Mój pierwszy rozmówca zapytany o Chrzest Polski machnął tylko ręką:
– Oj tam, oj tam! Kiedy to było? To przecież prehistoria. Czy warto do tego wracać? – i za nic nie chciał się dać namówić na głębszą refleksję. A może miał po prostu w szkole kiepskie stopnie akurat z historii.
Następna osoba próbowała pozbierać swoją wiedzę historyczną aż od podstawówki, wyliczając znane postaci: Mieszko I, Otto III, Bolesław, Dobrawa, kto z kim, ale wiedza ta była splątana niczym Polska Historia.
Pewien młody człowiek ocenił, że Chrzest Polski był może i sukcesem dla Kraju, ale właściwie to osobista tragedia Mieszka I, który musiał się – jak to określił – chajtnąć z brzydką Dobrawą. I tylko miał nadzieję że na dworze królewskim były jakieś ładne panny, na których można było zawiesić oko.
I wreszcie jeszcze jedna szybka refleksyjna wypowiedź jakby sumująca przyczyny i skutki tego chrztu:
– Polska przyjęła chrzest żeby mieć święty spokój, z podkreśleniem słowa „święty”.
Jak Państwo zauważyli, trudno jest mówić poważnie o rzeczach poważnych. W języku potocznym nie jest nam łatwo poruszać tematy trudne, dotykające głębszych wartości, a nawet nas osobiście poprzez te historyczne wydarzenia. Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Czy z niewiedzy, może z lekceważenia, albo z jakiegoś niewytłumaczalnego poczucia wstydu. Błyskotliwy żart zdaje się najlepszym lekarstwem na takie problemy.
Leave a Reply