Wstęp
Święty Jan Paweł II powiedział w 1999 r. w Nowym Sączu, że małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się Drogą Krzyżową. Rozważając poszczególne stacje Drogi Krzyżowej będziemy czasem utożsamiać się z Panem Jezusem, a czasem, niestety, z tymi, którzy Go na śmierć skazali. Rozważając poszczególne stacje, przyjmujmy Boże błogosławieństwo na drodze do świętości każdego z nas żyjącego w małżeństwie, zobaczmy nasze własne zmagania o dobro, zmagania ze złem, codzienne wybory między miłością, a wszystkim, co jest jej przeciwieństwem. Zauważmy, że droga krzyżowa jest drogą okazywania nam przez Pana Jezusa miłosierdzia. Ufajmy w zmartwychwstanie naszego małżeństwa jeszcze tu na ziemi i radujmy się zapowiedzią zmartwychwstania każdego z nas po śmierci.
Stacja I
Jezus skazany na śmierć
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Jezus usłyszał: On bluźni! Ale to nie Jezus bluźnił, tylko Jego oskarżyciele. W jakże wielu małżeństwach usłyszeć taki dialog:
– Z tobą w ogóle nie można się dogadać.
– To przecież ty nie chcesz ze mną rozmawiać!
– Nie będę z tobą rozmawiać tym tonem!
– Ach, szkoda się odzywać.
– Widzisz tylko swoje sprawy i nie zauważasz, jak mi ciężko.
– Nasze małżeństwo jest tylko na papierze i tak już niestety pozostanie.
– Rozwiodę się z tobą!
Wyrażam swoje emocje, nakręcam je. Mówię bez sensu, raniąc męża/ żonę. Oskarżam, a tak naprawdę wyrażam swój własny problem. Czyż to, co mówię, nie jest bluźnierstwem? Skazuję nim na śmierć Jezusa. Czy rzeczywiście chcę skazać Go na śmierć w moim małżeństwie?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Pan Jezus z pokorą wziął krzyż na swoje ramiona, bo wiedział. że będzie to znak zwycięstwa. A mnie tak trudno dźwigać krzyż codzienności w moim małżeństwie, w mojej rodzinie. Tak trudno wysłuchać siebie nawzajem, zrozumieć, przebaczyć. Bo jestem zmęczony, bo brak czasu i pośpiech, rozdrażnienie. I wtedy łatwiej o ocenę niż zrozumienie. Z wielkim trudem przychodzi nam wtedy dialog. Odczuwamy go jako ciężki krzyż, który najchętniej chcielibyśmy odrzucić. Panie Jezu, przepraszamy Cię za brak pokory w naśladowaniu Ciebie. Naucz nas z miłością przyjmować dar dialogu w naszym małżeństwie, chociaż jest to czasem tak bardzo trudne.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja III
Pan Jezus upada pod krzyżem
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Jest trudno, bo krzyż ciężki, łatwo się poddać, uznać, że się nie powiodło, więc już nie warto rozmawiać, nie warto podejmować dialogu. Lepiej zrezygnować i nie iść dalej. A jednak trzeba się podnieść, wstać i iść. Przecież miłość, to nie uczucie – raz przyjemne, a potem przykre. Miłość to postawa, to cierpliwość, która oczyszcza, uzdrawia i umacnia. Jeżeli powstanę, jeżeli zbliżę się do Ciebie, Panie Jezu, znowu, jeżeli odbuduję więź ze współmałżonkiem, to nie będzie jak dawniej, ale jeszcze piękniej, jak po zdaniu trudnego egzaminu.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja IV
Spotkanie z Matką
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Maryja wiedziona miłością przedarła się przez tłum na spotkanie z Synem. W naszych małżeństwach nie musimy przedzierać się przez tłum, żeby spotkać się ze sobą. A jednak, mimo bliskości fizycznej, nasz dialog staje się czasem drogą krzyżową. A kiedyś było tak dobrze… Może zbyt duża pewność siebie, a może rutyna sprawiły, że coś się popsuło. Nawet nie zauważyłam, kiedy mój mąż przestał ze mną rozmawiać. Widziałam natomiast, że źle mówi, krzywo stoi, źle się ubrał, za późno wstał i wiele innych. Maryja wychodzi nam na spotkanie i pomaga pokonać naszą niemoc, nasze oceny, opinie i fałszywy obraz drugiego. Maryjo, przedzieraj się przez mury, które sami budujemy i ułatwiaj nam codzienne spotkania ze sobą w naszych małżeństwach.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja V
Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Mam własny świat, jak Cyrenejczyk, mam swoje pole, z którego wracam co dzień zmęczony do domu. I wiem, że jak będę potrzebował pomocy Pana Boga, to poproszę Go o to. A tu się okazuje, że Bóg potrzebuje mojej pomocy. Bo oto prosi mnie o pomoc drugi człowiek, inne małżeństwo, wspólnota. Zdaje mi się, że nie mam na to czasu, bo mam swoje sprawy. Tymczasem okazując pomoc, sam zostaję wzmocniony, okazując miłosierdzie, sam miłosierdzia doznaję. Ile razy coś daję innym, sam zostaję obdarowany po stokroć więcej. Okazać miłosierdzie, to znaczy dźwigać drugiego, to znaczy pomagać nieść krzyż Jezusowi, który cierpi w tym człowieku, w tym małżeństwie, które prosi mnie o pomoc. Czy zauważam Jezusa cierpiącego w innym małżeństwie i jestem gotów mu pomóc? Czy zdaję sobie sprawę z tego, że to jest szansa dla mnie?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja VI
