Lubimy dbać o porządek, estetykę własnych domów i mieszkań. Staranie to staje się niekiedy ważniejsze od poświęcenia uwagi i czasu na relacje z domownikami. Znajomy ksiądz nie lubi odwiedzać rodzinnego domu, bo jego mama nie ma czasu z nim porozmawiać, wciąż zajęta pedantycznym sprzątaniem.
Owszem, ważny jest ład wokół nas, pomaga nam funkcjonować, lepiej się czujemy. Czy równie gorliwie dbamy o ład wewnętrzny?
W chwili zawierania sakramentu małżeństwa kobieta i mężczyzna zapraszają do swojej wspólnoty Boga. Odtąd już zawsze, w każdej chwili życia, są we troje. Bóg jest z nimi tak dyskretnie, że wielu małżonków porwanych w wir obowiązków nie zauważa Jego obecności, nie prosi Go o pomoc, nie dziękuje Mu za łaski. Pan – Oblubieniec oblubieńców – pragnie być zapraszany w codzienność życia. Jeśli małżonkowie zapraszają Boga, życie małżeńskie staje się liturgią, a zwykły dzień – dniem świętym. Otwarcie na Boży plan jest małżeńskim „bardziej być, niż mieć” (co nie oznacza, żeby nie mieć rzeczy ważnych dla funkcjonowania rodziny). Panuje wówczas prawdziwy ład w osobach i pomiędzy nimi, bo jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na miejscu właściwym. Ten ład nie jest jednak ustalony raz na zawsze. Trzeba o niego wciąż zabiegać, czuwać, by inni bogowie nie zajęli miejsca Boga w życiu małżonków. Jest to wysiłek przede wszystkim duchowy, lecz wyraża się w bardzo konkretnych, niekiedy trudnych decyzjach i czynach.
Każda rodzina staje przed wyborem: albo Bóg, albo bożek. Serca ludzkie nie znoszą pustki. Serca dzisiejszych małżonków i ich dzieci, ich wspólnota to pole bitwy. Otacza ich obłędny taniec mnóstwa bogów, które krzyczą medialnym przekazem: „Służ mi, a ja dam ci prawdziwe szczęście, zadowolenie, ład!”. Nie sposób wymienić wszystkich bogów sprawiających, że życie małżeńskie staje się antyliturgią, chaosem. Bożek „prawdziwego uczucia” doprowadza do zdrad i rozwodów, bożek awansu i pracy niszczy więź małżeńską przez całkowity brak czasu dla współmałżonka i dzieci. Bożek wszelkiego rodzaju przyjemności rozkłada każdą relację i prowadzi do poczucia jałowości życia. Bożek posiadania zastępuje relacje z osobami, a bożek zdrowia i dobrej kondycji może zająć każdą wolną chwilę, koncentrując wokół własnego ego. Bożkami dzisiaj stają się również bliskie osoby – dzieci, którym poświęca się wszystko bez żadnych wymagań, rezygnując z wartości po to, aby zatrzymać je przy sobie, albo ukochany, dla którego łamie się Boże przykazania. Bożkiem jest wszystko to, od czego człowiek uzależnia swoje poczucie sensu życia, wewnętrznego pokoju i prawdziwej radości. Adorowane bożki doprowadzają do kryzysu i rozpadu małżeństwa, a w efekcie mogą doprowadzić do ostatecznego rozwodu z Bogiem.
Świadome wybranie Boga powoduje, że całe życie staje się „dniem świętym” pełnym Bożego ładu.
Niby nie mam jakiegoś fioła na punkcie czystości, ale przyznac trzeba ze jak jest czysto to jest milej, przyjemniej ułożyc sie na kanapie. Tylko trzeba tez zachowac zdrowy rozsadek zeby nie tyrać siebie calymi dniami ze w domu jest nieład. U nas od jakiegos czasu sprawdza sie podział obowiazkow. Ja ogarniam kuchnie i łazienke, dzieciaki na zmiane odkurzaja workowym zilanem 2 razy w tygodniu, a mąż „pilnuje” salonu 🙂 Tak jest sprawniej i duzo duzo milej