Tu spoczywa Jan z Lednicy. Panie przygarnij go.
Z ojcem Janem Górą, autorem słów słynnej pieśni Abba, Ojcze (muz. Jacek Sykulski), byłem umówiony na spotkanie pod Katedrą Gnieźnieńską w sprawie nagłaśniania Spotkań Lednickich. „Duch Święty mi pana zesłał!” – powiedział do mnie ten charyzmatyczny dominikanin, przyglądając mi się uważnie. Pół godziny później, pod lednicką rybą, powiedział: „ Pan nie może mnie zawieść, tu jest moje serce i moje łzy…”. Było to jesienią 1996 roku. Poczynając od roku następnego. Przez kolejne 9 lat wraz z inżynierem Leszkiem Polanowskim odpowiadałem za nagłośnienie Lednicy.
Bo jak śmierć potężna jest miłość, żar jej – to żar ognia, płomień Pański. (PnP 8,6) Te słowa do dziś najbardziej kojarzą mi się z Lednicą. Także głos bębnów i zmęczony świt lednicki.
Nie zawiedliśmy ojca Góry, ani on nas w niczym nie zawiódł. Nie zawiedliśmy także tysięcznych rzesz młodzieży przybywającej na Lednicę w poszukiwaniu śladów Jezusa Chrystusa.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki (PnP 8,7)
Kto w mocy Ducha Świętego usłyszał i zrozumiał te słowa, tak wyeksponowane tu, w miejscu chrztu Polski, powracał do domu potężnie naładowany Bożą energią, czyli łaską. I za rok znów doładowanie! Z błogosławieństwem Jana Pawła II…
Mówi się: „ Lednica – to Jan Góra.” W tym uproszczeniu, jakby sentencji, zawiera się fenomen Lednicy i charyzmat ojca Jana. Trzeba mieć w sobie tę Bożą iskrę, tą Chrystusowa pieczęć na sercu, by podołać takim wyzwaniom. Sam sobie nie schlebiał – spalał się jak świeca. Ufał ludziom i dla każdego znajdował czas.
Ośrodek Duszpasterstwa Akademickiego na Jamnej koło Tarnowa – to też pomysł i dzieło o. Jana Góry. Przyjeżdżałem tam swojego czasu i latem, i zimą, aby złapać wraz z rodziną trochę górskiego powietrza, posłuchać nocnej ciszy, ducha ubogacić modlitwą w pięknym, drewnianym, nowym kościele pw. Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, poczytać książki o. Góry i pomagać, pomagać, pomagać – głównie w tym, co znałem najlepiej – w nagłośnieniach. Jemu się nie odmawiało. Słynne powiedzenie o. Jana: „ Ile pan może ze mną stracić?” niwelowało wszelkie kalkulacje, a przeciwnikom, bo i tacy byli, wytrącało „broń” z ręki.
Wiele Bóg pozwolił mu uczynić. Wezwany kiedyś, jak każdy z nas, przed oblicze Pana, nie stanie z pustymi rękoma, a epitafium brzmieć powinno:
Tu spoczywa Jan z Lednicy. Panie przygarnij go.
Nad Lednicą śpiewają skowronki…
Nad Jamną echo niesie:
Zawitaj nam Królowo w słońca blasku,
Wieniec ponad Twoją głową z gwiazd dwunastu.
Zawitaj nam Królowo w blasku słońca,
Zostań z nami, zostań z nami aż do końca...
(J. Kowalski z Pieśni obrońców Częstochowy)
Tekst jest fragmentem dotąd niewydanej książki Jestem dumny z Chrystusa. Poszukujemy wydawcy! (Więcej znajdziesz tutaj) Kontakt: maria.sowinska@wrodzinie.pl
Foto: Wikipedia
Leave a Reply