Czas Wielkiego Postu w pełni. Oprócz postu i jałmużny Kościół zachęca szczególnie w tym czasie także do modlitwy. To ona otwiera człowieka przed Bogiem. Papież Jan Paweł II powiedział, że treścią modlitwy jest i radość i nadzieja, ale także smutek i trwoga ludzi współczesnych. Podczas spotkania z Bogiem na modlitwie powierzamy mu nie tylko radości, ale tęsknoty serca i smutki. W tej relacji uobecnia się miłość, zaufanie i zawierzenie.
Znaczenie modlitwy dogłębnie wyraził św. Paweł w Liście do Efezjan: „zawsze się módlcie (…) czuwajcie z wszelką wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych” (Ef 6,18).
Modlitwa to wypowiedzenie Bogu tego, co głęboko w sercu, to także dziękczynienie za to, co się wydarzyło w naszym życiu. To również powiedzenie Bogu „tak”, zwłaszcza wtedy, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli i trudno zrozumieć Jego wolę, a nade wszystko ją zaakceptować. Każde słowo, które otrzymujemy od Boga na modlitwie nie wraca do nas puste. Niekiedy to właśnie w cichej, pokornej modlitwie otrzymujemy odpowiedź dotyczącą naszego życia i łaskę zrozumienia przeciwności, jakich doświadczamy.
Czy są ważne i ważniejsze formy modlitwy? Nie należy traktować tego w taki sposób. Można modlić się gotowymi formułami, ale można i własnymi słowami, a także codziennymi obowiązkami wykonywanymi z miłością i w ten sposób uwielbiać Pana Boga. Modlitwa może odbywać się także bez słów, można w sercu powiedzieć Bogu o naszej miłości do Niego i że to On jest najważniejszy w naszym życiu. Nie zawsze jest to proste.
Gdy kiedyś zapytałam przyjaciela, czym jest dla niego modlitwa, odpowiedział: „Modlitwa bywa dla mnie trudna, ponieważ mam pewne swoje intencje, które Bogu polecam w modlitwie, jak również intencje innych ludzi. Mam jednak świadomość, że Bóg może to wszystko widzieć inaczej i nie wysłuchać moich modlitw tak jak ja bym tego oczekiwał. To jest w tym trudne. Całkowite uwierzenie Bogu, że On wie lepiej, co dla mnie najlepsze. Moje modlitwy bardzo często są petycjami, które podsuwam Bogu do podpisu w ogóle nie pytając, co On o tym myśli. Św. Ojciec Pio powiedział kiedyś, że modlitwa jest kluczem, który otwiera Boże Serce. Odnosząc to porównanie do siebie, często czuję się jak ślusarz, który stara się dorobić klucz do zamka, ale mu nie wychodzi, zatem ciągle piłuje ten klucz przy użyciu matrycy w nadziei, że w końcu się uda. Wierzę jednak, że żadna moja modlitwa nie idzie w próżnię”. Każde spotkanie z Bogiem na modlitwie przemienia i otwiera serce nie tylko na Boga, ale także na drugiego człowieka.
Podczas jednej ze swoich audiencji, papież Benedykt XVI powiedział, że ten kto się modli tak naprawdę nigdy nie traci nadziei, nawet gdy sytuacja, w jakiej się znajduje jest po ludzku nie do rozwiązania.
Wielu świętych oddając swoje życie za wiarę w Boga umierało z modlitwą na ustach. Św. Maksymilian Kolbe podczas prześladowań ze strony nazistów mówił: „Nienawiść nie jest siłą twórczą, jest nią miłość”. To właśnie miłość zwraca nasze serca i myśli do Boga, ale i do bliźniego. Ileż to razy zanosimy do Boga nasze modlitwy w intencji członków rodziny, przyjaciół, znajomych.
W kontekście życia chrześcijańskiego cała ludzka egzystencja nie jest niczym innym jak modlitwą. Przypomina o tym św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian: „Czy jecie czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko to na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31).
Modlitwa powinna być szczera i wynikać z wolnej woli – „tak”, poświęcam czas Bogu, bo to On jest dla mnie najważniejszy. Spośród wielu codziennych obowiązków, znajduję miejsce, czas dla Niego. Miłość do Boga wiąże się z miłością bliźniego, z modlitwą do Boga i za drugiego człowieka: rodziców, męża, żonę, bliskich i tych, którzy prosili o naszą modlitwę. Jeśli tego czasu brakuje to należałoby się zastanowić nad tym co prawdziwie ważne i jaka jest moja hierarchia wartości, co jest nadrzędne. Jeśli nienawidzimy drugiego człowieka, nie umiemy przebaczyć, to jak prawdziwa i możliwa jest chociażby modlitwa „Ojcze nasz” i słowa podczas niej wypowiadane: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”? Modlitwa „ustawia” hierarchię wartości i przemienia wewnętrznie, otwiera serce na transcendencję.
W modlitwie nie pozostajemy nigdy sami bowiem „duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach” (Rz 8,26). Jest tajemnicą, która jednoczy ze sobą świat materialny i niewidzialny, te rzeczywistości się przenikają. Jest spotkaniem podczas którego człowiek szuka Boga, poprzez spotkanie z Nim bardziej poznaje siebie i wrasta w duchowej sile, by wypełnić z miłością i ufnością swoje powołanie.
Photo on Foter.com
Na początku swojej drogi nawrócenia,zadałam pytanie: Boże po co mam się modlić, jaki jest sens modlitwy i na chybił trafił otworzyłam Dzienniczek Św. Faustyny a tam było napisane: ,,Modlitwa w niej Twoja siła,ona Cię bronić będzie,,. Dla mnie to była piękna odpowiedź. Od tego czasu już nie zadaje takich pytań.
Pani Justyno, bardzo dziękuję za ten komentarz. To potwierdzenie istoty wartości modlitwy, nie tylko w odniesieniu do artykułu, ale odniosłam to i do swojego życia nie ukrywam pokrzepiły mnie te słowa. Serdecznie pozdrawiam. Anna Gębalska-Berekets