Przez lata nikt o nich, poza mieszkańcami rodzinnej wsi, nie słyszał, nie mówiło się głośno o ich tragicznym losie. Jak to się stało, że o tej skromnej rodzinie z Markowej w ostatnich latach usłyszała cała Polska, że trafia na okładki i na ołtarze? Tego między innymi dowiemy się z książki Agnieszki Bugały „Ulmowie – sprawiedliwi i błogosławieni”, która ukazała się dzięki wydawnictwu Esprit.
Agnieszka Bugała wykonała rzetelną, dziennikarską robotę, szukając zachowanych śladów Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Autorkę w jej poszukiwaniach wsparł dr Mateusz Szpytma, pochodzący z Markowej historyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, inicjator utworzenia markowskiego Muzeum Polaków Ratujących Żydów, wielki propagator historii rodziny Ulmów.
Książka powstała w rekordowe półtora miesiąca, ale to nie było łatwe zadanie, bo nikogo z dorosłych świadków życia i śmierci rodziny Ulmów nie ma już na tym świecie. W Markowej żyją krewni zamordowanych z rodziny Ulmów i Niemczaków, żona siostrzeńca Wiktorii do dziś wypieka chleb w piecu rodzinnego domu błogosławionej. Zachowały się też zdjęcia i inne materialne pamiątki.
Józef i Wiktoria Ulmowie nie byli jedynymi Polakami, którzy przypłacili życiem pomoc okazaną Żydom. Co prawda ich historia jest wyjątkowo wstrząsająca, bo wraz z rodzicami zginęło siedmioro małych dzieci, których niemieccy zbrodniarze z wyboru nie oszczędzili. Wśród nich było najmłodsze, bezimienne, które zaczęło się rodzić w trakcie egzekucji. Jednak to nie męczeńska śmierć zaprowadziła tę rodzinę na ołtarze. Ona była ostatnim akordem życia, które wiedli zgodnie z ewangelicznymi przekazami, w tym przykazaniem miłości bliźniego. Ulmowie w swoich żydowskich sąsiadach widzieli właśnie bliźnich i okazali im miłosierdzie. Zginęli, bo hitlerowskie Niemcy nienawidziły i zwalczały Boga, chrześcijaństwo.
Wędrując wraz z autorką przez współczesną Markową natykamy się na ślady bolesnej wojennej przeszłości – opatrzone tablicami miejsca, gdzie dokonywano mordów na Żydach i osobnego, gdzie zastrzelono Ulmów. Czytamy zapis rozmów z potomkami świadków tamtych wydarzeń, zapoznajemy się z tym, co można wyczytać w dokumentach. Poznajemy Wiktorię i Józefa, zarówno z czasów małżeństwa jak i wcześniejszych lat. I odkrywamy, że to byli z jednej strony zwyczajni, a z drugiej nieprzeciętni ludzie. Józef – wszechstronnie utalentowany, bardzo pracowity, radosny i o wielkiej dobroci serca. Wiktoria – rzetelna, mimo introwertycznej natury otwarta na ludzi, kochająca. Oglądamy zdjęcia autorstwa Józefa oraz zdjęcia, na których został uwieczniony on sam. Jak podkreśla wydawnictwo niektóre z tych fotografii są prezentowane po raz pierwszy. Generalnie książkę wyróżnia bogaty materiał fotograficzny.
Agnieszka Bugała stara się wiernie odmalować realia Markowej z czasów wojny oraz Markowej dzisiejszej. Nie ucieka przed trudnymi pytaniami – czy słusznym było ryzykować los własnej rodziny ratując obcych ludzi; czy zachowanie Ulmów nie narażało na niebezpieczeństwo całej wsi – wszak bohaterem dla markowian był sołtys, który upijając niemieckich żandarmów zapobiegł ich dalszym bestialstwom; dlaczego głównego oprawcy nie spotkała zasłużona kara. Czytając tę książkę zaczynamy rozumieć dlaczego Ulmowie trafili na ołtarze, jak to się stało, że dokonali takiego a nie innego wyboru. I dlaczego uzyskali w tym pomoc swojej dalszej rodziny, a być może i innych mieszkańców wsi. Wszak w Markowej przetrwało wojnę 21 ukrywanych Żydów. To miejsce, gdzie człowieczeństwo ostatecznie wygrało nad bestialstwem.
Agnieszka Bugała, Ulmowie. Sprawiedliwi i błogosławieni, Esprit, Kraków 2023
Foto: Marta Dzbenska-Karpińska
Leave a Reply