Jakkolwiek Küstendorf to nazwa niemiecka, wioska ta znajduje się w Serbii, dziesięć kilometrów od granicy z Bośnią i Hercegowiną. Tę nazwę utworzył znany reżyser Emir Kustorica od swojego przezwiska Kusta, co oznacza po serbsku kurtynę, dodając niemiecki wyraz dorf, co oznacza wioskę. Ale w zapisie z ü Küstendorf oznacza po niemiecku dosłownie wioskę wybrzeży. By jednak nie było zbyt łatwo w zrozumieniu tej rzeczywistości, wioska nosi także nazwę serbską Drvengrad, co znaczy po prostu drewniane miasto. Została stworzona w 2000 r. przez urodzonego w Sarajewie Emira Kusturicę, na potrzeby filmu pt. „Życie jest cudem”. Po nakręceniu filmu wioska, w przeciwieństwie do wielu dekoracji filmowych, kontynuowała swoją egzystencję. O swoim pomyśle na dalsze życie tej wioski sam Kusturica wyraził się tak:
Straciłem moje miasto (Sarajewo) podczas wojny. Dlatego chciałem wybudować moją własną wioskę. Nosi ona niemiecką nazwę: Küstendorf. Zorganizuję tam seminaria dla ludzi, którzy chcą nauczyć się jak tworzyć kino, koncerty, malarstwo i ceramikę. To jest miejsce, gdzie będę mieszkał i gdzie niektórzy ludzie od czasu do czasu będą mogli przybyć. Oczywiście będą także inni mieszkańcy, którzy będą tutaj pracować. Marzę o otwartym miejscu z różnorodnością kulturową, która przeciwstawi się globalizacji.
Od 2008 r. w Küstendorfie odbywają się także festiwale muzyki i filmu, na który przybywają znani ludzie kina i muzyki. Wioska położona jest na malowniczym stoku pomiędzy górami, które swoim majestatem zwiększają urok tego miejsca. Wszystkie domy wybudowane są drewna. Spadziste dachy pokryte gontem trochę przypominają nasz styl zakopiański (ale tylko trochę). Jednakże aby wejść na teren wioski, trzeba kupić bilet, jak to zazwyczaj się dzieje przed każdym przedstawieniem. Po odejściu od kasy wchodzących wita drewniane popiersie zamyślonej postaci dłubiącej w nosie, ozdobione zardzewiałym, niemieckim hełmem na głowie. Nad popiersiem umieszczona jest tablica z nazwą głównej ulicy miasta poświęconej pisarzowi, Ivo Andrićovi, na którego cześć Kusturica wybudował Andrićgrad, w sąsiedniej Bośni i Hercegowinie, tuż przy moście będącym bohaterem „Mostu na Drinie”, czyli powieści, za którą Andrić otrzymał literacką nagrodę Nobla. Co ciekawe, również ulice są tutaj drewniane, wyłożone drewnianymi pniakami. Na końcu ulicy znajduje się piękna cerkiew poświęcona największemu serbskiemu świętemu, św. Sawie. Sam Kusturica swoją duchową drogę (poprzez odkrycie prawosławnych korzeni swojej rodziny) uwieńczył chrztem w serbskim, prawosławnym klasztorze Savina, w Czarnogórze, gdzie przyjął imię Nemanja (w r. 2005). Oprócz tego, że jest światowej sławy reżyserem, to także jest zdolnym pisarzem, muzykiem i aktorem. Dość sporo kontrowersji wzbudzały i wzbudzają jego polityczne wybory i przyjaźnie. W każdym razie w jego artystycznej twórczości i pozaartystycznej działalności widać swoistą nostalgię za utraconą Jugosławią i próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości, która powstała po rozpadzie tego państwa, i to nie tylko na terenie Bałkanów, ale i w świecie. Kusturica często prowokuje starymi symbolami z przeszłej epoki, co niekiedy przybiera postać sarkastycznych żartów.
Kontynuując zwiedzanie Küstendorfu, zaraz po minięciu mędrca dłubiącego w nosie, w oczy rzuca się doskonale utrzymany radiowóz Wartburg model 1000, Volks Polizei (ludowej policji NRD), jakby dopiero co został tutaj zaparkowany przez enerdowskich policjantów. Biorąc pod uwagę nazwę wioski, obecność radiowozu oraz hełmu na głowie drewnianego mędrca są z wszech miar usprawiedliwione. Ale kilkanaście metrów dalej stoi kolejny cud techniki NRD, Trabant 601 w wersji długiej limuzyny dla sześciu ośmiu osób, w malowaniu czerwono-żółtym. Nieopodal cerkwi, po prawej stronie, stała czarna wołga, też w dobrym stanie. Oczywiście wioska nie jest zbyt dużych rozmiarów, dlatego też i ulice nie są zbyt długie. Właściwie każda przestrzeń pomiędzy domami nosi inną nazwę. Kusturica nazwał ulice swojej wioski nazwiskami ludzi, których niezwykle ceni, albo z którymi się przyjaźni, wystarczy wspomnieć choćby byłą gwiazdę futbolu Diego Maradonę. Są tutaj ulice zadedykowane takim postaciom jak: Che Guevara, Miodrag Petrović Čkalja, Ingmar Bergman, Joe Strummer i Novak Djoković. Na ścianie domku nazwanym domem pisarzy został namalowany olbrzymi portret Fiodora Dostojewskiego. W wiosce znajdują się także restauracje, biblioteka, sauna, kryty basen, dyskoteka, bilard i sklep z pamiątkami oraz zapewne wiele jeszcze innych ważnych rzeczy, których nie zdążyłem zapamiętać. Każda z tych instytucji nosi jakieś imię sławnych osobistości żyjących lub zmarłych lub też postaci z powieści Andrića „Most na Drinie”. W restauracjach serwowana jest miejscowa kuchnia oraz włoska, na bazie miejscowej, ekologicznej produkcji. Bardzo ciekawy wystrój posiada restauracja „Mećavnik”, gdzie ściany zapełnione zostały pułkami od podłogi aż po sufit, a na pułkach znajdują się książki i butelki.
Do otwarcia większości drzwi potrzebny jest klucz. W sposób symboliczny mówimy też o kluczach do miast. Także i tutaj trzeba by mieć cały pęk kluczy, aby zrozumieć, jakie przesłanie kryje się za nazwami, kształtami czy nawet kolorami, które nas tutaj spotykają. Co Kusturica chciał przez to przekazać, albo na jakie pytania chciał znaleźć odpowiedź? Przy takim natłoku kluczy, podejrzewam że powstałyby także i nowe, które prawdopodobnie jeszcze przymnożyłyby pytań.
Ale prawdziwym kluczem do zrozumienia wszystkiego jest tylko Jezus. W Księdze Apokalipsy św. Jana Apostoła możemy przeczytać (3,7):
To mówi Święty, Prawdomówny,
Ten, co ma klucz Dawida,
Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie,
i Ten, co zamyka, a nikt nie otwiera.
Leave a Reply