Weronika ociera twarz Chrystusowi
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Weronika widzi cierpienie Jezusa. Porusza ją to. Współodczuwa Jego ból, opuszczenie i poniżenie, mimo że Jezus nie wypowiada żadnej skargi. Otarcie twarzy daje Mu ulgę. Weronika nie pyta, dlaczego Go skazali, dlaczego dźwiga krzyż. Ona po prostu pomaga, nie zważając na konsekwencje. Ta scena rozgrywa się bez słów. Jakże ważne w naszym życiu są gesty. Ten gest, to czasem zwyczajne popatrzenie w oczy współmałżonka, objęcie ramieniem i pogładzenie po plecach, uśmiech, mimo zmęczenia. Czasem jestem przygnieciony problemami, których nie mogę rozwikłać. Chcę się nimi podzielić z żoną/ mężem. Jednak gdy widzę jej/ jego zmęczenie, sam zdobywam się na ciepły gest. Panie Jezu, naucz nas gestów miłosierdzia w naszym domu.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja VII
Jezus upada po raz drugi
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Panie Jezu, upadasz po raz drugi. Gdzie się podziała Twoja moc? Co ja, człowiek, mogę zrobić, gdy Ty, Bóg, jesteś tak słaby? Moje grzechy mnie przygniatają. Kolejny raz byłam u spowiedzi. I znów to samo. Ten sam grzech, ta sama słabość i… ta sama bezsilność mi towarzyszy. Twój upadek nie był grzechem, ale Twoje podnoszenie się pokazuje mi, że niejeden raz się upada z różnych powodów i że można się podnieść. Pokazujesz mi, że ani Twoje słowo, ani moja długa modlitwa czy dobre postanowienia nie zabezpieczą mnie przed upadkiem. Może mnie podnieść Twoje miłosierdzie. Miłosierdzie, które nie jest litością, ale dźwiganiem, umacnianiem na duchu, zachętą do wytrwałości, pokazaniem konkretnych dróg wyjścia z trudnej sytuacji. To Ty, Jezu, przez swoje podniesienie się, dźwigasz także mnie, nasze małżeństwo, całą naszą rodzinę. Dodajesz nadziei.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Plączące kobiety okazują swoją bezradność i żal, że Jezus będzie ukrzyżowany. Natomiast Jezus wyraża swój żal i ubolewanie, że te płaczące kobiety nie widzą swojego udziału w tym ukrzyżowaniu. Nie są świadome, że one i cały Dom Izraela swoimi grzechami sprawił, że Pan Bóg dla ich ratowania poświęcił swojego Syna, który na tym krzyżu dźwiga wszystkie ludzkie grzechy, by ocalić człowieka. Jakże często płaczemy po ludzku, nie widząc, że nawet w cierpieniu dokonują się wielkie sprawy Boże.
Jakże typowa jest postawa tych płaczących kobiet dla nas, którzy mamy zawsze sto usprawiedliwień swojej postawy i postępowania, a tak mało pokory i skruchy wobec tego, co sami uczyniliśmy w pełnej wolności otrzymanej od Pana Boga. Panie Jezu, spraw, byśmy płacząc przy tej stacji, znaleźli prawdziwą drogę do Ciebie.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja IX
Jezus upada po raz trzeci
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Czasami mamy wszystkiego dosyć, zdaje nam się, że wszystko się wali. Ogarnia nas fala zwątpienia i żalu. Tymczasem nie ma takiej sytuacji, z której Pan Jezus nie wyciągnie dobra. Czasem dopuszcza zło, aby przemienić je w dobro, dopuszcza zło do naszych problemów małżeńskich, abyśmy się obudzili i pomyśleli o swoim zbawieniu, dając świadectwo pośród potrzebujących małżeństw, a przy okazji ratując nasze własne. My sami na pewno jeszcze nieraz upadniemy pod ciężarem naszych słabości małżeńskich, ale już mamy nadzieję na lepsze jutro, na to, że dzięki wspólnocie, w której jesteśmy, będziemy coraz mocniejsi i szybciej będziemy się podnosić.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja X
Pan Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Kiedy się pokłócimy, to próbuję obnażyć słabości męża/ żony. Obgadujemy jego/ ją przy innych ludziach, nawet w rodzinie, a także w pracy. Wytykamy sobie nawzajem błędy, czasem przez nas samych urojone i wynikające z nierozumienia siebie nawzajem. Padają osądy, wymówki i pretensje, oskarżenia, ironie i złośliwości.
