Dorotka stanęła mi za plecami, gdy gotowałam obiad i zapytała:
– „Mamo, co mam zrobić z tymi słodyczami, które dostałam od cioci?”
-„Ale o co chodzi?’ – nie bardzo zrozumiałam sens pytania mojej córki.
-„No, czy mam je odłożyć do szafki dla wszystkich, czy schować dla siebie?”
W tym momencie mój wewnętrzny dzwonek zadzwonił ostrzegawczo. Oczywiście, najprościej byłoby dać gotową odpowiedź, ale wtedy konsekwencje decyzji spadną na mnie.
-„Zrób jak uważasz, córeczko”- powiedziałam z premedytacją.
-„Ale, czy mam te słodycze odłożyć, czy wziąć dla siebie?” – jeszcze raz spróbowała Dorotka.
-„Zrób jak chcesz.”
-”Mamo, ale jak oddam dla wszystkich to mi będzie szkoda, a jak zjem sama to wyjdę na chciwca. Więc chcę żebyś mi kazała.”- wreszcie moja córa przedstawiła jasno sprawę.
-”Nie kochanie, nie zrobię tego. Musisz sama podjąć decyzję.”
Ta przykładowa rozmowa, niby o niczym, w gruncie rzeczy jest jedną z pierwszych rozmów o odpowiedzialność i konsekwencjach własnych działań.
Szczęśliwie, Dorotka nie jest moim pierwszym dzieckiem i naprawdę nieźle już „wyłapuję” takie momenty, w których należy pozwolić, aby młody człowiek sam na sam stanął w obliczu odpowiedzialności za to co robi. Wierzę, że takie niezaplanowane ćwiczenia w życiu codziennym dają więcej niż rozmowy ze szkolnym pedagogiem, psychologiem, a nawet policją, które oferuje szkoła.
Pamiętam dzień, kiedy mój nastolatek miał wyjechać na wycieczkę szkolną przewidzianą na sobotę i niedzielę. Wpadł do domu rozradowany wołając:
– „Wyjeżdżamy w sobotę rano, śpimy w namiotach, a wracamy w niedzielę wieczorem.”
-”A co z Mszą, czy jest przewidziana w planie wyjazdu”- zapytałam.
-”Nie wiem” – syn spuścił głowę – „Ale pewnie jest”- dodał z wahaniem.
Nic więcej nie powiedziałam. Nie zakazałam i nie tłumaczyłam. Kolejnego dnia Łukasz wrócił ze szkoły z radością w oczach:
-”Mamo, zapytałem i Pani powiedziała, że kto będzie chciał może iść do kościoła we wsi. Ale wiesz to było trudne.”
Wiedziałam.
Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności?
Chyba najprostszą metodą jest nauka przez obserwację. Jeśli my jako rodzice będziemy odważnie pokazywać, że nasze działania – i te odpowiedzialne i te nieodpowiedzialne – przynoszą określony skutek to nasze dzieci nauczą się prawdy o życiu.
Dzieci są świetnymi obserwatorami i dobrze wiedzą, że czasem jakąś sprawę zawalamy z lenistwa czy z powodu własnego egoizmu. Nie ma się co tłumaczyć – jeśli zachowałam się nieodpowiedzialnie to mówię wprost: „Tak, rzeczywiście nie kupiłam babci na czas leków, bo wolałam czytać książkę, bo zapomniałam, bo chciałam to zwalić na tatę. I teraz jest problem, trzeba jechać do nocnej apteki.”
Taka lekcja na długo wpada w pamięć i bywa długo wspominana przy rodzinnym stole.
Ważne też, aby pozwolić dzieciom uczyć się odpowiedzialności przez wdrażanie ich w obowiązki domowe. Już dwulatek spokojnie może pozbierać klocki, pięciolatek umyć zlew w łazience czy odkurzyć z grubsza pokój, a im dziecko starsze tym więcej zdziała dla dobra domu i rodziny. Bawiąc się z młodszym rodzeństwem, gdy mama szykuje kolację dowiaduje się, że zajmowanie się maluchem wymaga sporo rezygnacji z własnych pomysłów. Samodzielnie odrabiając lekcje wypracowuje sobie nawyk nieczekania na nakaz nauki ze strony rodziców I tak coraz bardziej coraz głębiej i coraz poważniej bierze odpowiedzialność za własne w końcu dorosłe życie.
Foto: Matt Zhang/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0
Leave a Reply