Wydana w ubiegłym roku w USA książka Jennifer Fulwiler „Któż jak nie Bóg” błyskawicznie stała się tam bestsellerem. Nie zdziwię się, jeżeli zostanie nim też w Polsce. Bo to książka znakomita. Co do treści i co do formy.
Jennifer jest żoną i matką sześciorga dzieci, dziennikarką i blogerką, katolicką autorką. Katoliczką została w 2007 roku, gdy w Wielkanoc wraz z mężem – Joem – przystąpiła do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej. Jennifer była ateistką, a Joe niepraktykującym baptystą. Ta para bystrych, pracowitych, ceniących dobrą zabawę i nastawionych na sukces młodych ludzi zaczęła w pewnym momencie szukać odpowiedzi na egzystencjalne pytania i znalazła żywego Boga. Książka opowiada o drodze małżonków do wiary i to w rycie katolickim. Jest to o tyle zaskakujące, że para długo uważała katolicyzm za „zepsuty system wierzeń, niebędący istotą prawdziwego chrześcijaństwa” i była przekonana, że „katolicy wierzą w dziwne rzeczy”. Jennifer założyła bloga, w którym dzieląc się z czytelnikami swoimi dylematami, szukała odpowiedzi na kolejno pojawiające się pytania.
Podczas lektury zaczęłam się zastanawiać czy umiałabym, jak korespondujący z Jennifer katolik Steve G., odpowiedzieć na jej liczne pytania i wątpliwości? I ilu z nas – wzrastających od dzieciństwa w Kościele katolickim – by to potrafiło? Książka stawia przed nami pytanie o naszą wiedzę o Kościele i zaangażowanie w wierze. Warto się z nim skonfrontować.
Porwał mnie autentyzm i wielka uczciwość autorki opisującej swoje niełatwe i długie zmagania, by zrozumieć chrześcijaństwo i przyjąć katolicki kodeks moralny. Jej rosnąca fascynacja Jezusem i Jego Kościołem oraz perypetie rodzinne i zawodowe stanowią treść książki. Opowieść toczy się wartko, jest dobrze napisana i dobrze przetłumaczona na język polski. Z ciekawością zaglądałam na każdą kolejną stronę, pochłaniałam następny rozdział. Czasami musiałam sobie przypominać, że to wszystko miało miejsce naprawdę, a Fulwilerowie to osoby z krwi i kości. Tym bardziej warto poznać ich historię. Zdecydowanie polecam.
Jeszcze niedawno byłam ateistką pracującą w korporacji i podróżującą samolotem po świecie z chłopakiem. Czy naprawdę teraz zamieniłam się w katolicką matkę trójki małych dzieci, z Cudownym Medalikiem na szyi? Czy właśnie biegałam po domu, usiłując przygotować się do chrztu syna? Jak to się stało?
Jennifer Fulwiler, Któż jak nie Bóg, Fronda 2015
Leave a Reply