Pewnego marcowego poranka obudziliśmy się w innej rzeczywistości, która nie pytała, czy nam się to podoba czy nie. Zastała nas tam, gdzie byliśmy: z naszymi radościami, rozterkami, z niezałatwionymi sprawami, z planami na jutro i na najbliższe dni, miesiące, może lata, z wykupionym biletem w podróż życia… Nagle pojawiły się wieloosobowe kolejki w sklepach, puste półki, zamknięte szkoły, hotele i restauracje, zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, zamknięte galerie handlowe (!), zamknięte zakłady pracy, zamknięte kościoły, puste ulice, na których snują się pojedyncze osoby i… dodatkowe towarzystwo, którego nie widzimy, a które jest dla nas zagrożeniem. Jak teraz będziemy żyć, jak się w tym odnaleźć?, Jakie będą tegoroczne święta wielkanocne ?
Świeciło słońce na bezchmurnym niebie, wreszcie przyszła prawdziwa wiosna – i nic, tylko wyruszać na spacery, na wycieczki rowerowe za miasto, planować spotkania z przyjaciółmi… A jednak nie, bo nowa rzeczywistość narzuciła nam inne zasady życia. Nagle dom, do którego wcześniej wracaliśmy jak do hotelu, noclegowni czy dobrej restauracji, stał się naszym miejscem pracy, nauki, miejscem przebywania 24 godziny z jego mieszkańcami; zobaczyliśmy, że obok nas w tym domu są inni: dzieci, żona, mąż, babcia, że można wspólnie przygotować obiad, razem wypić kawę, porozmawiać ze sobą. Dostaliśmy czas na życie, tu i teraz w nowej rzeczywistości, nieznanej, trudnej.
Jak go wykorzystaliśmy?
Można było pospać dłużej albo wprost przeciwnie, wstać wcześniej i wypić kawę razem ze wschodzącym słońcem, a wieczorem zachwycić się jego zachodem i podziękować z wdzięcznością za kolejny, przeżyty dzień. Można było znaleźć czas na dawno odkładane zajęcia, więcej czasu dla siebie i bliskich, na dobrą książkę czy film. Nagle okazało się, że jesteśmy świetnymi kucharzami i piekarzami – wypiekamy domowy chleb i nie tylko. Pasje kulinarne trochę niebezpieczne, bo okazało się nagle, że nasze wagi łazienkowe są chyba zepsute, bo pokazują więcej kilogramów a ulubione ubrania jakby się skurczyły. Ale… są tego pozytywne aspekty , bo to motywuje do większej aktywności, do spacerów i ćwiczeń, może do pracy nad silną wolą, aby nie upiec kolejnych rogalików drożdżowych i szarlotki 😉 Większość z nas odkryła ukryte talenty, dzierganie czy wyszywanie, był czas na zadbanie o ogródek, balkon i kwiaty w domu itd… mogłabym tak wyliczać i wyliczać…
I najważniejsze: przeżyliśmy święta inne niż zawsze, trudne, bo w innym wymiarze, ale daliśmy radę! – bez całej masy skaczących z półek zajączków i kurczaczków, bez trzech mazurków i siedmiu babek wielkanocnych, bez niezliczonej ilości rodzajów jajek faszerowanych i innych potraw na stole, jak to zwykle bywało. I bez rewii mody przy święceniu koszyczków wielkanocnych.
Wiadomo, brakowało tradycyjnych uroczystości wielkanocnych przeżywanych w Kościele i rodzinnych zjazdów świątecznych. To był inny czas – na osobiste przemyślenia, na zatrzymanie się tu i teraz, na refleksje – co jest dla mnie ważne.
Czas ostatnich 7 tygodni nie był i nie jest łatwy, bo chociaż sytuacja już ulega zmianie na lepsze, wychodzimy na spacery (ubrani w maseczki i rękawiczki), życie społeczne powoli wraca, można będzie pójść do biblioteki, wyjdziemy do pracy, wreszcie (w końcu!) do fryzjera…
A z tego czasu, jaki jeszcze jest, ale jaki na szczęście powoli mija – co dobrego z niego w nas zostanie i jak odrobimy zadaną lekcję?
Obraz Jill Wellington z Pixabay
Leave a Reply