Słowa przysięgi małżeńskiej nie tylko wyrażają uczucia, pragnienia i nadzieje nowożeńców oraz budują wspólnotę małżeńską, ale stanowią program ich życia. Przysięga: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci…” ma szczególną moc: wytycza drogę, którą małżonkowie razem pójdą po szczęście.
Przyjąć, wychować
Podczas sakramentalnej ceremonii kapłan pyta nowożeńców: „Czy chcecie przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg was obdarzy?”. To pytanie oznacza, że do rodzinnej wspólnoty dołączą dzieci. Pierwszym zadaniem małżonków jest gotowość przyjęcia nowego życia. Z tym bywa różnie. Młodzi nie zawsze są na tyle dojrzali, by od początku decydować się na posiadanie dzieci. Czasami odkładają tę decyzję. Ważne jest jednak, by nie zamykali się na dar życia, nie wykluczali go ani też nie niszczyli. Zagrożenie stanowią tutaj trzy poważne wykroczenia moralne przeciwko świętości życia: antykoncepcja, stosowanie środków wczesnoporonnych i aborcja.Drugim ważnym zadaniem, oprócz przyjęcia daru dziecka, jest zapewnienie mu odpowiednich warunków wychowania. Zwykle rodzice dobrze rozumieją, że muszą dbać o rozwój fizyczny i intelektualny, zapewnić dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa, zaspokoić potrzeby życiowe. Kochający rodzice są gotowi do poświęceń i wyrzeczeń. Błąd zaniechaniaWspółczesna generacja rodziców czasami aż do przesady troszczy się o markową odzież dla dzieci, witaminy i odżywki, elektroniczne gadżety i zabawki. Na każde zawołanie musi być lekarz, przedszkole dwujęzyczne, aerobik, nauka tańca. Dużą wagę przywiązuje też do wyboru szkoły dla dziecka i rozwijania jego uzdolnień. Ta troska, jeśli nie przekroczy granic zdrowego rozsądku i nie stanie się złotą klatką dla dzieci, jest jak najbardziej godna pochwały. Bywa także, że rodzice w zabieganiu o prawidłowy rozwój dziecka pozostają „stronniczy”, czyli dbają jedynie o jego rozwój fizyczny, zdrowie oraz rozwój intelektualny (wykształcenie). Mniejszą zaś wagę przywiązują do rozwoju religijnego i duchowego swojego potomstwa. Zdarza się to nierzadko pod pretekstem wymówki, że dzieci – gdy dorosną – same zdecydują, w co chcą wierzyć lub jak żyć.Zaniedbania wychowawcze w dziedzinie wiary oraz moralności są krzywdą wyrządzoną dziecku na całe życie. Nie jest łatwo je naprawić. Wiedzą o tym rodzice, którzy nie troszczyli się o religijną atmosferę domu. Po latach zaniedbania wróciły do nich w postaci wielkiego rozczarowania i cierpienia. Ci rodzice ze smutkiem obserwują zagubienie życiowe swoich dorosłych dzieci, rozpad rodziny, błądzenie na manowcach. Czują się winni.
Źródła przyszłości
Dlatego nie lekceważmy obowiązku i zarazem przywileju bycia pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami i przewodnikami w wierze. Nie mówmy, że wiara jest sprawą osobistą i dlatego nie będziemy próbować niczego narzucać swoim dzieciom. Takie głosy słuchać coraz częściej. Wojujący z Kościołem agnostycy i ateiści sugerują katolikom, by nie chrzcili swych dzieci, niczego o Bogu im nie mówili i nie posyłali ich na katechezę. Wiedzą dobrze, że takie postępowanie rodziców jest najkrótszą drogą do niewiary i obojętności religijnej dzieci. Kiedy one dorosną, nie będą miały się do czego odwołać. Nie wybiorą świadomie i dobrowolnie wiary, gdyż nigdy nie zaznały jej smaku i radości.
Miłość do dzieci każe rodzicom dzielić się tym, co jest dla nich najcenniejsze. Mając skarb wiary i radość, jaką daje im poznanie Chrystusa, z pewnością nie powinni milczeć o Bogu. Powinni spontanicznie dzielić się tym skarbem. Wspólna modlitwa, uczestnictwo we Mszy świętej, rodzinne świętowanie i niedzielny odpoczynek scementują rodzinę. Stworzą klimat, w którym wszyscy – rodzice i dzieci – będą dojrzewać w wierze i miłości.
ks. Zbigniew Sobolewski
Artykuł ukazał się w magazynie Tak Rodzinie
Leave a Reply