Z Ewangelii według świętego Jana (16, 12-15)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”.
Pan Jezus zapowiada, iż przyjdzie Duch Pocieszyciel, Duch Prawdy, który doprowadzi uczniów do całej prawdy. I wówczas stanie się prawdziwy cud – z przerażonych i tchórzliwych uczniów przemienią się w świadków Ewangelii Bożej, którym nie straszny trud ewangelizowania. Ten cud powtarza się i w naszych czasach. Nie tylko w dniu bierzmowania! Każdego dnia powtarza się cud Zesłania Ducha Świętego, który chleb i wino przemienia w Ciało i Krew Chrystusa. Który pozwala kapłanowi udzielać przebaczenia grzechów w sakramencie pokuty. Który uzdalnia do świętości, do modlitwy i życia we wspólnocie.
To dzięki Duchowi Świętemu życie człowieka staje się prawdziwie, bowiem On nie pozwala na noszenie rozmaitych masek i makijażu obłudy. Duch Święty sprawia, iż człowiek zaczyna żyć na serio, że pamięta, co jest najważniejsze w życiu. Że człowiek zaczyna żyć dla Bożej chwały. Przestaje służyć temu, co jest fikcją, a rozpoczyna fascynującą przygodę duchową. Bez pomocy Ducha nasze życie jest klęską, nie sposób iść w stronę Boga bez Jego potężnej pomocy. Największym dziełem Tego, który napełnił ogniem łaski apostołów w Wieczerniku, jest Niepokalana, którą przyzywamy jako Oblubienicę i Przybytek Ducha Świętego. Ona poczęła z Ducha Świętego i urodziła Mesjasza, Zbawiciela świata. W Niej nasza nadzieja.
W naszych medytacjach nad tajemnicą Eucharystii przywołajmy kolejne świadectwo, pisarki-żołnierza z czasów II wojny światowej. Czym jest dla mnie Msza święta? Najpierw, i niemal oczywiście, spotkaniem tych, którzy przyjęli zaproszenie i przyszli w poszukiwaniu prawdziwego Chleba. Choćby kościół był najbardziej zatłoczony, nie są tłumem: przyszli kierowani tym samym wspólnym pragnieniem i potrzebą, jeżeli nawet każdy z nich inaczej tę potrzebę rozumie i przeżywa.
Jak bardzo pojemne jest to „tu i teraz” Chrystusa pomiędzy nami. Msza święta jest szczególnym i przedziwnym przemienieniem. Przeistoczenie chleba i wina. Ale także czasu i przestrzeni. (…) Dlatego – choć kościoły wszystkich czasów i krajów wydają mi się świadectwem upartej, odwiecznej wędrówki ludzi ku temu, co święte (…) najbardziej niezapomniane są dla mnie wciąż te Msze, które spełniały się poza murami kościoła. To nie paradoks. Przypominały bowiem o tym właśnie, że cała przestrzeń jest święta, a prawdziwym kościołem jest ukierunkowana i przez to dynamiczna obecność ludzi.
Msze święte w wysokiej auli przedwojennego gimnazjum, która służyła za miejsce szkolnych uroczystości, przedstawień teatralnych, koncertów, a na co dzień była terenem hałaśliwych przerw między lekcjami. Polowa Msza w czasie Powstania, na polanie Puszczy Kampinoskiej, z buczeniem niemieckich samolotów nad głowami. W baraku-kaplicy w Kaczynie pod Kielcami, kiedy do Mszy służyli Gołubiew i Turowicz, a przez otwarte drzwi było słychać skowronki. Msza święta w odrapanej klasie, w czasie rekolekcji, w robotniczej paryskiej dzielnicy.
Przemieniony w czasie Mszy świętej staje się także czas. Czas ludzki: pokoleń, które modliły się w murach tego konkretnego kościoła, zgromadzonych tu wiernych, z których każdy przyniósł własny, nieprzenikniony do końca dla innych, czas. Ten czas ludzki – w tajemniczy sposób włączony w czas Boży. Poprzez teksty czytań, modlitw mszalnych, psalmów, ten Boży czas otwiera dla nas bez końca nowe przejścia. Msza święta przypomina nam, że cały czas jest święty, że Chrystus to także Chronocrator. A Msza święta to nie tylko godzina uświęcenia i łaski, ale droga, która prowadzi do życia wiecznego.
Leave a Reply