Rok 2018 przyniósł zbieżność Środy Popielcowej i Walentynek, o czym trąbią przynajmniej od miesiąca wszystkie media. Co ciekawe, w tym roku Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego przypada pierwszego kwietnia, to znaczy… w Prima Aprilis. Spotykamy, w tym roku wyjątkowo, symboliczne nałożenie się na siebie strefy sacrum i profanum. Obserwujemy, również w wymiarze kalendarzowym, spotkanie świata wiary ze światem świeckim. Dwóch światów, które przecież przenikają się codziennie, choć może mniej wyraźnie.
Mały bałagan w ofierze dużych spraw
Chrześcijanie wierzą, że zbawcza męka Chrystusa otworzyła grzesznym ludziom bramy nieba. Syn Boży poniósł największą z możliwych ofiar – oddał swoje życie za innych.
W okresie Wielkiego Postu najbardziej porusza mnie refleksja, że ofiara Jezusa to nie tylko ten czas fizycznej męki, spędzony na krzyżu. Cała droga krzyżowa, zawierająca w sobie czas, trud i cierpienie, jest już ofiarą. A nawet jeszcze wcześniej – niepewność, niezrozumienie, odrzucenie towarzyszyły Jezusowi podczas Jego nauki. Syn Boży, Syn Człowieczy, sam siebie nazywa kamieniem, którego budowniczy odrzucili (por. Ewangelia według św. Mateusza 21, 33-43). Zatem możemy przyjąć, że Jego zbawczy trud, który nazywamy Drogą Krzyżową, miał swój początek dużo wcześniej. Refleksja biegnie w kierunku tych, za których Zbawiciel oddał swoje życie. Jak często odrzucamy ludzi, którzy wychodzą do nas z miłością, cierpliwością, troską?
Być może Wielki Post jest dobrym okresem, żeby otworzyć się na tych, którzy ze wstydu, ze strachu, z niepewności ukrywają swoje krzyże przed nami. Może powinniśmy, idąc za przykładem Weroniki, ocierać twarz najbliższym, osuszać ich łzy. Najbliższym, zacząć najprościej, od rodziny, przyjaciół. Nie zasłaniać się lękiem przed odrzuceniem, ośmieszeniem. Poświęcić część swojego małego bałaganu w ofierze dużych spraw.
Miłość, która jest Ofiarą, nie umrze
Zaczerpnięte z Księgi Rodzaju słowa wypowiadane na cmentarzu, przy pochówku zmarłego, brzmią: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale Pan cię wskrzesi w dniu ostatecznym. Żyj w pokoju.”
Mimo ogromnego tragizmu chwili, te słowa zawierają w sobie nadzieję na… życie. „Żyj w pokoju”.
My zaś, w tym całym swoim codziennym bałaganie, często tracimy nadzieję na sens życia doczesnego, nie mówiąc już o życiu wiecznym. Żyjemy z dnia na dzień, bo tego wymaga od nas praca, bo gonią nas obowiązki, których ciągle przybywa. