Ostatnia zwrotka hymnu beatyfikacyjnego naszych polskich franciszkańskich męczenników brzmi:
Można życie swe stracić i można odzyskać,
Idąc razem odważnie, jak bracia być.
Nie ma większej miłości, śmierć może być zyskiem,
Kiedy wiara przewodzi, zwycięża krzyż.
***
Myślałam, że to tylko ja tak reaguję. Ale rozmawiałam z kilkoma osobami i one też odczuwają głębokie wzruszenie spoglądając na tych dwóch młodzieńców, uśmiechniętych, patrzących śmiało w obiektyw, i stojących swobodnie na tle peruwiańskiego krajobrazu. To polscy misjonarze, franciszkanie, Ojciec Zbigniew Strzałkowski i Ojciec Michał Tomaszek. No ale jacy z nich Ojcowie? To raczej synkowie, bracia. Tak pewnie mógłby także wyglądać i biblijny Abel.
Stoją w pełnym słońcu, pod błękitnym niebem. Aż trudno od nich oderwać wzrok. I jakby mieli jakąś magiczną siłę przyciągania. Już od momentu ich gwałtownej śmierci czuło się, że to coś znaczyło, że nie była nadaremna ta ich ofiara. Szczególnie teraz, gdy tak powszednim obrazem bywa Kain w akcji.
Nie potrafię opowiedzieć o tych dwóch franciszkańskich męczennikach – pierwszych polskich – czegoś mądrego i naukowego. Wciąż patrzę na nich jak wtedy, pierwszy raz, po ich śmierci. Wpatrywałam się w ich fotografię, bodajże w „Niedzieli”, tak to kojarzę, i odtąd już ich zawsze widzę tak samo. I wciąż pamiętam te słowa wyryte na ich grobowcach:
„Mocni w wierze, płonący miłością, posłańcy pokoju, aż do męczeństwa.”
Foto: meczennicy.franciscans.eu
Leave a Reply