Człowiek może żyć pełnią człowieczeństwa i być naprawdę szczęśliwy wtedy, gdy wie kim jest i jaki jest sens jego życia. My chrześcijanie wierzymy w prawdę o człowieku, która została objawiona ludziom przez Boga i jest zawarta w Piśmie Świętym oraz przekazywana w nauczaniu Kościoła i potwierdzona życiem wielu.
“Na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” J 1, 1. Słowo po grecku to logos, a Logos znaczy również sens. Można przetłumaczyć więc powyższy tekst w drugi sposób: Na początku był Sens i Sens był u Boga i Bogiem był Sens. To zdanie nam wyraźnie ukazuje jaka jest przyczyna- początek (odpowiedź na pytanie dlaczego żyję) i cel- koniec naszego życia ( odpowiedź na pytanie po co żyję). To Bóg. Potrzebuję sensu życia to znaczy, że potrzebuję Boga.
Człowiek jest stworzony przez Boga z miłości i powołany do miłości i sensem jego życia jest Bóg. Najczęstszym ( pierwotnym, wynikającym z natury) powołaniem człowieka jest małżeństwo. Kobieta i mężczyzna to pełny człowiek. “A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. (…) Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę.” Rdz 1, 26-27 oraz “Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” Rdz 2, 24. Z tych zacytowanych z początku Biblii słów dowiadujemy się najważniejszej rzeczy o małżeństwie: jest ono podobne do Boga, czyli ma cechy Boga, tak jak Bóg małżonkowie są zdolni do obdarzania się miłością i wytrwania w wierności razem do śmierci.
Bóg dał mężczyźnie i kobiecie zadanie: “Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” Rdz 1, 28. Na podstawie tych słów widzimy, że ten dar płodności i zadanie zrodzenia i wychowania dzieci jest wspólny dla obojga: kobiety i mężczyzny. Kobieta, aby być gotową do zostania matką potrzebuje mężczyzny, który jest odpowiedzialny– przyjmuje na siebie zadania wynikające z bycia mężem i ojcem. Kobieta i mężczyzna wzajemnie siebie potrzebują i uzupełniają się, tak właśnie stworzył nas Bóg: “ Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc»” Rdz 2, 18. Jeśli można powiedzieć, że macierzyństwo jest pełnią kobiecości to ojcostwo jest pełnią męskości.
Moje i mojego męża otwarcie na nowe życie jest naszą odpowiedzią “Tak” na pytanie zadane nam podczas ślubu: “Czy chcecie przyjąć i po katolicku wychować dzieci, którymi was Bóg obdarzy”. Tak właśnie jest: przyjmujemy dzieci, którymi Bóg nas obdarza. Oczywiście nie jest to jest łatwe i przyjemne, bo jesteśmy grzesznikami. Ale jeżeli na serio chcemy być chrześcijanami słowa Jezusa nie mogą pozostać bez oddźwięku w naszych wyborach i decyzjach życiowych. “Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.” Łk 9, 23-24. “A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu»” Mt 20, 27-28. Trwanie w wiernej miłości do małżonka oraz rodzenie i wychowywanie dzieci jest właśnie oddawaniem życia i służbą. A zadania wynikające z rodzicielstwa są wprost odpowiedzią na słowa Jezusa o Sądzie Ostatecznym: “Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” Mt 25, 34-36. Codzienne życie matki i ojca to spełnianie uczynków miłosiernych co do ciała i duszy: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, strapionych pocieszać, nieumiejętnych pouczać, urazy chętnie darować itd.
Kiedy trzymałam w ramionach moje dzieci, gdy były niemowlętami często przychodziło mi jedno określenie na nie- miłość. A miłość to Bóg. W dziecku przychodzi do nas Bóg. “«Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał»” Mk 9, 37.
Taki wybór drogi życia- otwarcie na przyjęcie dzieci- jest konsekwencją naszego pójścia za Jezusem. I doświadczamy codziennie, że to jest życiodajne i szczęściodajne. “«Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.” J 6, 68.
Photo credit: irinaraquel / Source / CC BY
Leave a Reply