„Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą?” Iz 63,17
Kolejny raz, (który to już?), podchodzisz do mnie z czułością i patrzysz ze zrozumieniem na wszystkie błędy, które popełniam. Nie potępiasz mnie i nie czynisz wyrzutów. Nie odwracasz się ode mnie i nie odchodzisz bez słowa, jak czynią to ludzie, którzy nieustannie mnie oceniają, znając jedynie niewielki fragment mojego życia. Ty wiesz o mnie wszystko, a mimo to podchodzisz do mnie z łagodnością i wyciągasz w moją stronę swoje ramiona, ze słowami, których potrzebuję. „Nie lękaj się”.
Nie lękaj się, bo nawet gdy upadasz, Ja jestem. Nie lękaj się, bo nawet jeśli zbłądzisz, Ja jestem, i pomogę ci odnaleźć światło w mroku twojego życia. Nie lękaj się, bo nie przychodzę po to, by cię z czegokolwiek rozliczać. Przychodzę, bo cię kocham. I daję ci ten czas z miłości, której nie jesteś w stanie pojąć swoim ludzkim umysłem.
„A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.” Iz 64, 7
Adwentowy czas oczekiwania. Czas czuwania, oczyszczenia i nawracania. Czas zrozumienia, że Bóg naprawdę jest, a Boże Narodzenie nie jest jedynie symbolem ani tradycją, tylko dokonało się prawdziwie. Boży Syn nie narodził się z kaprysu ani bożej próżności. On przyszedł na świat z miłości. Z miłości do ciebie, bo jesteś wart(a) miłości.„Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg przed Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Wychodzisz naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach.” Iz 64, 3-4aNie pamiętasz tego, co było złe, Panie, choć codziennie uczysz mnie wybierać. Nie wytykasz mi moich błędów, choć pokazujesz mi, jak ich nie powtarzać. Nie zatrzymujesz mnie siłą, gdy omijając Twoje drogowskazy, wybieram drogi na skróty i ciemne, niebezpieczne uliczki, ale nigdy nie zostawiasz mnie na nich samego, gdy wzywam twojej pomocy. Zawsze jesteś blisko, choć wchodzisz w moje życie tylko wtedy, gdy sam Cię tam zaproszę. Nie wyłamujesz drzwi i nie dobijasz się czekając, aż je otworzę. Chcesz być oczekiwanym gościem i pozwalasz mi na podjęcie decyzji i wolność wyboru, zostawiając na drodze mojego życia znaki swojej obecności. I ode mnie tylko zależy, czy je zignoruję i minę obojętnie, czy też zauważę i zrozumiem, że Ty jesteś. Naprawdę jesteś. Jesteś tak blisko, Panie, obdarowując mnie kolejnym adwentowym czasem i świadomością, że na końcu najtrudniejszej nawet drogi, czekasz Ty. Mój Pan i Bóg. Więc nie lękam się i czuwam. I dziękuję Ci za ten jeszcze jeden adwent mojego życia…
Leave a Reply