Agresja 17 września stanowiła tylko początek gehenny ludności ziem wschodnich II RP. Represje i prześladowania dotknęły w pierwszej kolejności oficerów WP i policji a także przedstawicieli administracji państwowej, ale później schodziły w dół drabiny społecznej.
Rzymska tradycja prawna radzi, by poszukiwać winnego zbrodni wśród tych, którzy odnieśli z niej korzyść. Korzyści niepomierne z II wojny światowej wyniósł Józef Stalin, a dzień 17 września 1939 roku i napaść na Polskę jest jednym z dowodów potwierdzających winę ZSRR za rozpętanie II wojny.
Tajna klauzula paktu Ribbentrop – Mołotow zakładała rozbiór ziem II RP i de facto stanowiła o sojuszniczym uderzeniu na Polskę. Wedle pierwotnych ustaleń napaść Sowietów miała nastąpić symultanicznie z uderzeniem Wehrmachtu dokładnie 1 września. W takiej sytuacji Polska od razu znalazłaby się między młotem a kowadłem (czy też może pomiędzy sierpem i młotem?) i opór jej trwałby z pewnością krócej. Sowiety napadając na Polskę w tym samym momencie stały by się jednak agresorem, co zmusiłoby zapewne, choć bez entuzjazmu, do wypowiedzenia wojny przez naszych zachodnich aliantów Stalinowi, tak jak to miało miejsce 3 września wobec Hitlera. Stalin jednak, znany ze swej chytrości, zwlekał z wypełnieniem swoich zobowiązań sojuszniczych wobec Hitlera i zaatakował dopiero 17, gdy obrona Polski już się łamała. Oficjalnie zresztą nie zaatakował, lecz „przyszedł z pomocą ludności Zachodniej Ukrainy i Białorusi”.
W tym miejscu otwiera się kolejny akt dramatu. Wódz Naczelny, marszałek Śmigły wydał na wieść o inwazji ze wschodu osławiany rozkaz, w którym padają słowa „do Sowietów nie strzelać”. Jest sprawą zupełnie oczywistą, że Polska osłabiona już mocno napaścią Niemiec nie obroniłaby swojej wschodniej granicy przez Armią Czerwoną. Niemniej wysłany w świat komunikat „zaatakował nas drugi wróg, stawiamy opór, wzywamy naszych sojuszników do udzielenia przeciwko niemu pomocy” implikowałby zupełnie inny rozwój sytuacji politycznej. Dla czego Śmigły wydał ten rozkaz? Mój nieżyjący mistrz, prof. Paweł Wieczorkiewicz twierdził, że elity II RP przesycone były sowiecką agenturą a rozkaz jest dowodem wpływu, jaki ta agentura posiadała.
Proszę sobie wyobrazić konsternację tysięcy żołnierzy KOP i Flotylli Pińskiej, szkolonych do jednego celu – odparcia sowieckiej inwazji, gdy oczekiwany wróg wkracza a rozkazy zabraniają mu tego wroga odpierać. Rozkaz kompletnie zdezorganizował obronę, mimo wszystko w wielu miejscach żołnierze i ludność cywilna stawiali zorganizowany opór. Legendarna stała się dwudniowa obrona Grodna, na ulicach, którego harcerze podpalili butelkami z benzyną kilkanaście sowieckich czołgów antycypując niejako walki Powstania Warszawskiego. Na zajętych terenach Armia Czerwona i postępujące za nią oddziały NKWD zachowywała się w jak klasyczny najeźdźca. Trwały rozstrzeliwania żołnierzy i oficerów WP, wyłapywano funkcjonariuszy policji i administracji państwowej. Zwieńczeniem agresji była wspólna z Wehrmachtem defilada w Brześciu nad Bugiem.
Agresja 17 września stanowiła tylko początek gehenny ludności ziem wschodnich II RP. Represje i prześladowania dotknęły w pierwszej kolejności oficerów WP i policji a także przedstawicieli administracji państwowej, ale później schodziły w dół drabiny społecznej. Więzieni, wywożeni na zsyłki, rozstrzeliwani byli leśnicy, nauczyciele, księża, sklepikarze a w końcu całe wioski polskie. Można śmiało powiedzieć, że 17 września 1939 roku dokonał się faktycznie kolejny rozbiór Polski a II RP otrzymała śmiertelny cios.
Foto: prawymsierpowym.pl
Leave a Reply