Przebaczenie to ważny i poważny temat, niemożliwy do zgłębienia w jednym artykule, a także budzący często wiele emocji. Widziałem ostatnio w jednej z katolickich księgarni przynajmniej sześć książek poruszających wyłącznie ten temat, dlatego w tym miejscu poruszę tylko kilka ważnych według mnie wątków dotyczących przebaczenia, a pragnących pogłębienia tej kwestii odsyłam do bogatej literatury, która ukazuje proces przebaczenia zarówno od strony psychologicznej jak i duchowej.
Wezwani by przebaczać
Na początku warto uzmysłowić sobie, że kwestia przebaczenia dotyczy każdego. Nie ma takiej osoby, która nie miałaby komu wybaczać lub sama prosić o przebaczenie. Idea przebaczenia znajduje się w sercu Ewangelii, jest czymś fundamentalnym w życiu chrześcijanina. Przebaczenie to ważna część nawrócenia, podobnie jak choćby rozeznanie i wybór życiowego powołania. Można powiedzieć, że ktoś kto nie wchodzi w przebaczenie, nie jest w pełni nawrócony, nie jest jeszcze prawdziwym uczniem Chrystusa. Nasze życie rodzinne, świat relacji i codziennych zajęć, pełnych współpracy z drugim człowiekiem – to wszystko jest źródłem zranień, które stoją na przeszkodzie naszemu pełnemu (a więc także duchowemu) rozwojowi. Przebaczenie będzie zatem krokiem ku większej wolności, odcięciem się od zła wpływającego na nasze funkcjonowanie, będzie usunięciem blokady, która nie pozwala nam pójść dalej, krokiem ku wewnętrznemu uzdrowieniu i prawdziwym aktem wiary. Przebaczenie to coś, co dokonuje się sercu człowieka, to decyzja woli dokonana nawet wbrew budzącym się emocjom i lękom. Decydujemy się przebaczać, by pozbyć się żalu i goryczy, uwolnić się od sączenia, potępiania i pragnienia zemsty. Przebaczenie łagodzi strach, wprowadza pokój, jest procesem gojenia ran serca. Dotyczy przewin prawdziwych, ale także urojonych, które wcale nie musiały zaistnieć, ale my tak to odbieramy. Wykorzystujemy tu dar męstwa, uczymy się przyjmować siebie i innych takimi, jakimi jesteśmy, kształtujemy w sobie rzadką dzisiaj cnotę cierpliwości oraz cichość, tak chwaloną w Biblii i w duchowej tradycji Ojców Pustyni.
Słowo Boże ukazuje nam przede wszystkim Jezusa Chrystusa, jako kogoś kto jako jedyny zatrzymał spiralę zła. To zło uderzyło w Niego i przybiło Go do Krzyża i na tym Krzyżu zostało pokonane, Krzyż Chrystusa stał się znakiem przebaczenia, stanięcia ponad złem i prawdziwej wolności. Chrystus oddając swoje życie wypowiedział słowa pozostające największą inspiracją dla naszego przebaczenia: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!” (Łk 23, 34a). Misją Jezusa było ogłaszać pojednanie z Ojcem i wprowadzać w czas przebaczenia: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6, 14-15). Podobnie uczniowie Chrystusa wskazywali, że ta misja jest wciąż aktualna, a pragnie ja podjąć Kościół i wszyscy chrześcijanie. Święty Jan mówił nawet, że brak przebaczenia i trwanie w nienawiści jest rodzajem zabójstwa: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1J 3, 14-15). Święty Franciszek z Asyżu pisał natomiast, że brak przebaczenia świadczy o braku miłości wobec Chrystusa: „I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który, gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich” (List do Ministra 9-11).
