Z Ewangelii według świętego Jana (14, 27-31)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
Wczoraj w liturgii wspominaliśmy wielkiego męczennika, św. Andrzeja Bobolę, którego od 20 lat czcimy jako patrona Polski. W tym roku mija 400 lat, gdy Andrzej Bobola przyjął święcenia kapłańskie. Ów siedemnastowieczny jezuita był uparty i niecierpliwy, skłonny do gniewu i zapalczywości. Jednak pracował nad sobą, ponadto miał wybitne zdolności, był dobrym kaznodzieją i miał dar obcowania z ludźmi. Andrzej Bobola stał się jednym z najzdolniejszych jezuitów, a wytrwałą pracą nad sobą doszedł do takiego stopnia doskonałości, że pod koniec życia powszechnie nazywano go świętym. Był niezmordowany w głoszeniu kazań i w spowiadaniu. Święty Andrzej jest autorem tekstu ślubów, które król Jan Kazimierz wypowiedział w katedrze lwowskiej podczas potopu szwedzkiego. Zginął śmiercią męczeńską 16 maja 1657 roku – a po swej śmierci ukazywał się wielu osobom! W roku 1817 zjawił się ojcu Alojzemu Korzeniowskiemu, aby przepowiedzieć, że Polska zmartwychwstanie!
Przez wstawiennictwo Andrzeja, tego „świętego uparciucha”, módlmy się dla siebie o świętą cierpliwość i odwagę, by nigdy nie zdradzić wiary! I pamiętajmy, że nigdy w tej modlitwie nie jesteśmy sami! Razem z nami proszą Boga aniołowie i święci – więcej, w dzisiejszej Ewangelii słyszymy, że również Pan Jezus pamięta o nas, czyli o swoich uczniach – i obdarza nas swoim pokojem, by nasze serca pełne były wierności i miłości. Abyśmy po prostu byli do Niego zawsze podobni.
I pamiętajmy o nauce O. Jacka Salija, uczonego dominikanina, dla którego Msza święta jest najważniejszym miejscem, w którym spotyka się cały Kościół – żywi i umarli, grzesznicy i święci – i w którym najpełniej objawia się to, że Chrystus jest naszym Zbawicielem. Msza święta uobecnia bowiem jedyną ofiarę, jaką Chrystus Pan złożył za nas na krzyżu i ma moc przechrystusawiania tych wszystkich, którzy w niej uczestniczą i całej ich codzienności. Eucharystia jest świętem, uświąteczniającym całą naszą codzienność. Mocą, umacniającą w naszych słabościach. Sądem Bożym nad naszym wygodnictwem i małodusznością. Światłem, rozświetlającym nasze grzechy i przymuszającym do rzucenia się w ramiona Miłosiernego. Obietnicą, dającą przedsmak zrozumienia, że dla Boga zostaliśmy stworzeni i że słodko jest przebywać jak najbliżej Pana.
Leave a Reply