieniać
w realne, a w domu gotować i piec ciasta.

3 komentarze

  • Jeśli zachowacie czystość przed ślubemkościelnym, to małżeństwo będzie szczęśliwe. Warto się
    pomęczyc 3 lata, żeby 30 być szczęśliwym. Ale pamiętajcie, że nawet całowanie jest grzechem.
    Nawet pocałować chłopaka w usta to wstyd. A jak wstyd, to to coś złego. Czyli grzech. Czułość można
    okazać całując w policzek, czułko. I po ślubie dalej trzeba walczyć o czystość. Do końca życia. Nie
    odmawiać małżonkowi współżycia, bo to grzech przeciwko jego miłości, który naraża go na
    cudzołóstwo, mastrubację, nieczyste myśli. Trzeba się czasem poświęcić, ale nie można być egoistą i
    zostawić małżonka narażając go na cudzołóstwo. Była taka historia, że żona nie współżycia z mężem
    tak często jak chciał i stojąc za dziewczętami w kościele miał nieczyste myśli. Jeśli małżonek będzie
    syty, to łatwiej mu będzie zachować czystość. A decyzje trzeba podejmować razem. I hierarchia
    ważności: Pan Bóg, małżonek, dzieci, rodzice, cała reszta. Małżonka czynić ważniejszym od siebie.
    Jeśli chodzi rzeczy dozwolone i niedozwolone w sypialni polecam o. Knotza. W skrócie niepełnym:
    wszystkie pozycje są dozwolone, wytrysk ma być w pochwie, a jeśli niechcący jest wcześniej , to nie
    grzech, bo niechcący. Nie można się nawzajem onanizować i seksu do tyłka. No i grzechem jest też
    antykoncepcja. Można stosować metodę kalendarzykowa, w której oboje podejmujecie decyzję o
    wstrzemięźliwości okresowej. Ale i podczas niej mąż może przyjść do żony z potrzebą, ponieważ już
    nie może wytrzymać. Nie można odmówić. Jest takie powiedzenie: Bóg da dzieci, to i da na dzieci.

    • Metoda kalendarzykowa jest niestosowana już od co najmniej połowy ubiegłego stulecia. Jest to metoda czysto statystyczna i przy odkładaniu poczęcia z ważnych pryczyn będzie mało skuteczna. Za to bardzo pomocne są naturalne metody wielowskaźnikowe.

Leave a Reply

%d bloggers like this: