Wszyscy my jesteśmy realnym prochem
Twoje i moje oczy już nie rozbłysną
Cień przykrył nasze dusze co począć
Bądźmy martwi czy to już był epilog
I wzywa nas dzwon siedmiu kościołów
A nasze dłonie skrwawione pieczęcią
Której towarzyszy Otchłań mór miecz
Śmierć była ciszą a cisza to śmierć
Więc nie spotkamy się już ma cherie
Bo wsiądziemy na tego płowego konia
W nicość nocy czwartej części ziemi
Świat nie jest bezpiecznym miejscem
Wyjdźmy ze śmiertelnej powłoki ciał
Bo wszystko to jest o nas zazdrosne
Słońce księżyc i te wody pod niebem
Odległe czarne gwiazdy są zmiecione
Ogonem naszej samotności w światach
Mamy tysiące roztrzaskanych obliczy
Upadek wszystko upada ty i ja ja ty
Nie już żadnego ratunku nihil nihil
Bez Ciebie byłem niczym nie ma słów
A teraz pocałuj tylko co tylko kogo
Jak dookoła nas tylko pustka nicość
Nihil nihil nihil nihil nihil nihil
Jakież ptaki mogą śpiewać o brzasku
Który rozbudził dźwięk trąb aniołów
Może ukoją te nasze troski skrzydła
Niby dzieci pod czernią nieb gwiazd
Gdzie teraz jest już trzech konnych
Gdzie wszystko zapomniane bezbarwne
Poza rdzą poza bielą i poza wronami
My i smutek który nas owinął lękiem
Że nic nie jest trwałe nawet miłość
I wtedy cały świat wydaje się marny
W tych 22 długich za długich latach
To wszystko w naszych głowach nihil
Photo credit: Glassholic via Foter.com / CC BY-NC-ND
Leave a Reply