Odcinanie pępowiny jest nie tylko medyczną procedurą polegającą na cielesnym odseparowaniu dziecka od matki wkrótce po porodzie. Potocznie określa się w ten sposób także odrywanie potomstwa od rodziców w sensie psycho-społecznym, a proces ten może trwać przez całe życie.
Każdy człowiek jest osobnym organizmem, posiada oddzielne ciało i duszę. W zgodności z planem, który Bóg wyznaczył człowiekowi, może się on związać z drugą osobą „stając się jednym ciałem”. Tę decyzję nazywamy małżeństwem, a w chrześcijaństwie mamy nawet błogosławiony przez Chrystusa sakrament małżeństwa. Małżeństwo zaś ma za zadanie rozmnażać się – współpracować z Bogiem w stwarzaniu potomstwa. W ten sposób przemienia się w rodzinę – ale nie przestaje być małżeństwem. I choć rodzice skupiają się na wychowaniu swoich dzieci, to wciąż pozostają ze sobą związani sakramentem, który nie łączy ich z potomstwem. A to z kolei oznacza tyle, że w pewnym momencie dzieci opuszczą ich rodzinne gniazdo, a oni – o ile wówczas oboje będą jeszcze żyli – pozostaną we dwoje, wciąż związani tym samym sakramentem.
Rodzice wychowują dzieci dla nich samych i dla świata, ale nie dla siebie. Łączą ich z nimi więzy krwi, ale to nie oznacza jakichkolwiek przyszłych praw do decydowania o ich dorosłym życiu. Należy więc odpowiednio wcześnie i w odpowiedni sposób odciąć psychiczną pępowinę, by nie przeżyć szoku, kiedy potomstwo dojrzeje i postanowi pójść swoją drogą. Kiedy powinno się zacząć proces separowania – nie tyle dziecka od siebie, co raczej siebie od dziecka? Większość psychologów i pedagogów zgadza się co do tego, że dla dziecka, które nie skończyło jeszcze trzech lat, najlepszą formą rozwoju jest przebywanie w jak najczęstszym kontakcie z matką. Później już jednak potrzeby rozwojowe dziecka sięgają głębiej. Trzylatek, wciąż jeszcze mały, ale coraz bardziej sprawny społecznie, poszukuje pierwszych kontaktów i zabaw z rówieśnikami. Psycholog Anne Bacus zaznacza, że czas od ukończenia trzech lat „to okres, w którym dziecko powinno przebywać już w gronie rówieśników, zwłaszcza gdy jest jedynakiem” (Dziecko od 3 roku do 6 lat, Warszawa 2011, 2012). Nawet jeśli matka (albo babcia) przebywa w domu i może zajmować się maluchem przez 24 godziny na dobę, warto oderwać go od towarzystwa rodzicielki na kilka godzin w ciągu dnia.
Im starsze są dzieci, tym większe są ich potrzeby społeczne. O ile zabawa z rówieśnikami jest na początku mniej ważna niż chęć przypodobania się pani przedszkolance, o tyle później jest już odwrotnie. Okres szkoły podstawowej – zwłaszcza w klasach powyżej trzeciej – oraz czas dojrzewania to etapy rozwoju, w czasie których największe znaczenie ma kontakt z kolegami czy koleżankami z klasy. To także pierwsze sympatie, emocjonalne zauroczenia i fascynacje płcią przeciwną. Bardzo dobrze, jeśli kontakt z matką jest na tyle dobry, że można liczyć na jej wsparcie, dobre rady czy tylko możliwość wygadania się. Nie jest jednak dobrze, kiedy matka wciąż pozostaje osobą, z którą spędza się najwięcej czasu. Im starszy jest potomek, tym więcej czasu powinien spędzać z rówieśnikami, a mniej z własnymi rodzicami. Dom powinien pozostawać przystanią, bezpiecznym schronieniem, portem, do którego przybija marynarz, by zaczerpnąć potrzebnej energii. Ale miejsce jego statku jest na morzu – poza domem. W pewnym momencie dziecko wyruszy w podróż, z której do domu rodzinnego będzie wracać raz na kilka miesięcy. Odpowiedzialni rodzice nie mogą pozwolić na to, by ta właśnie podróż była pierwszym większym wypłynięciem z portu. Wówczas będzie to bardzo trudne do zniesienia zarówno dla dorosłego już dziecka, jak i dla samych rodziców.
Biorąc pod uwagę etapy rozwojowe dziecka i jego rosnące potrzeby społeczne można zastanowić się, czy lepszym rozwiązaniem dla potomstwa jest wysłanie go do przedszkola i szkoły, czy kształcenie w domu. Osoby propagujące edukację domową zaznaczają, że nie jest prawdą, jakoby dziecko przebywało tylko w ich towarzystwie. Ma ono kontakt z rówieśnikami na zajęciach dodatkowych, a także w czasie wspólnych wypraw np. muzealnych, w których bierze udział szereg związanych z home-schoolingiem rodzin. Rzecz jednak w tym, że w podobnych wyprawach oprócz kolegów i koleżanek zazwyczaj uczestniczy również matka. Jeśli w danym momencie mamy nie ma, jest mama innego kolegi czy koleżanki (albo mamy kilkorga z nich). Zajęcia pozalekcyjne trwają do kilku godzin i kontakt z kolegami ogranicza się w ich trakcie do uczestnictwa w programie zajęć. Nie ma przerw w czasie których można się powygłupiać, pogadać o tym, co dziecko interesuje i zapomnieć o rodzicach choćby na krótki czas. Mama zazwyczaj dowozi potomka na zajęcia i go z nich odbiera. Dziecko nie dostaje wystarczająco długiej chwili na bycie bez mamy. A mama nie dostaje tej chwili dla siebie. Tylko idąc do szkoły, gdzie mamy nie ma, dziecko będzie mogło poczuć tak potrzebną mu w tym wieku swobodę.
Proces wychowania to dążenie do tego, by dziecko – kiedy przestanie już być dzieckiem – żyło bez rodziców. To także dążenie do tego, by rodzice, usatysfakcjonowani pracą włożoną w wychowanie i wykształcenie dziecka, żyli bez niego. Proces odseparowywania, odłączania, „odpoczywania od siebie” nawzajem, czyli odcinania pępowiny nie zaczyna się zaś w wieku osiemnastu lat, czyli w momencie wchodzenia w dorosłość. Jest to długotrwały proces, do rozpoczęcia którego dziecko jest już gotowe po skończeniu trzeciego roku życia. Warto wypuścić dziecko z domu.
Leave a Reply