Opiekunka, sprzątaczka, praczka, kucharka, pielęgniarka, kierowca, krawcowa, fryzjerka, menedżer, mediator, rozjemca – mogłabym długo jeszcze wymieniać, kim jest matka pracująca w domu.
To dużo jak na jedną kobietę zajęć na zwykły dzień z życia kobiety – matki. Często wstają o piątej rano i zaczynają swój dzień. Wyprawić dzieci do szkoły. Na blacie w kuchni codziennie stoją termosy z herbatą, śniadaniówki ze śniadaniem, posiłek w domu, zaprowadzenie dzieci do szkoły i przedszkola. A potem to już z górki: pranie, ogarnięcie kuchni, obiad, zapakować zmywarkę lub ręcznie umyć stosy naczyń… Czasem drobne zakupy lub duże cotygodniowe zakupy w markecie. A dalej tylko odebrać dzieci ze szkoły, wypakować czyste naczynia ze zmywarki lub zdjąć je z suszarki, podać obiad, pomóc przy odrabianiu lekcji, odebrać dzieci z przedszkola. Podać obiad mężowi. Jeszcze trzeba przygotować ubrania, czyli je uprasować. Bo choć pralka upierze to już samo się nie rozwiesi i nie uprasuje. Zrobić z najstarszym gazetkę na historię, młodszemu dać co najmniej dziesięć rolek po ręcznikach papierowych i papierze, z przedszkolakiem zrobić pisankę na konkurs. Przygotować kolację, kąpiel. Co za szczęście, że starsi myją się sami, zostają tylko najmłodsi. Czytanie przed snem. Jest godzina 20.30 lub nawet 21.oo. I matka ma wreszcie chwilę dla siebie. Usiądzie i poczyta książkę. Czasami, bo często zasypia nad nią…
I cały dzień minął. A jutro dzień, jak co dzień. I wszystko zaczynamy od początku.
Tak mają matki, które świadomie zostały ze swoimi dziećmi by je wychowywać, dbać o dom i jego atmosferę. Są kobiety, które pomimo większej liczby dzieci – pracują zawodowo. Ale one mają wsparcie w postaci babć, opiekunek czy sprzątaczek.
Są też takie, które nie prasują, bo i tak ubranie po chwili będzie wymięte.
Ostatnio słyszałam, jak żalą się kobiety pracujące w domu, że ta ich praca, cały wysiłek i trud włożony w zaopiekowanie się domem i bogactwem inwentarza jest niedoceniany.
1. Najczęściej obserwujący matkę z zewnątrz mówią, że ona „siedzi w domu”.
Świadoma matka zostawia swoją 8- godzinną pracę zawodową i zamienia ją na 24 – godzinny etat w domu. Nie dlatego, że „nie chce jej się pracować”. Jest zupełnie odwrotnie. Ona oceniła wszystkie za i przeciw i razem z mężem postanowili, że na czas wychowywania dzieci zostanie ona w domu. Ona po prostu wie, że jest tu i teraz niezastąpiona. Najpierw w pierwszych tygodniach i miesiącach życia swojego dziecka karmiąc go piersią. Ona wie, że to dla jej dziecka najlepszy pokarm. Opiekuje się nim dzień i noc. Czasem noce są nieprzespane, a następny dzień przynosi atrakcje w postaci gorączki.
Siedzenie w domu zarzucają osoby, które albo nie miały swoich dzieci, albo w opiece nad nimi pomagały im żłobki, przedszkola czy babcie.
Znam kilka osób, którym opiekę nad dziećmi zapewniają dziadkowie. Jedna z babć przejeżdża codziennie z jednej strony Warszawy na drugą, by zająć się dwójką wnucząt już o godzinie siódmej rano. Opiekuje się młodszym dzieckiem, a zaprowadza starze do przedszkola. Gotuje obiad, pierze, sprząta. I wieczorem, gdy syn z synową wracają z pracy wraca do swojego domu.
Inny dziadek zawozi swoje wnuki do przedszkola codziennie już od czterech lat do szkoły i odbiera z niej. Kolejny codziennie zawozi swoje dwie wnuczki na rowerze do przedszkola, aby nie zmęczyły swoich nóżek marszem na odległość 800 metrów z domu do placówki. Zima lato, codziennie.
2. Praca domowa kobiet jest niewiele warta.
Cóż, jeśli te czynności, które wymieniłam na początku są „siedzeniem”, to dlaczego za takie samo siedzenie, tylko wynajętej opiekunki do dziecka na osiem godzin dziennie trzeba zapłacić w Warszawie 2,5 tysiąca? Do tego dochodzi pani do sprzątania, której trzeba zapłać kolejne 500 złotych. Taka opiekunka płatna oczekuje gotowych czystych ubrań na zmianę, przygotowanego posiłku dla dziecka. Ona może dzieckiem się zająć, czyli pójść z nim na spacer, pobawić się razem z dzieckiem, uśpić je, nakarmić.
A sprzątanie? Raz w tygodniu przyjdzie pani Hania i posprząta. Ulży tym samym zapracowanej matce. Ale jeśli w domu dzieci są już starsze i rozumieją, że nie warto się wysilać, bo przecież w piątek przyjdzie pani i posprząta, to po co się męczyć dodatkowo i „za darmo”.
Potem rośnie siedemnasto- czy dwudziestolatek i nie potrafi posprzątać po sobie.
3. Lenistwo.
Tu dla tych wszystkich, którzy uważają, że kobieta w domu zostaje, bo jest leniwa, mam propozycję. Pewnie nie jedna matka chciałaby choć przez kilka dni odpocząć od owego lenistwa, niech przez tydzień ją zastąpią. Pewnie po tym czasie okazałoby się, że w domu jest jednak dużo pracy, trzeba logistycznie wszystko rozplanować, przygotować.
Jak mówi polskie przysłowie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
4. Raport o pracy kobiet w domu.
Główny Urząd Statystyczny wyliczył, że ta cicha i monotonna praca kobiet w domu miesięcznie warta jest 2100 złotych. GUS przeprowadza takie badanie raz na dziesięć lat. W raporcie wzięto pod uwagę takie czynności jak: pranie, gotowanie, sprzątanie czy robienie przetworów. Badanie „Budżet czasu ludności” dotyczyło nie tylko porządków. Brało pod uwagę także i to, ile czasu poświęcaliśmy na rozrywkę, zabawę i opiekę nad dziećmi.
Czyli drogie panie – wasza praca ma sens i jest wiele warta! A obecność w domu z dziećmi jest najzwyczajniej w świecie bezcenna.
Photo: philhearing via Foter.com / CC BY
Mam czworo dzieci. Najstarsze kończy gimnazjum, najmłodsze jest w przedszkolu, w maluchach. Obiady jedzą w szkole i przedszkolu (ale po powrocie i tak krzyczą, że są głodne). Pracuję w liceum, uczę jęz.polskiego. Wracam o 14.30, odbieram młodsze dzieci ze szkoły i przedszkola, resztę dnia spędzam, zajmując się nimi, domem i przygotowując się do swoich lekcji. Wypracowania i klasówki sprawdzam w sobotę rano, wtedy również prasuję, ale tylko to, co naprawdę wymaga prasowania. Nie mam nikogo do pomocy, oprócz męża, też nauczyciela, i starszych synów. Mimo to jestem szczęśliwa, że podjęłam decyzję o powrocie do pracy (po raz czwarty). Mamy pracujące zawodowo (których jest mnóstwo – co w tym złego, że pomagają im nianie albo dziadkowie?) też są dobrymi matkami.