Czym jest, a czym nie jest przebaczenie
Po pierwsze przebaczenie nie jest pojednaniem, choć dobrze by było gdyby do niego prowadziło, co nie zawsze jest możliwe. Przebaczenie zachodzi zasadniczo wewnątrz osoby, a pojednanie dokonuje się między osobami, w ich relacjach. Pojednanie zakłada wewnętrzną przemianę, to proces dojrzewania do wzajemnego zbliżenia, dlatego wymaga nawrócenia serca i zmiany patrzenia, to jeden z owoców przebaczenia, ukazuje jego szczerość i gotowość do współpracy. Do przebaczenia, które nas interesuje wystarczy tylko jedna strona, czyli ja i moja decyzja, można przebaczyć bez wchodzenia w pojednanie, które czasem jest za trudne, albo nawet tu na ziemi niemożliwe, bo ktoś kto zawinił wobec mnie już nie żyje, albo nie chce ze mną rozmawiać. Jesteśmy wezwani do przebaczenia, a do pojednania tylko jeśli jest to możliwe.
Przebaczenie nie jest też usprawiedliwieniem. Często nie wchodzimy w przebaczenie, które pragnie nam dać Bóg, bo tak naprawdę szukamy usprawiedliwienia, a chodzi o przyjście i powiedzenie: „Zgrzeszyłem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, tego nie da się usprawiedliwić czy uznać, że nic nie zaszło, dlatego proszę, wybacz mi!”. Podobnie my, nie chcemy przebaczać innym, bo wydaje nam się, że musielibyśmy usprawiedliwić czyn, którym nas zraniono, a przecież nie o to chodzi. Nie mamy usprawiedliwiać, ani mówić, że się nic nie stało, bagatelizując naszą ranę. Jest wręcz odwrotnie, by móc przebaczyć trzeba stanąć w prawdzie i przyznać, że „stało się”, że doznaliśmy krzywdy, która niesie ze sobą poważne konsekwencje i utrudnia nam rozwój i codzienne funkcjonowanie. Skutkami doznanych zranień może być zaniżone poczucie mojej wartości, lęki przed kobietami lub mężczyznami, lęki przed relacjami, trudności w podejmowaniu decyzji i budowaniu własnej tożsamości. Na początku przebaczenia trzeba to wszystko zobaczyć, niczego nie negować, by móc stwierdzić, że rzeczywiście mam co przebaczać.
Przebaczenie nie jest zapomnieniem. Nie możemy „wykasować” sobie pamięci, jakbyśmy byli komputerami. Wspomnienia zostają często na zawsze i do końca życia nasza pamięć może nam przypominać zaistniałą trudną sytuację, ale może nas ona przestać paraliżować i duchowo zabijać. Ze wspomnieniami związane są emocje i uczucia, które wzbudzają przywoływane z pamięci obrazy. Zatem przebaczenie nie jest również wyzbyciem się tych emocji, one będą, a w raz z nimi takie reakcje, jak płacz czy popadnięcie w smutek. Ksiądz Krzysztof Grzywocz mówi o „uczuciach niekochanych”, które przychodzą choć nie chcielibyśmy ich doznawać. Nic na to nie poradzimy, po prostu naturalną reakcją na doznaną krzywdę jest żal i gniew. Krzywda to uderzenie w nasze poczucie wartości i dumy, to brak szacunku dla nas jako osoby, a to rodzi żal i gniew, który jest obroną w obliczu doznanej krzywdy. Gniew w tym wypadku nie jest czymś złym, zła byłaby rodząca się agresja.
Przebaczenie nie jest czekaniem, aż winowajca się nawróci, zrozumie swój błąd, poprawi się i przyjdzie prosić mnie o przebaczenie. Nie mogę ani czekać na prośbę z jego strony, ani nawet na to, że stanie się godny mojego przebaczenia i na nie zasłuży. Nie mogę nikogo zmusić do przemiany i do uznania swego błędu. Wchodzę w przebaczenie, by najpierw uwolnić siebie, by móc ruszyć dalej! Czymś głupim byłoby uzależnianie mojego przebaczenia od jakichś aktów winowajcy. Stalibyśmy się więźniami zła, które nas dotknęło.
