Społeczeństwo

Magia wkrada się do biżuterii (i nie tylko)

Będąc w okresie wakacyjnym nad polskim morzem, wybrałam się pewnego popołudnia na spacer po okolicznych budkach, oferujących przeróżne pamiątki i usługi. Przebijając się przez tłumy chadzających tam wczasowiczów, którzy z pewnością poszukiwali niepowtarzalnych bibelotów dla swych bliskich czy znajomych stwierdziłam, że przejdę na drugą stronę ulicy, bo tam jest mniej tłoczno. Mając na myśli jak najszybszą ucieczkę do ustronnego miejsca, minęłam dość sporych rozmiarów kiosk. Przeszłam parę metrów i z racji jego niebanalnego wyglądu odwróciłam się, by zorientować się co on oferuje- moim oczom ukazał się napis: sklep ezoteryczny… Nie zważając na to ruszyłam dalej, lecz po chwili uruchomiła się kobieca ciekawość i postanowiłam zawrócić do tego „magicznego miejsca”.

Już parę kroków przed owym miejscem dobiegały do mnie delikatne uderzenia, poruszających się w wietrze drewnianych bajerów, w tle było słychać spokojną, kojąca muzykę, która mnie osobiście wprawiała w dziwny nastrój. W przedsionku stały wieszaki z kolorowymi szmatkami jakich wiele, lecz one były specyficzne- nigdzie podobnych krojów nie spotkałam. Spojrzawszy w prawą stronę widoczna była ogromna tablica z wywieszonymi kolczykami- również były inne i nawet fajne. Kolczyki celtyckie… Jest to połączenie ciała, duszy i umysłu. Pomaga rozwinąć intuicję, uważnie słuchać głosu natchnienia, połączyć to co wewnętrzne z tym co zewnętrzne lub kolczyki Delfin, które zapewnią sukces, równowagę ducha, poczucie bezpieczeństwa, ponadto pobudzą umiejętności jasnowidzenia, przyciągną miłość, pieniądze i zdrowie- takie teksty widniały na ich opakowaniach. Zadumałam się. Hmm…

Zdrowie, akurat to czego mi brakuje- nie, wolę leki i odłożyłam na miejsce. Mój wzrok powędrował w głąb butiku. Podchodząc bliżej ukrytej tam lady i wręcz upajając się kadzidełkami serwowanymi przez (jak dla mnie) nawiedzoną sprzedawczynię ujrzałam płyty z muzyką do medytacji, rytuałów– pomyślałam, dobra to nie dla mnie i pomaszerowałam dalej w kierunku zaszklonego regału. Za szybami widniały pięknie mieniące się i niewątpliwie przyciągające wzrok figurki- świece w różnorodnych kształtach. Najbardziej w pamięci utkwił mi kot- był dostępny w 4 kolorach, gdzie czarny odpędzał nieszczęścia, uroki i złe fatum, czerwony był pomocny podczas zaklęć miłosnych, zielony miał zagwarantować przypływ gotówki i zdrowia, a biały powinien być palony na niepłodność oraz dla spełniania życzeń (ten ostatni poniekąd mnie rozśmieszył, bo studiując kierunek medyczny związany z prokreacją nie słyszałam nigdy o takich „cudach” na niepłodność i zdecydowanie ich nie polecam). Słysząc za plecami odgłosy zachwytu jakiś dam, subtelnie zerknęłam co wywołało u nich takową reakcję.

Otóż chodziło o drewnianą figurkę buddy. Panie były wyraźnie podekscytowane, a mnie wzdrygnęło na samą myśl, że miałabym trzymać takiego „diabła” w swoim domu. Cóż: każdy na wolną wolę ale to, co nie dawało mi spokoju to fakt, że na szyjach obu zainteresowanych widniały medaliki i pytały mnie o godziny Mszy św. w pobliskim kościele… Więc o co chodzi?

Wyszłam ze sklepu przepełniona niesmakiem i jakby niezręcznością. Kupiłam po drodze gazetę, przeglądam artykuły i natrafiam na wzmiankę, że nastała moda na magiczną biżuterię, której imają się już nawet najbardziej renomowane firmy jubilerskie zwracając się w kierunku amuletów, fetyszy i symboli przynoszących szczęście. Analizując swoją biżuterię stwierdziłam, że w takim razie jestem niemodna. Idąc w stronę miejsca noclegowego rozmyślałam nad tym, jak bardzo ludzie kupujący takie „cacyki” muszą być zagubieni, niedoinformowani lub po prostu podatni na działanie reklamy i sezonowych hitów. Nie zważając na istniejące niebezpieczeństwo, nawet nieświadomego użytkowania zaopatrują się w tym podobne przedmioty i to za naprawdę niemałe kwoty!

Tak…. łatwiej jest wyjąć z kieszeni portfel niż różaniec…
Foto:Photo credit: Lauren Finkel Photography / Foter / CC BY-NC-ND

O autorze

Natalia Miklas

Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie potrafiąca nie cieszyć się
życiem. Młoda położna, dla której życie każdego człowieka jest
jedyne, wyjątkowe i niepowtarzalne- jest wartością. Aktualnie
studiuje Nauki o rodzinie na UPJP II w Krakowie. W wolnych chwilach…
szuka aktywności ;-)

Leave a Reply

%d bloggers like this: