Przyszło nam żyć w takich czasach, kiedy normalność zdaje się być luksusem, za którym już coraz bardziej tęsknimy… I zaczynamy sobie zdawać sprawę z tego, że to faktycznie jest luksus, towar lepszej, a nawet niespotykanej jakości. Zaczynamy tęsknić za zwykłym dniem, kiedy nie trzeba było się zastanawiać ile metrów jest do osoby obok, albo czy można komuś podać rękę, a nawet oddychać wolnym powietrzem…
Dziś ta zwykłość dnia, tak niewiarygodnie utracona, sprawia że łza tęsknoty pojawia się gdzieś w kąciku oka… Dziś musimy zwracać uwagę na tyle spraw, aby nie wykroczyć poza wytyczone zasady, że zaczyna nam umykać radość życia. Zaczyna rosnąć frustracja, stres, niezadowolenie…
Kiedyś marzyłam, że jak będę babcią, to będę piec ciasta, tak, żeby w domu pachniało po babciowemu i żebym zawsze mogła wyciągnąć z kredensu przykrytego białą serwetą coś do poczęstowania… Dziś myślę, że nie ma co odkładać marzeń na potem… Może się tak zdarzyć, że nie będzie można ich zrealizować… Albo nie będzie można się nimi podzielić…
I jeszcze ta jesień…
A co ja chcę od jesieni?? Przecież jest piękna i kolorowa! Tak, rzeczywiście, w tym roku wyjątkowa, jak babcia w kolorowej zapasce, ale czy to zauważyliśmy? A warto, bo… babcie nie żyją wiecznie… i jesień szybko może zmienić oblicze…
Więc jesień…
Czas liścianych bukietów i śliwkowych ciast… Na pocieszenie.
Photo by Elena Sambros on Unsplash
Piękny tekst, ale czy odpowiedni na ten czas? Czy teraz, kiedy trwają protesty zwolenników aborcji i dewastowane są kościoły, my, wierzący, nie powinniśmy stanąć w obronie naszych wartości? Czy mamy w domowym zaciszu piec śliwkowe ciasta?