Pseudonim to imię, nazwisko lub nazwa, których używamy, aby ukryć prawdziwe imię lub nazwisko. Ukryć…? A może wprost przeciwnie: żeby być bardziej rozpoznawalnym! Tak przynajmniej często bywa w świecie sportu. Kibicom łatwiej skandować pseudo zawodnika niż jego pełne personalia. Dlatego fani Juventusu krzyczeli „ZIBI! ZIBI!”, a nie – „ZBIG-NIEW-BO-NIEK! ZBIG-NIEW-BO-NIEK!” Kibicie i tak mieli zdarte gardła (po tylu golach strzelonych przez Zibiego), więc po co je dodatkowo nadwyrężać.
Posiadanie właściwego pseudonimu pozwala też sportowcowi poczuć się wśród kibiców jak „swój”. Napastnik Korony Kielce Grzegorz Piechna, rodem z Opoczna, na pewno poczuł się jak kielczanin, kiedy koroniarze wołali: „KIEŁ-BA-SA”. Snajper zdobył taki pseudonim grając jeszcze „u siebie”, w klubie Woy Bukowiec Opoczyński.
Dzięki oryginalnym pseudonimom unikamy też pomyłek. W polskim handballu mamy dwóch braci Jureckich, ale gdy na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro (2016) krzyczeliśmy: „DZI-DZIUŚ! DZI-DZIUŚ!” – i wszyscy wiedzieli, że chodzi o Michała.
W sobotę 6 stycznia „nasz” Michał Jurecki, znakomity zawodnik Vive Kielce, wyruszył w ramach Orszaku Trzech Króli jako Król Melchior spod Pomnika AK (Kielce, Skwer Stefana Żeromskiego), by spotkać się z innymi mędrcami na Placu Świętego Jana Pawła II. Skoro Michał-Melchior niósł w darze złoto… to niech stanowi dobre proroctwo dla naszej kieleckiej drużyny.
A przy okazji… żeby spotkać Jezusa, nie trzeba wcale być jak Mędrzec ze Wschodu, ale raczej przemienić się w dziecko, w słodkiego dzidziusia! To tyle meldunku z Kielc! (i niech cała Polska nam zazdrości, bo na pewno nikt nie miał tak przystojnego króla Melchiora!) dwumetrowy Dzidziuś Królem…? Vivat Vive! Vivat Dzidziuś! Tak trzymać!
Leave a Reply