Społeczeństwo

Pan Twardowski

Znając sprawiedliwość dziejową, a choćby tylko poznawszy historię Pana Twardowskiego możemy jednak mieć pewność – pomimo pobożnych życzeń – że za wszystko pewnego dnia trzeba będzie zapłacić.

Początek niesamowitej historii Pana Twardowskiego jest zupełnie niewinny. Po prostu zapragnął on wynaleźć lekarstwo na śmierć. Jest to marzenie może trochę naiwne, lecz któż z nas w głębi serca choć raz w życiu nie zamarzył, że nie umrze tak jak wszyscy?

Twardowski zawsze uważał się za mądrzejszego, niż jego otoczenie, więc naczytawszy się uczonych ksiąg odnalazł w nich wiadomość, że można przywołać – diabła. A ten ze wszystkim da sobie radę.

Gdy go już wezwał, tego diabła, zawarł z nim umowę. Co mu tam! Nie jest ważne co będzie potem, ważne co jest teraz. A miał nasz bohater bujną fantazję i wielkie marzenia jak zdobycie władzy i wielkiego majątku, oraz wiarę, że przy pomocy diabła uda się je zrealizować. Na podpis pod cyrografem nie żałował nawet własnej krwi. Podpisując wcale też nie myślał o konsekwencjach, ale o otwierających się przed nim nowych możliwościach.

Jakże to wszystko ludzkie! Wielu współczesnych też dałoby wiele, żeby cokolwiek osiągnąć, nie mówiąc już o spełnieniu równie wielkich marzeń. W ciągu swojego życia podpisujemy różne pisma, jedno mniej, jedno więcej nie zrobi przecież różnicy.

Jeszcze nie tak dawno np. studenci podejmowali zobowiązanie że w zamian za stypendium odpracują określoną ilość lat w danym przedsiębiorstwie. Czymże są raty czy bankowe pożyczki jak nie podpisywaniem jakiegoś cyrografu? Albo taka aktorka, starająca się o rolę w atrakcyjnym filmie, czasem też musi spełnić dodatkowe kryteria. Ludzie zapisują się do partii w zamian za określone przywileje i możliwości, wyrzekając się własnego zdania. Inni ofiarowują po śmierci swoje nerki lub serce anonimowemu biorcy i też mają jakąś ukrytą motywację. Że nie wspomnę tu o innych podpisywanych specjalnych dokumentach np. jako współpracownika he he…. Wszystko to czynimy dla chwili obecnej, dla dnia dzisiejszego, wcale nie myśląc o przyszłości, i o konsekwencjach.

Znając jednak sprawiedliwość dziejową, a choćby tylko poznawszy historię Pana Twardowskiego możemy jednak mieć pewność – pomimo pobożnych życzeń – że za wszystko pewnego dnia trzeba będzie zapłacić. Bo jedyne, o czym najpewniej możemy się w życiu przekonać, to konieczność płacenia rachunków.

Życie Pana Twardowskiego po podpisaniu umowy z diabłem było lekkie, ciekawe i bogate. Zawsze miał wiele złota, które na jego życzenie znosił mu diabeł. Zdobył piękną żonę. A nawet mógł wzlatywać w powietrze, co w jego czasach zupełnie jeszcze było nie do pomyślenia oraz zadziwiał współczesnych innymi, niesamowitymi wyczynami. Mogę się założyć, że zupełnie zapomniał o swoich zobowiązaniach. No, może niezupełnie zapomniał, bo jednak w żadnym razie nie planował wyprawy do Rzymu. W końcu w Polsce żyło mu się wspaniale, wcale nie musiał wyjeżdżać aż tak daleko.

Ale biedaczek nie przewidział diabelskiej perfidii. Zwabiony podstępem do gospody, jako lekarz do chorego, nie wiedział że nazywała się ona właśnie „Rzym”. Gdy to do niego dotarło, jeszcze próbował się wymigać, zasłaniając się świeżo ochrzczonym dziecięciem. Lecz gdy diabeł powołał się na jego szlacheckie słowo honoru, Twarowski się poddał. Po czym natychmiast obaj wylecieli przez komin. Gdy tak szybowali, z góry widać było ziemię z wsiami i nawet sam rodzinny Kraków Pana Twardowskiego. I żal wielki ścisnął jego serce. Przecież zostawił tam na dole wszystko, co polubił i ukochał, i z tego żalu wezbranego w jego piersi, resztką sił zanucił pobożną pieśń, starą kantyczkę ku czci Maryi Panny, którą śpiewał będąc jeszcze dzieckiem. Nawet nie zauważył że się zatrzymał, i że już nie leci dalej. I że jest sam. A potężny głos oznajmił mu: „Zostaniesz do dnia sądnego zawieszony tak, jak teraz!”

Do dziś nie wiemy jaki będzie los Twarowskiego. Czy w Dzień Sądu Ostatecznego wszystko zostanie mu wybaczone i wobec tego , czy zasłuży sobie na rozgrzeszenie? Jedno jest pewne – ma wiele czasu na rozmyślanie i ciekawa jestem, o czym tak sobie teraz tam myśli. Bo chciałabym go o coś zapytać. Nurtuje mnie bowiem pytanie, czy uważa on, że mu się to wszystko – opłaciło?

Foto: Pan Twardowski i diabeł. Rysunek Michała Elwiro Andriollego (fragment), Wikipedia.

O autorze

Elżbieta Nowak

Z wykształcenia budowlaniec, pedagog, dziennikarz. Z zamiłowania – felietonista. Obecnie na emeryturze, lecz wciąż aktywna zawodowo – ma felietony w Polskim Radiu i w prasie katolickiej, prowadzi rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli” (jako „Aleksandra”), udziela się w parafii. Jej strona autorska to Kochane Życie - www.elzbietanowak.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: