Siła
Siła. Według słownika jest to energia fizyczna albo duchowa, zdolność do działania, moc.
Siła kojarzy się z brutalnością, agresją, przemocą, drapieżnością, dominacją nad innymi ludźmi, samowystarczalnością. Siłą można kogoś zgwałcić, zabrać cudzą własność, podporządkować kogoś sobie, zmusić do czegoś. Siła to policja, wojsko; to ci, którzy mają władzę i przewagę. Siła wzbudza strach i podziw. Silny człowiek nie potrzebuje innych ludzi, może też zwyciężyć słabszych i panować nad nimi. Siła może niszczyć.
Ale siła może być też wytrwałością, wytrzymałością, trwaniem mimo przeciwności i ran. Może być pokonywaniem własnych ograniczeń, słabości i lęków. Może być przedsiębiorczością, umiejętnością organizacji, ciężką pracą, zaczynaniem każdego dnia od początku. Silny człowiek może służyć słabszym i ich wspierać. Siła może budować.
Brutalna siła jest widoczna na pierwszy rzut oka, zapewnia szacunek lub przynajmniej strach otoczenia, daje natychmiastową przewagę. Wielu o niej marzy i się o nią stara. Czasem jest potrzebna: gdy bronimy tego, co jest najcenniejsze, bywa, że musimy się nią posłużyć; czasem jest piękna, tak jak piękna może być walka.
Ta inna siła jest często ukryta i lekceważona; działa cicho, powoli, mało spektakularnie. I bardzo często bywa mylona ze słabością.
Kropla, co drąży skałę
Brutalna siła jest dla nas, kobiet, mniej dostępna niż dla mężczyzn: w bezpośredniej konfrontacji przeciętna kobieta ma mniejsze szanse niż przeciętny mężczyzna. Czasem nad tym ubolewamy. Ubolewamy też nad tym, że mamy opory przed bezwzględnym traktowaniem ludzi. Mamy wrażenie, że uprzejmość to słabość, a wrażliwość to wystawianie się na ciosy. Czasem myślimy, że przez dbanie o ludzi dookoła nas tylko tracimy, że trzeba zawalczyć o swoje; podziwiamy innych za to, że są samowystarczalni.
Nie doceniamy potencjału, który w nas tkwi, tego, że nasze ciche i mało efektowne starania codziennie wywierają dobroczynny wpływ na ludzi dookoła. Jak kropla drąży skałę, tak nasza uprzejmość i szacunek dla potrzeb innych osób pomaga im dostrzec, że świat jest piękniejszy, gdy się wzajemnie o siebie troszczymy. Świat nie docenia matek, tych kobiet, które wciąż od rana do wieczora zajmują się najbardziej przyziemnymi zajęciami; świat podziwia wielki biznes, sławnych artystów i zwycięskich wojowników. Ale bez matki i jej wysiłku nie będzie szczęśliwego domu, a bez szczęśliwego domu nie będzie szczęśliwych dzieci, które potem wyrosną na szczęśliwych ludzi budujących szczęśliwszy świat.
(I tak, oczywiście, mężczyźni też potrafią budować dobro dzięki swojej wrażliwości i chęci pomocy innym ludziom; a bez uwagi ojca poświęconej żonie i dzieciom także nie ma co marzyć o szczęśliwej rodzinie. Ale wybaczcie, Panowie – teraz piszę o kobietach i do kobiet. )
Nasze słabości
Jesteśmy kobietami. Nasze ciała odmawiają nam posłuszeństwa, nasze hormony wydają się często powstawać przeciwko nam, a emocjonalność wydaje się być naszym wrogiem. Stale otaczają nas wyzwania, ale naszego cyklu to nie obchodzi i potrafi nas zaskoczyć największymi dolegliwościami właśnie wtedy, gdy trzeba sfinalizować projekt lub zdać ważny egzamin. A potem przychodzi macierzyństwo: ciąża odbiera nam sprawność fizyczną, poród boli i czyni nas bezbronnymi, laktacja wiąże nas z dzieckiem jak łańcuch. I to niekończące się niewyspanie. I to poczucie, że intelektualnie się cofamy, tak jakby ktoś chciał nas dopasować do poziomu tego małego człowieka który pojawił się obok nas. Słabość otacza nas ze wszystkich stron.
Irytujemy się, złościmy, frustrujemy, nie potrafimy się pogodzić z tym, że jesteśmy tak mało samowystarczalne, że tak bardzo nie kontrolujemy swojego życia. Że jesteśmy słabe.
A może droga do siły to właśnie zaakceptowanie tego stanu rzeczy? Nic nie dzieje się bez przyczyny. Każda z naszych słabości jest po coś. Albo po to, żebyśmy potrafiły dawać innym siebie, albo po to, żebyśmy potrafiły dawać innym życie. Może kluczem jest umiejętność bycia silnym mimo tego wszystkiego, dbania o własne zasoby i docenienia własnych starań. Nawet jeśli wydają się nie dawać efektów.
Moc, która w słabości się doskonali
Czytając II list do Koryntian zastanawiałam się często, czemu święty Paweł nazywa wszystko to co przeszedł jako apostoł Chrystusa słabością i dlaczego pisze, że to ze słabości będzie się chlubił. Przecież tyle dokonał, tyle przetrwał, tyle zrobił dobrego! Niedawno dopiero zrozumiałam, że on także miał doświadczenie obu rodzajów siły. Najpierw był faryzeuszem, miał w ręku władzę; poszukiwał odstępców, za których uważał chrześcijan, i ich prześladował. Jeździł konno od miasta do miasta, czując się silnym mężem występującym w obronie dobra.
A potem spotkał Jezusa i zmienił się ze ścigającego w ściganego. Dla świata ani wtedy, ani obecnie bycie prześladowanym nie jest powodem do dumy… Trudne doświadczenie nie przysparzają człowiekowi sławy, jeśli nie wiążą się ze zwycięstwem. A Paweł przecież przegrał, został skazany na śmierć i zabity.
Czytam słowa Apostoła Narodów i myślę, że można byłoby je sparafrazować. „Jeśli mam się chlubić, to ze słabości swoich chlubić się będę. Inni są wartościowymi ludźmi – jestem i ja. Bez kariery naukowej, bez wysokich zarobków, lekceważona, pomijana, traktowana bez szacunku. Moje ciało często odmawia mi posłuszeństwa. Jako matka w ciągłym niewyspaniu, jedzeniu zimnych posiłków, braku czasu dla siebie. W stałej trosce o wszystkich, którzy są mi drodzy.”
Bo taka właśnie jest kobiecość. Kobiecość to moc, która w słabości się doskonali.
Leave a Reply