Mąż/ żona obnażany ze swoich słabości przed innymi, a nawet tylko we własnym małżeństwie, jest jak Chrystus obnażony ze swoich szat. Każda nagość jest wołaniem o miłość – kochaj mnie, przytul mnie, zobacz we mnie człowieka. Bezradnego, poniżonego, także przez ciebie, mężu/ żono.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja XI
Jezus przybity do krzyża
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Nieraz mówimy o własnym krzyżu. Przybija mnie do krzyża choroba, cierpienie, śmierć najbliższych, obowiązki w pracy, w domu, odejście dzieci od wiary. Czasem przybija mnie do krzyża brak dialogu ze współmałżonkiem, rozwód w mojej rodzinie. Jednak, jeżeli cierpienie Jezusa nie zmarnowało się, to i moje cierpienie nie może się zmarnować. Ofiarowuję je Jezusowi w tej intencji, którą widzę jako najbardziej potrzebną. Czy wierzę, że jest wtedy we mnie, w drugim człowieku, we wszelkich wydarzeniach żyjący Chrystus, który mnie wyzwala i prowadzi do Ojca?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja XII
Pan Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Jezus jeszcze przed śmiercią na krzyżu okazał miłosierdzie łotrowi. Tym miłosierdziem podźwignął go z jego win. Święty łotr jest symbolem Bożego miłosierdzia. Ale nie warto czekać z pojednaniem z Bogiem i najbliższymi na ostatnią chwilę życia. Niech nasze życie małżeńskie i rodzinne upływa pod znakiem codziennego przebaczenia.
Jezus zrezygnował ze swojego dobra – bo mógł swoje życie ocalić – dla dobra innych. My także, pragnąc dobra dla innych, niemal codziennie umieramy dla siebie. Panie Jezu, przez Twoją śmierć, która przyniosła życie innym, naucz mnie umierać dla siebie po to, by w moim małżeństwie, w mojej rodzinie coraz bardziej objawiała się miłość. Naucz mnie rezygnować z tego, co dobre dla mnie, na rzecz tego, co dobre dla mojego męża, żony, dzieci.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja XIII
Jezus zdjęty z krzyża
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Jezus już nie żyje. Krzyż stoi pusty. Ciało Dziecka zwrócono Matce. W życiu każdego z nas zdarzają się chwile, gdy jesteśmy bezradni, zrozpaczeni w obliczu cierpienia, jakie nas dotyka z powodu śmierci kogoś z naszej rodziny. Szczególnie, gdy jest to śmierć dziecka. Jakże ciężko pogodzić się z myślą, że kochający nas Bóg pozwala nam i naszym bliskim cierpieć. Życie bez cierpienia może okazać się życiem bez prawdziwej radości. Cierpienie nadaje sens naszemu życiu, ale jakże to trudne doświadczenie! Maryjo, naucz nas tak wierzyć, tak ufać i tak kochać Boga jak Ty.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Stacja XIV
Jezus złożony do grobu
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.
Gdzieś obok, wśród najbliższych, rozpadło się małżeństwo. Jest jakby w grobie. Nie możemy się z tym pogodzić, ale czujemy się bezradni. Jedyne, co możemy zrobić, to towarzyszyć osobie, którą to dotknęło. Okazać jej życzliwość. Wysłuchać, zrozumieć. Okazać miłosierdzie, czyli nie osądzać, ale podtrzymywać nadzieję. Bo choć trzeba przyjąć do wiadomości, że po ludzku rzecz biorąc, to małżeństwo niejako umarło, to jednak może w nim odrodzić się miłość. Wiele małżeństw tak zmartwychwstało. A może i mnie się wydaje, że nasze małżeństwo już umarło? Warto wlać w serce nadzieję, bo może nie wszystko stracone. Warto zawierzyć, że może odrodzić się. A może i naszemu małżeństwu Bóg okazał miłosierdzie i choć było jak w grobie, to jednak zmartwychwstało? Warto Mu za to podziękować.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Opracowanie:
Irena i Jerzy Grzybowscy na podstawie rozważań Drogi Krzyżowej prowadzonej przez Spotkania Małżeńskie w Jerozolimie w 2013 r.
Rozważania poszczególnych stacji przygotowali: ks. Adam Bajer, Elżbieta i Andrzej Bala, Irena i Jerzy Grzybowscy, Grażyna i Marcin Kania, ks. Mariusz Krawiec SSP, Jolanta i Adam Krześlakowie, Elżbieta i Wiesław Malinowscy, Elżbieta i Jerzy Marcinkiewiczowie, Anna i Tadeusz Matusiakowie, Krystyna i Jacek Pawlakowie oraz Marzanna i Sławomir Sokołowscy.
Leave a Reply