Środa Popielcowa – nastroiła mnie do zastanowienia się nad postanowieniami – zarówno tymi wielkopostnymi, jak i zwyczajnymi, czynionymi po spowiedzi, albo po kłótni z kimś bliskim.
Samo postanowienie już jest ogromnym sukcesem i Bożą łaską. Zauważenie, że nie moi bliscy, lecz ja potrzebuję zmienić coś w sobie, by zmienić swoje życie na lepsze, nie jest takie oczywiste.
Jeśli coś źle działa, trzeba to naprawić. Zazwyczaj taki plan naprawczy powstaje w oparciu o rekolekcje, przeczytaną książkę, odsłuchaną konferencję, naukę, czy też homilię.
Najpierw układamy sobie piękną listę postanowień zaczynających się od słów:
zrobię (coś dla kogoś), będę (wyrozumiały dla innych), pozwolę (zwracać sobie uwagę), nie pozwolę (aby rządziło mną ciało, doznane krzywdy albo emocje), a następnie przystępujemy do wdrożenia planu naprawczego.
Z ochoczym duchem wspinamy się na stopnie ustawionej drabiny i realizujemy kolejne „ja zrobię, ja potrafię, ja dam radę…”, po czym następuje twarde lądowanie u podstawy drabiny.
Bo moje „ja” nie daje rady. Tak jak rok temu, miesiąc temu i tydzień temu. Dobrze, jeżeli nie zostaniemy tam na dole, załamani porażkami. Diabłu zależy na trzymaniu ludzi w przekonaniu, że nie mogą podnieść się z upadku.
Dlaczego upadamy? Bo nasze „ja” jest słabe.
Nie musimy realizować naszych postanowień sami i nie powinniśmy. Bóg tylko czeka, żebyśmy wyciągnęli do niego ręce z prośbą o pomoc.
Jezus mówił: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Duch wprawdzie gorliwy, ale ciało słabe”. [Mt 26, 41] „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Ja dam wam wytchnienie.” [Mt 11, 28]
Będzie nam lżej wchodzić po drabinie, jeżeli oddamy Bogu wszystko co niesiemy, zwłaszcza grzechy.
Jest taka piękna historia o św. Hieronimie, która opisuje, jak święty ofiarowywał Bogu ważne czyny, wyrzeczenia, ale Bogu to nie wystarczyło i na końcu Bóg poprosił Hieronima o grzechy.
Święty Paweł w 2 Kor 5,19-21 pisze: „To właśnie Bóg w Chrystusie pojednał świat ze sobą. On nie poczytał ludziom ich grzechów i w nas złożył słowo pojednania. Jesteśmy więc posłani w zastępstwie Chrystusa jako przedstawiciele Boga, który przez nas zachęca. W zastępstwie Chrystusa prosimy więc: Pojednajcie się z Bogiem! On Tego, który nie znał grzechu, za nas uczynił grzechem, abyśmy stali się w nim sprawiedliwością Bożą.”
Abp. Grzegorz Ryś w jednym ze swoich kazań ze środy popielcowej, podkreślał, że w tym fragmencie Pisma Świętego, w oryginalnym greckim języku jest użyty tryb bierny, co oznacza, że my mamy pozwolić, żebyśmy zostali pojednani z Bogiem. Wystarczy żebyśmy mu pozwolili sobie pomóc. Jak dziecko rodzicom.
Jeżeli uznamy naszą słabość, a potem zwrócimy się do Boga z prośbą o pomoc w tej sprawie, nagle okaże się, że coś czemu sami nie podołaliśmy, stanie się dzięki mocy i łasce Boga.
Św. Ignacy Loyola mówił: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie” i to chyba jest właściwa recepta na realizację naszych postanowień.
„Diabłu zależy na trzymaniu ludzi w przekonaniu, że nie mogą podnieść się z upadku.”
„Bóg tylko czeka, żebyśmy wyciągnęli do niego ręce z prośbą o pomoc.”
” (…) my mamy pozwolić, żebyśmy zostali pojednani z Bogiem. Wystarczy żebyśmy mu pozwolili sobie pomóc.”
Dziękuję!
Dobrego czasu nawracania się z Bożą (po)Mocą!