Gdy jedzie się na północ do Trójmiasta, najwygodniej jest wpaść na autostradę A1, którą jeszcze momentami czuć świeżością. A jadąc już tą autostradą – warto zjechać do Pelplina, który wyraźnie czuć historią.
Pelplin leży około 50 km od Gdańska. Ze wspomnianej Autostrady Bursztynowej (z niewiadomych przyczyn zwanej AmberOne) zjeżdża się na węźle biorącym nazwę od miasteczka. Stąd już tylko godzina do Trójmiasta, ale warto zrobić sobie przerwę. Z trasy zjeżdża się około 4-5 km, by znaleźć się w stolicy diecezji pelplińskiej. Jak to wypada każdej porządnej stolicy diecezji – w Pelplinie znajduje się katedra. Nie jest to byle jaka katedra. Do dziś góruje nad miastem całą swoją potężną bryłą. Budowana przez 250 lat od schyłku XIII stulecia przez cystersów wraz z kompleksem klasztornym robi niesamowite wrażenie swoją monumentalnością, zwłaszcza, że nic wokół tego ogromu nie zagłusza.
Pelplin to małe, kilkutysięczne zaledwie miasteczko. Do biskupiego miasta wjeżdża się uliczką, gdzie dwupiętrowe domy zdecydowanie wybijają się od otoczenia. Po przejechaniu mostku na Wierzycy, niezbyt szerokiej w tym miejscu, odsłania się gościom przepiękny widok. Ksiądz Janusz St. Pasierb, studiujący w tutejszym seminarium duchownym, o tej katedrze pisał, że choć wiele katedr już w swoim życiu widział, to zawsze ta pelplińska będzie dla niego wyjątkowa. I dla każdego będzie – z kilku względów.
W tej jednej z największych gotyckich świątyń ceglanych w Polsce znajduje się największy w Europie ołtarz główny (25 metrów) z obrazem Hermana Hana „Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny”, ale kościół olśniewa też bogactwem wyposażenia: oryginalne średniowieczne, renesansowe i barokowe stalle, liczne obrazy, rzeźby… To rzadkość w Polsce, bo katedrę szczęśliwie omijały największe nieszczęścia dziejowe. Nawet Szwedzi obeszli się z nią dość oględnie jak na swoje standardy (notabene, sam Karol Gustaw zwiedzał katedrę, z czym wiąże się pewna miejscowa legenda… – kto ciekawy, ten poszuka). Podczas II wojny światowej świątynia była najbliższa zniszczenia. Przez dach katedry wpadła ogromna bomba zrzucona przez hitlerowców. Wpadła i nie wybuchła. Pozostał tylko ślad w zaburzonym sklepieniu.
A sklepienia w Pelplinie są piękne. Od najprostszych, krzyżowych, aż po bardzo skomplikowane diamentowe i gwiaździste. Warto też, wychodząc z katedry, udać się naprzeciwko – tam, gdzie stoi mały i skromny kościółek. To tu odbywają się codzienne msze święte dla parafii katedralnej, o wiele za małej na wielką katedrę. Kościół, choć sam w sobie dość ciekawy, zazwyczaj jest zamknięty. Nie trzeba jednak rozpaczać, bo rzeczą wielce ciekawą jest cmentarzyk, bardzo malutka nekropolia, która otacza świątynkę. Jest o tyle ciekawy, że stoją tam bardzo stare pomniki, wiele z nich jest niemieckich. Miejsce to ma wyjątkowy klimat. Na chwilę przenosimy się w czasie do lat bardzo odległych…
Pelplin jest malutki, ale to jeszcze nie koniec jego atrakcji. Wyjątkowo wiele tu obiektów unikalnych w skali Europy i świata. Oprócz największego ołtarza w Europie, znajduje się tu również najcenniejsza książka świata. A przynajmniej – najcenniejsza drukowana. W Pelplinie bowiem przechowywana jest Biblia Gutenberga. Właśnie TEN egzemplarz, o którym uczyli się wszyscy w szkole, ten z odbitym nań śladem, który potwierdza tezę o ruchomych czcionkach stosowanych przez mistrza z Moguncji.
Biblia znajduje się w Muzeum Diecezjalnym, gdzie ma swoją specjalną salę z dostosowanym światłem padającym na księgę. Codziennie przewraca się jedną kartę, żeby światło mimo wszystko nie uszkodziło papieru ani atramentu. Oprócz tego znaleźć można tu na wystawie sztukę sakralną (i nie tylko) z najbliższej okolicy, ciekawego regionu jakim jest Kociewie. Bo w Pelplinie warto nie tylko patrzeć, ale i słuchać. Mówi się tu inaczej niż w reszcie Polski. Gwara kociewska jest wciąż żywa i słychać ją na ulicach biskupiego miasta, które znajduje się blisko serca Kociewia. I warto liczyć na „psiankna pogoda”.
Jest tu też gdzie pospacerować. Niedaleko muzeum znajdują się ogrody biskupie. Nie zawsze są otwarte, ale jeśli ma się odpowiednie szczęście, to można pochodzić po pięknym i zacisznym miejscu, zobaczyć pałac biskupi, pomnik św. Jana Pawła II i pooglądać dokonania pelplińskich ogrodników. Po wyjściu z ogrodów polecam wybrać się główną ulicą miasteczka, aż dojdzie się do cukierni, które są w tym miejscu wyjątkowo smaczne. W jednej z nich można zakupić pelpliniankę, unikatowe ciasteczko tego miasta, w drugiej – pyszne lody własnego wyrobu.
W sierpniu odbywa się tu wyjątkowa uroczystość: Jarmark Cysterski. Jest to okazja, by pozwiedzać katedrę i opactwo po zmierzchu (naprawdę warto!), a także obejrzeć średniowieczne tańce i walki rycerzy. Warto dowiedzieć się czegoś o pelplińskiej i pomorskiej historii, zaznajomić z Mestwinem i Samborem… Przewidziane są również atrakcje dla dzieci, w tym m. in. skryptorium (jak tam z kaligrafią u pociech?) i gry uliczne. Jak na jarmark przystało, można poszukać ciekawych okazji w kramach handlarzy towarem rozmaitym.
Miasto powinno stanowić punkt obowiązkowy dla wszystkich zwiedzających północną Polskę. Stąd już niedaleko do Gniewu – pierwszego zamku krzyżackiego po zachodniej stronie Wisły. Blisko jest Tczew ze swoim mostem wiślanym. A zawsze można również skorzystać z wyjątkowego piękna miejscowych lasów i jezior.
Foto: Photo credit: Haakon von Martinsky / Foter / CC BY-NC-SA
Leave a Reply