Na co my tak naprawdę czekamy? Co jest najważniejsze? Na kolejną wieczerzę wigilijną, na prezenty, na spotkanie z rodziną, na ubieranie choinki? Zastanawiamy się, w jakiej tonacji, co modne w tym roku, jakie bombki dokupić a może nowy łańcuch świetlny? Liczymy, czy mamy 12 potraw na stole, czy serwetki pasują do stroika…
Zostało kilkanaście dni do Wigilii, a w głowie tysiąc myśli: jak ta tegoroczna Wigilia będzie wyglądac, co kupić, co zrobić do jedzenia, dla kogo jaki prezent, może nowa sukienka, nowa fryzura? A jeszcze kosmetyczka i nowe paznokcie, bo przecież trzeba wyglądać dobrze. Czy zdążę ze wszystkim?…
Witryny sklepowe już od października krzyczą, że to już pora aby zacząć przygotowania, gromadzić prezenty, robić zakupy świąteczne. Idziesz po codzienne zakupy, a w sklepie spożywczym wyskakują mikołaje z półek i kolorowe ozdoby choinkowe same wchodzą do koszyka. Ludzie biegają w amoku od jednej galerii handlowej do drugiej, nosząc coraz większe torby z prezentami.
Im bliżej 24 grudnia, tym większe tempo, tym większe torby, i jeszcze choinkę trzeba kupić, i jeszcze to i jeszcze tamto…
Lubię grudzień, i dekoracje sklepowe i choinki na ulicach, i miliardy świetlnych dekoracji , uwielbiam choinkę i klimat świąteczny i prezenty… Zapach cynamonu i przyprawy do piernika, sernik i makowiec… I te wszystkie przygotowania też uwielbiam.
To o co ci chodzi, ktoś zapyta? Ano o to, że zastanawiam się…
Czy zapomnieliśmy już, jak po dwie pomarańcze i rybę trzeba było stać w kolejkach? Czy sprzedaliśmy nasze dusze i nasze marzenia komercji i globalnemu marketingowi?
Czy jeszcze pamiętamy o prawdziwym Bożym Narodzeniu?
A może tak jak dawniej, na stole wigilijnym wystarczyłaby kapusta z grzybami, ziemniaki i smażona ryba, do tego surówka z kapusty kiszonej i na deser kisiel żurawinowy; pstrokata choinka z wyszczerbioną bombką, która ma więcej lat niż ja – i Rodzina przy stole wigilijnym zgromadzona z radością, a nie na pokaz, bo tak tradycja nakazuje. I Opłatek, którym szczerze się podzielimy. I Najważniejsze z najważniejszego -Ten na którego czekamy: Jezus narodzony w naszych sercach, po raz kolejny na nowo.
Myślę, że można to połączyć. Roraty codzienne, to wyzwanie, ale spróbuję. Zacznę od najważniejszego, może tym razem nie dam się zwariować i spokojnym, radosnym krokiem dotrwam do Wigilii. Nie zapominając w tym o odrobinie szaleństwa, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Zatem radosnego Adwentu!
fot. pixabay
Leave a Reply