Moje rozważania często poświęcam tak zwanej szarej codzienności. I szaremu człowiekowi za jakiego się uważam. Szary człowiek chodzi szarymi ulicami po szarym – szczególnie jesienią – mieście. Mija szarych ludzi. A nad szarym miastem góruje szary Pałac Kultury, widoczny już z daleka, gdy ktoś zbliża się do stolicy.
Cóż jeszcze można do tego dodać? Po prostu i sam ten człowiek też ma szare myśli. No ale zejdźmy na ziemię. Nie trzeba się denerwować, złość piękności szkodzi.
Oto napisała Pani Lena:
„Tak się złożyło, że pozostałam bez pracy. Teraz coraz trudniej znaleźć zatrudnienie, nawet za granicą. Zgłosiłam się do urzędu, bo dali ogłoszenie. Pamiętam ten moment rozmowy kwalifikacyjnej, samo wyszło mi z środka. Potem nawet nie chciałam z nikim rozmawiać o tym, bo uważałam że dałam plamę i tylko wstyd przyniosłam rodzinie. Byłam pewna że wszystko zawaliłam. Bo ja weszłam na rozmowę, powiedziałam jak mam na imię i że jestem – dobrym człowiekiem… Dokładnie pamiętam ten moment bo to wyszło samo z mojego środka, dosłownie tak jak mówię”.
Pani Lena pracę dostała! I dalej pisze:
„Okazało się, że przede mną pracowała bardzo konfliktowa osoba, myśląca że wszystkie rozumy pozjadała i czyniła wiele złego. Oczywiście tego się nie mówi świeżo przyjętej osobie. Dowiedziałam się dopiero potem. I moja dyrektorka, kiedy precyzowała wymagania do szefowej kadr, powiedziała: chcę dobrego człowieka. Nic więcej!
A na koniec kursu, który prowadziłam, uczniowie dali mi ręcznie rzeźbiony podarunek z napisem: dziękujemy za uczenie nas z sercem!”
To piękna historia, warto w codziennej szarości pamiętać o tym że mamy być – dobrymi ludźmi. Mamy przecież najlepszego Króla.
Photo by Amy Hirschi on Unsplash
Leave a Reply