Pomimo kilku zdanych egzaminów z historii Kościoła w Polsce nigdy o Niej nie słyszałam. Pytałam wielu znajomych, także przecząco kiwali głowami. O kim mowa? O Matce Bożej Łaskawej, Strażniczce Polski, Patronce Warszawy, której Sanktuarium przez setki lat przyciągało olbrzymie rzesze pielgrzymów, której liczne cuda, uzdrowienia, obrona przed zarazami i napaściami słynęły, jak kraj długi i szeroki, a jak wiadomo były czasy, kiedy był on znacznie dłuższy i szerszy niż obecnie. Zresztą sława Łaskawej Pani niosła się i daleko poza granice Rzeczypospolitej.
Gdzie ów Cudowny Obraz się znajduje? Nie, nie w zabitej deskami osadzie na końcu świata, a w Warszawie u jezuitów na Świętojańskiej. Kto o tym wie, kto zna historię Strażniczki? Niezbyt duża grupa wiernych i paru kapłanów. Co się stało, że ta Ukochana Matka Polaków zniknęła z ich świadomości z ciągu zaledwie stu lat? Oczywiście, zgodnie z historyczną prawdą można powiedzieć, że stała się polityka, wojna, sowiecka okupacja, zakrojone działanie władz, lecz, mimo tych wszystkich wydarzeń, nie zapomnieliśmy przecież o Pani Jasnogórskiej. Co się zatem naprawdę zdarzyło? Nie wiem, wyglada to, jak zbiorowa duchowa amnezja. Takiego wizerunku nie da się mjednak wymazać z serca, kiedy zobaczyłam go pierwszy raz miałam głębokie poczucie, że jest to twarz, którą dobrze zna. Wierzę zatem, że siłą setek lat modlitw, milionów pielgrzymów zawierzających Łaskawej Opiekunce swoje życie, wizerunek ten jest obecny w naszej pamięci zbiorowej i wystarczy spojrzenie, rozmowa, by obudzić w sercach Polaków dawną bliskość, ufność i miłość, a nade wszystko wdzięczność.
W ostatni piątek przeprowadzałam wywiad ze współautorką książki pt. „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą”, p. Ewą Storożyńską. Książka łączy w sobie walory rzetelnej pracy historycznej i wartkiego, ciekawego opisu wciągającego czytelnika od pierwszej strony. Polecam ją serdecznie. Przy okazji tej wizyty w stolicy miałam, wraz z towarzyszkami, okazję przenosić kopię obrazu Matki Łaskawej z prywatnej kaplicy do nowego miejsca. Zabrałyśmy więc Patronkę Warszawy na spacer ulicami Jej miasta, my kobiety w różnych stron Polski, które nie miały nigdy zbyt dużo wspólnego ze stolicą. Taki mały paradoks.
Bez względu na to, czy mieszkają Państwo w Warszawie, czy w innej części kraju bardzo zachęcam do pielgrzymowania do stóp tej słynącej cudami Ikony. Jest we mnie głębokie przekonanie, że po trudnym wieku niepamięci Strażniczka Polski upomina się o swój lud.
Foto: wikipedia