Przebaczenie to proces. A jak każdy proces wymaga czasu, potwierdzania swojej decyzji, a nade wszystko musi być rozpoczęty. Trudno wymagać, by przebaczenie i duchowe uleczenie dokonało się w ciągu jednej chwili. Musimy być przygotowani na „drogę przebaczenia”, na coś, co będzie trwało, trzeba jednak zacząć! Myślę, że jeśli jesteśmy w stanie modlić się za osobę, która nas skrzywdziła, to już rozpoczęliśmy proces przebaczenia. Gdy tylko pozwolą nam na to emocje powinniśmy zrobić następny krok i tak dalej. Liczy się to, że wprawiliśmy ten proces w ruch.
Przebaczenie to często coś, co nas przerasta. Dlatego potrzebujemy duchowej pomocy i wsparcia płynącego „z góry”. Warto oddać to doświadczenie w ręce Boga, prosić, by On sam przebaczyć osobom, które nas raniły, by uczył nas przebaczać. Prosić, by został przerwany łańcuch zła, a wszyscy nim dotknięci, by zostali uzdrowieni, gdyż zło rodzi zło, a ranią ludzie zranieni. Przebaczenie jest oddaniem się w ręce Boga, wzywaniem Go jako naszego obrońcę, jest aktem wiary i ryzykiem. Nasze przebaczenie skierowane wobec winowajcy otwiera nas na przyjecie przebaczenia i miłości Boga wobec nas.
Komu przebaczać?
Można czasem spotkać wezwanie, by „przebaczyć Bogu” – nie jest to najszczęśliwszy zwrot i nawet biskupi polscy przypominali w swoim liście, by nie mówić w ten sposób, bo Bóg przecież nie zawinił przeciwko nam i nie mamy Mu niczego do wybaczenia. Natomiast warto w tym miejscu sobie uzmysłowić, że często nosimy w naszych sercach, mniej lub bardziej uświadomione, pretensje wobec Boga. Są one źle skierowane, ale jednak są i utrudniają nam nawiązanie z Bogiem pełnej miłości i zaufania relacji. Nie chcąc się do tego przyznać traktujemy Boga jak naszego wroga, walczymy z Nim, zarzucamy Mu różnego rodzaju nieprawdziwe winy: że nas nie wysłuchał, że nie powstrzymał rodziców przed rozwodem, że nie uleczył bliskiej nam osoby, że nie zatrzymał zła, które nas dotknęło itp. Szatanowi udało się nam wmówić, że była to bezpośrednia wina Boga, który wcale nas nie kocha i nie ochrania. Warto zatem rozprawić się z tym kłamstwem demaskując obecne w swoim sercu nieuzasadnione pretensje do Boga. To także będzie częścią naszego przebaczenia.
Przebaczyć natomiast warto sobie. Będzie to rodzaj refleksji nad tym, że my sami popełnialiśmy wiele błędów, byliśmy egoistami i raniliśmy innych. Podejmowaliśmy decyzje, które miały konsekwencje w życiu naszym i naszych bliskich. Decydowaliśmy o ważnych rzeczach nie pytając czy są one zgodne z wolą Bożą, sami stwierdzaliśmy, że są dla nas najlepsze. Zadawaliśmy sobie duchowe rany choćby przez wchodzenie w grzech i trwanie w nim. Przebaczenie sobie jest rodzajem rozliczenia się z tego wszystkiego, z budowania „po swojemu”, jest prośbą do Boga o dar uzdrowienia i przemiany. Jest powierzeniem Mu tych wszystkich, którzy zostali skrzywdzenia przez nas samych. Jest także złożeniem w Boże ręce sytuacji, które może od lat nie dają nam spokoju, jak na przykład winienie siebie za to, że nie zdążyliśmy się z kimś pożegnać przed jego śmiercią, lub ogólnie, że nie zrobiliśmy czegoś, na co jest już za późno i czego już nie da się nadrobić.
