Małżeństwo

Konflikt zażegnany

Każde, nawet najszczęśliwsze, najbardziej zgodne małżeństwo przeżywa konflikty. Skąd się biorą? Przecież się kochamy…

Poranna scenka zaobserwowana w samochodzie podczas oczekiwania na zmianę świateł : Ona – elegancka, uczesana, wymalowana. Piękna. Za kierownicą. Rączki na godz.10.00 i 2.00 jak Pan Bóg przykazał. Lekko nachylona w kierunku jazdy. Skupiona i chmurna. Brwi ściągnięte i mina nadąsana. Trup się ścieli gęsto dotknięty bazyliszkowym wzrokiem. Od czasu do czasu otwiera usta, z których wypływają ostre słowa. On rozparty na siedzeniu wysuniętym do tyłu do granic możliwości. Ubrany w świeżo uprasowaną koszulę bez krawata. Zadumany, zrezygnowany. Żuchwy chodzą. Nie odzywa się wcale. Czuć zniecierpliwienie i potrzebę wyjścia z samochodu natychmiast. Każde z nich patrzy w inną stronę. Przykry widok. Nagle ona zerka w jego stronę i mówi coś do niego. Uśmiecha się bardzo pięknie. W jego wyglądzie zachodzi natychmiastowa niesamowita przemiana. Odwzajemnia uśmiech równie radosnym uśmiechem … pełnym ulgi. Oboje byli w tym pogodzeniu się niesamowicie piękni (wiem, nadużywam tego słowa) w tym momencie.

Czasem mamy wrażenie, że jak stanie się coś bardzo pozytywnego, to słońce jest jaśniejsze, dzień piękniejszy i wszystko jest bardziej…. Ja też patrząc na nich miałam takie odczucia. 🙂

Często zbyt łatwo rezygnujemy z drugiego, kochanego przecież, człowieka. Zacinamy się w sobie, nie próbujemy porozmawiać, wyjaśnić od razu i czekamy na…..nie wiem na co… Wiadomo, że nieraz trzeba odczekać, aż przejdą pierwsze negatywne emocje: wzburzenie, złość, gniew lub zniecierpliwienie a nawet totalna niechęć.

Każde, nawet najszczęśliwsze, najbardziej zgodne małżeństwo przeżywa konflikty. Skąd się biorą? Przecież się kochamy… Z każdym rokiem małżeństwo przechodzi przeobrażenia, zmienia się, dojrzewa, umacnia, nabiera doświadczeń. Te wspólnie przeżyte burze życiowe scalają dwoje ludzi jeszcze mocniej.

Jednak równolegle następują zmiany w życiu każdego z małżonków osobno. Niepowodzenia w pracy, zniechęcenie, kryzysy wewnętrzne, nieuregulowane relacje z Bogiem. Pogrzebane marzenia i pragnienia, stracone nadzieje, zawód życiowy. Wszystko to zmienia tak męża jak i żonę indywidualnie. Czasem dochodzi do tego rozłąka związana z częstymi delegacjami, pracą dorywczą za granicą. Czasem chwilowe zauroczenie inną osobą lub brak cierpliwości dla przywar i wad małżonka. W wielu przypadkach zarzewiem konfliktów są problemy finansowe lub brak pracy. Choroba dziecka, lub trudności z zajściem w ciążę. Wszystko to bombarduje małżeństwo i wystawia je na poważną próbę.

Skomplikowaną sytuację mają żony wychowujące dzieci w domu. Mąż wraca z pracy zmęczony po dniu pełnym wrażeń, pragnie spędzić z żoną resztę dnia, a ona czeka tylko, aby on po powrocie został z dziećmi, by mogła dla higieny psychicznej wyjść między ludzi i oderwać sie od codziennych obowiązków. Przykładów można mnożyć. Tak, jak wiele jest małżeństw, tak wiele scenariuszy niesie życie.

Czy jest recepta na ustabilizowanie narastającego konfliktu? Uważam, że tak. Konflikty są dla małżeństwa bardzo potrzebne i cenne. Można zrewidować schematy myślenia i postrzegania drugiej połowy. Potrzebne są trzy rzeczy. Po pierwsze wspólna codzienna modlitwa, po drugie – szczere rozmowy, a po trzecie – przestrzeganie zasady „pogodzić się przed zakończeniem dnia”.

Konflikt zażegnany… Dosłownie jest zażegnany znakiem krzyża, gdy łączymy się we wspólnej modlitwie przed Bogiem, gdy współpracujemy z sakramentem małżeństwa, który działa, gdy do niego się odwołujemy, gdy szczerze powierzamy Jemu swoje problemy w pokorze.

Rozmowa jest ogromnie ważnym warunkiem szczęśliwego małżeństwa. Nie chodzi mi o rozmowę polegającą na monologu żony, obrzucaniu się błotem, odbijaniu piłeczki, lecz opowiedzeniu sobie nawzajem, co nas smuci, boli, bo doświadczamy czegoś złego od kochanej przecież osoby. Gdy mówimy o swoich odczuciach, zranieniach, a nie atakujemy i obwiniamy współmałżonka, łatwiej jest się dogadać. A przede wszystkim, gdy mąż będzie mieć na względzie dobro żony, a żona męża, spotkacie się pośrodku i znajdziecie dobre wyjście z sytuacji konfliktowej. Nie ważne jest kto tu wygra, kto komu coś udowodni. Ważne jest OBOPÓLNE zrezygnowanie ze swego ego na rzecz współmałżonka.

I ta trzecia sprawa. Zauważyłam, że jak „prześpię” kłótnię z mężem, to złość i gniew głębiej we mnie wnikają, staję się bardziej nieprzejednana i utwierdzona w słuszności mojej racji. Nie zamykajcie oczu i dnia zanim się nie pojednacie, bo potem będzie tylko trudniej.

Photo credit: kelley_leigh / Foter / CC BY-NC-SA

 

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

Leave a Reply

%d bloggers like this: