Moje dzieciństwo bardzo silnie związane było z grami planszowymi, logicznymi i karcianymi. Był to nasz rodzinny sposób na wspólne spędzanie czasu. W Chińczyka graliśmy zarówno w dni powszednie, jak i Boże Narodzenie czy wakacje, gdy zjeżdżała dalsza rodzina. Nie przeszkadzało nam, że na planszy były jedynie cztery kolory dla czterech zawodników, graliśmy w sześć, osiem, a nawet dziesięć osób. Ile było przy tym dopingującego wrzasku, to zapewne sąsiedzi dziadków pamiętają. Regulaminowe zasady ulegały zmianom, by było trudniej, a zarazem ciekawiej. Bawili się wszyscy: ciocie, wujkowie, kuzyni, rodzice i dzieci.
Nieco spokojniejsze, bo wymagające skupienia i uwagi, były rozgrywki w Warcaby, Szachy czy Mastermind. Tu już pozostawaliśmy przy dwójce grających i ścisłym przestrzeganiu zasad. Wiek gracza wyznaczała umiejętność wysiedzenia w jednym miejscu, a cierpliwości nabywało się z czasem. Jednak bez względu na to czy był to Chińczyk, Warcaby, czy inna gra planszowa (Pająki i mucha, Myszy i koty, Kolory) zawsze obecne były skrajne emocje: płacz przegranego i radość zwycięzcy.
Bardzo dobrze pamiętam moment, gdy zaczęłam grać w remika. Miałam pięć lat i sporo czasu spędzałam u dziadków. Całego wachlarza gier karcianych nauczyłam się podczas kolonii, ferii i klasowych wyjazdów. Jednak do remika pozostał mi największy sentyment.
Dziś wraz z mężem gramy głównie w planszówki i tę pasję przekazujemy dzieciom. Informację o wieku graczy, podaną na opakowaniu, traktujemy z przymrużeniem oka. Jeśli dzieci mają ochotę poznać zasady którejś z gier, to im je przybliżamy. Oczywiście są i takie, jak Cluedo czy Hawana, w które gramy tylko we dwójkę bądź innymi dorosłymi.
Pierwszą grę, w którą zagraliśmy wspólnie z dziećmi, wymyślił mój mąż 🙂 Następnie przygodę z liczeniem kontynuowali na Chińczyku. Później doszły Wyścigi konne (liczenie do 74) i Węże (umiejętność liczenia do 100). Bezkonkurencyjne okazały się Pędzące żółwie, w które nasze dzieci (4 i 6 letnie) potrafiły zagrać same oraz wytłumaczyć zasady koledze (4 lata). Spostrzegawczość zaczęły ćwiczyć na Szalonych małpach i Basia Łap Kolory, a szlifują na Rodzinka.pl. Obecnie (mając 5 i 7 lat) bez problemu potrafią zagrać w Farmera (przeliczając jedne zwierzęta na drugie), w Monopol (ćwiczą płacenie i wydawanie reszty oraz negocjacje) czy w Ryzyko (przeliczają bataliony, planują atak, zawierają sojusze).
I choć pociąga ich internet i jego możliwości, to w gry planszowe grają do upadłego – mojego upadłego, bo im się nie nudzą.
Obraz Rudy and Peter Skitterians z PixabayObraz Rudy and Peter Skitterians z Pixabay
Leave a Reply