Zasadnicze przebaczenie jest jednak przebaczeniem innym, tym którzy w jakikolwiek sposób okazali się naszymi nieprzyjaciółmi. Listę osób do przebaczenia powinni otwierać nasi bliscy, bo choć potrzebujemy rodziny i od wielu osób doświadczaliśmy od samych początków wiele dobra i miłości, to jednak nie ma rodzin idealnych, a bliscy, chcący i niechcący, zostawiają w naszym sercu najcięższe rany. To z domu wynosimy blokujące nasz rozwój przekonania, że jesteśmy niechciani, zbyt mało kochani, gorzej traktowani od rodzeństwa, niegodni miłości, zawsze sprawiający problemy, niespełniający wymagań i ambicji rodziców, zbyt mało potwierdzeni w naszej kobiecości bądź męskości, zalęknieni, wciągnięci we współuzależnienie czy w jakikolwiek inny sposób wykorzystani lub zaniedbani. Przebaczenie wobec bliskich jest kluczowe. Za nim idzie przebaczenie wobec wszystkich, którzy nas ranili, którzy byli naszymi kolegami, wychowawcami, współpracownikami, członkami tej samej wspólnoty, naszymi spowiednikami, tymi od których oczekiwaliśmy pomocy czy wreszcie ludźmi całkiem obcymi, którzy często raz w życiu stanęli na naszej drodze. Jeśli będziemy chcieli możemy zrobić taki rozrachunek z długopisem w ręku i będziemy zdziwieni, jak wiele jest osób wobec których odczuwamy żal i pretensje.
Przebaczanie jest naśladowaniem samego Boga, który przygarnął nas i pojednał ze sobą gdy byliśmy Jego nieprzyjaciółmi (por. Rz 5, 8-10). On pozwolił nam się mylić i popełniać błędy. Pozwolił nam się pomylić, gdy zabiliśmy Jego Syna, przybiwszy Go rękami bezbożnych do krzyża (por. Dz 2, 23). Wybaczył nam, bo nie wiedzieliśmy, co czynimy.
Modlitwa o przebaczenie
Panie Jezu, staję przed Tobą, by prosić Cię o przebaczenie. Chcę złożyć u Twych stóp wszystko to, co mnie od Ciebie oddala, co uniemożliwia mi życie pełnią życia i zakłóca jedność pomiędzy nami. Obdarz mnie swoim przebaczeniem, które płynie z Twojej ofiary na Krzyżu. Ulecz mnie z wszelkich ran, które sam sobie zadałem przez trwanie w grzechu. Przyjmuję siebie samego takim, jakim jestem, akceptuję siebie i kocham to, kim jestem, ponieważ Ty sam pokochałeś mnie miłością osobistą i nie czekającą na wzajemność.
W Twoje Imię, Panie Jezu, przez moc Ducha Świętego i dla chwały Boga, Twego Ojca i naszego Ojca: z całą moją wiarą i szczerością, proszę Cię, byś przyszedł mi z pomocą i dał mi łaskę przebaczania innym. Panie, przebaczam wszystkim osobom, które w jakikolwiek sposób mnie zraniły, w sposób świadomy i nieświadomy. W sposób szczególny wybaczam wszelkie wyrządzone mi zło tym, którzy stają mi teraz przed oczyma, którzy najbardziej zawinili wobec mnie. Wybaczam im ich winę, bez stawiania warunków i już na zawsze. Dziękuję Ci za to, co Twoja Miłość dokonuje we mnie dzisiaj i za to, czego dokona we mnie jeszcze jutro, a także dziękuję za wszystko, co sprawisz w życiu każdej z tych osób, którym dziś przebaczam.
Panie, wciąż jest we mnie wiele goryczy, pozostałej po moich zranieniach. Chcę ją przelać do Twego Serca, by już mnie nie zabijała. Wiem, że Ty kochasz tak samo jak mnie również te osoby, które wyrządziły mi krzywdę, za nas wszystkich oddałeś swoje życie. Uczyń mi tę łaskę Panie, bym nie porównywał się z tymi osobami, nie sądził ich i nie uważał się za lepszego od nich. Niech kieruje mną pokora i łagodność. Obdarz mnie odwagą, bym zawsze wykonywał pierwszy krok ku pojednaniu i nie bał się przyjmować zranień i nie bał się przebaczać. Panie, wlej w moje serce Twoją Miłość, bym mógł powiedzieć jak Ty: „Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą co uczynili”. Uwolnij ich od wszelkiego zła i ulecz także ich rany. Amen
Photo: decafinata via Foter.com / CC BY-SA
Leave a Reply