Kolejny adwent w naszym życiu mruga do nas ciepłym płomyczkiem pierwszej adwentowej świecy. Adwent to oczekiwanie i to nie takie oczekiwanie jak dziecka czekającego na prezent od św. Mikołaja, bo prezent jest niespodzianką, zaskoczeniem, czymś nieprzewidywalnym.
Oczekiwanie na Zbawiciela dla Żydów było poprzedzone przepowiedniami proroków i Bożą obietnicą. Wiedzieli na kogo czekają, nie wiedzieli natomiast, kto to ma być i co konkretnie ma im przynieść. My, chrześcijanie poszliśmy krok dalej. Nasze oczekiwanie jest bardziej konkretne. Znamy Jezusa z kart Pisma św., z Bożego objawienia, a jednak czekamy.
Trochę tak jak czeka kobieta w stanie błogosławionym na narodzenie swojego maleństwa. Obcuje z nim, czuje jego ruchy pod sercem, widzi podczas badań USG, czyta mu bajki, śpiewa i mówi do niego. To oczekiwanie przybiera na sile i staje się z biegiem czasu niecierpliwe i pełne tęsknoty. Cała rodzina zaczyna tęsknić i nie może doczekać się dnia narodzin. Tak właśnie czekamy na Jezusa. Zakupy, przedświąteczne starania traktujemy jako rodzaj wyprawki, którą rodzice kolekcjonują dla swojego dziecka. Nie skupiają się oni na samych zakupach, ubrankach i kołyskach. Nie one są celem i radością samą w sobie. Radość oczekiwania i pragnienie spotkania dotyczą OSOBY, a nie rzeczy materialnych. Podobnie jest z nami i Jezusem. Cała świąteczna otoczka i przygotowania to tylko wyraz zewnętrzny prawdziwej tęsknoty za Bogiem Człowiekiem.
Adwent małżeński jest takim właśnie wyczekiwaniem. Warto ten czas zaplanować sobie w jakiś pożyteczny sposób. Można przyjrzeć się swoim relacjom i stworzyć małżeński kalendarz adwentowy. Codziennie wypełniać minizadania, sprawiając drobne i miłe radości współmałżonkowi. W tych zadaniach najistotniejsze jest to, że w ciągu dnia, wśród różnych obowiązków, pamiętamy także o Nim, o Niej. To zbliża.
Można zaplanować w tym czasie wspólny wypad weekendowy, np. do kina, na wycieczkę, tylko we dwoje, gdziekolwiek, jeśli istnieje możliwość. Można umówić się na 4 randki, a dzieci nastroić do tego, że oto one zapalają kolejną świecę adwentową, a tata i mama traktują to jako uroczysty dzień swojego spotkania. Można wybrać się na rekolekcje adwentowe, a jeśli nie ma czasu, to warto poszukać propozycji w necie. Na pewno coś się znajdzie do wieczornego posłuchania razem. Takich „można” jest dużo, wystarczy uruchomić wyobraźnię.
Relacje małżeńskie rodziców bardzo wpływają na dzieci, ich poczucie bezpieczeństwa, ich poczucie miłości w rodzinie. Nasz średni, dorosły już syn, gdy słyszy nawet drobne utarczki słowne między nami lub podniesiony głos reaguje natychmiast mówiąc: „O! Było tak fajnie i musieliście to zepsuć!”. Miłość małżeńska i jedność małżonków rozlewa się, okraszona Bożą łaską, po całej rodzinie, uszczęśliwia i napełnia wszystkich domowników. Boże Narodzenie będzie pięknym czasem, gdy będziemy wspólnie świętować po takim adwentowym przygotowaniu.
Leave a Reply