Z Ewangelii według świętego Jana (10, 22-30)
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”. Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Dzisiaj znowu o owcach. Nie o łowcach – łowcach głów lub łowcach serc, ale o owieczkach! Ewangelia tak często mówi do nas o owcach, a zatem nie bądźmy baranami! Tematyka owczarni towarzyszy ludzkości od początku: już w Księdze Rodzaju pojawia się pasterz imieniem Abel. W Księdze Wyjścia pasterzem jest Mojżesz… tak, tak, ten Mojżesz od Dziesięciu Przykazań. Pasterzem jest również król Dawid… To w Starym Testamencie! A w Nowym – pasterzem, Dobrym Pasterzem, ale także Barankiem Paschalnym jest Jezus! Do Tego Pasterza-Baranka wołamy podczas każdej Mszy świętej:
Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo…
My również pragniemy powiedzieć słowo, swoje słowo do naszego Pasterza. Nie tylko wypowiedzieć słowo, ale dać słowo, że nigdy nie zejdziemy z drogi Bożej prawdy. Daję słowo to znaczy przyrzekam, przysięgam i ślubuję! Daję słowo to znaczy nie oglądam się na ten świat, bo wierzę w inny, w królestwo Boże, w życie wieczne, w szczęście bez kresu. I chociaż wokół mnie całe stada baranów biegną w stronę Otchłani, ogłaszając, że szatan jest królem, to jednak ja, Boża owieczka, pokorny i cichy jak Dobry Pasterz, spokojnie patrzę w przyszłość. Nie lękam się, bo wiem, że Jezus, pełen miłości, nigdy mnie nie opuści. Z Nim zawsze jestem bezpieczny. Przy Sercu Jezusa, przy Sercu Maryi – nie muszę się lękać.
Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo…
O to słowo prosimy podczas każdej Mszy świętej. Podczas Ofiary spełnianej na naszych oczach, mistycznego przeistoczenia chleba w Ciało i wina w Krew Chrystusa. Jaka jest moja rola w tej Ofierze, w której uczestniczę? To może być rola widza, biernego obserwatora, człowieka z tłumu wzdłuż długiej drogi krzyżowej albo u stóp Golgoty. Albo uczestnika niewielkiej grupy, porażonej bojaźnią i bólem, stojącej pod Krzyżem, która przeżywa mękę bezsilnej miłości, skamieniałej w cierpieniu, która część Jego cierpienia przejmuje i umacnia nim swoje człowieczeństwo. A może przypominam jednego z żołnierzy-oprawców?
Msza święta pełna jest rozmaitych doznań: przeżywamy ból i trwogę, radość i uniesienie, nigdy nie jest tylko samą radością ani samym cierpieniem. Jestem świadkiem Męki, która na moich oczach się odbywa i świadkiem Odkupienia, w którym dano mi udział. (…) Jestem bezradny w obliczu niepojętego, w którym chcę mieć swój udział i które chciałbym przeniknąć. Chcę. Mocą woli i wiary – jakkolwiek chwiejnej. Lecz nade wszystko mocą pragnienia, głodu, tęsknoty.
Wypowiadam z wiarą słowa: Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo… Aby usłyszeć: Pokój przynoszę wam, pokój mój wam daję – podczas Mszy świętej dokonuje się moje pojednanie z Bogiem i z drugim człowiekiem. Doznajemy wspólnoty, jako Boża owczarnia bezpieczna pod czułą opieką Najlepszego Pasterza. Tego, który do końca wypełnił słowa Ewangelii i zaprasza nas do podążania jej drogą: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.
Udział we Mszy świętej – pisze Siostra Urszulanka od Serca Jezusa Konającego – jest dla mnie świadomym i dobrowolnym włączeniem się w rzeczywistość odkupienia, w konanie i śmierć Chrystusa, umierającego tu i teraz za mnie, za wszystkich mi współczesnych. (…) Moje słabości i cierpienia zanurzone w kielichu Krwi Chrystusowej nabierają mocy zbawczej. Przyjmując Ciało i Krew Chrystusa łączę się najściślej z moim Odkupicielem, który wkracza w moje kruche i słabe życie, i proszę Go, by je przemienił w dzieje mojego zbawienia. Polecam Mu ludzi cierpiących, konających w całej ludzkiej rodzinie, prosząc, by ich ostatnia decyzja był oddaniem i zawierzeniem Bogu Ojcu. Na wzór Jezusa, który z krzyża wypowiada słowo zawierzenia: „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego”.
Leave a Reply