Istnieje bookcrossing, którego sympatycy tłumaczą, że książki nie lubią być więzione w domu na półkach, wolą krążyć z rąk do rąk i być czytane. A co z książkami religijnymi? Czyż również nie pragną wolności, poprzez którą nie tylko trafią do rąk nowych czytelników, ale również uwolnią ich serca od ciemności zła i grzechu? Pan Bóg przemawia do człowieka przez słowo. Daje łaskę mądrości poprzez mądrość księgi. A zatem… churchbooking! Uwolnienie książki kościelnej, to znaczy takiej literatury, dzięki której jesteśmy bliżej Nieba!
Krótka instrukcja obsługi:
- znajdujemy życzliwe wydawnictwo, które przekaże nam 10 egzemplarzy powieści religijnej (wcześniej należy osobiście ją przeczytać, by wprowadzać w obieg naprawdę wartościowe treści);
- bez zbędnych komentarzy i zachęt podczas jednej mszy niedzielnej – zapraszamy do lektury „książki miesiąca”, którą można zabrać do siebie na tydzień;
- w ciągu kolejnych niedziel miesiąca książkę może przeczytać nawet sto osób!
- w następnym miesiącu kolejna pozycja, natomiast poprzednie egzemplarze można puścić w świat niczym butelkę z listem, który popłynie przez morza i oceany w znane/nieznane. Albo też zasilić zbiory biblioteki miejskiej, szkolnej, uhonorować Najmniej Jąkatego Lektora, uruchomić parafialne „Podaj dalej”, wręczyć spóźnione walentynki dla Seniora i Seniorki etc.
- nie przejmować się czerwonym ze złości Proboszczem (a co, jeśli czytelnictwo prasy katolickiej spadnie?) albo zielonym od gniewu Wikariuszem (do biblioteki parafialnej nawet w wakacje nikt nie zagląda!), lub pomarańczowymi od spazmów Katechetami (mamy tyle roboty, a tu jeszcze jakieś „churchcrossingi”).
Powodzenia!
Leave a Reply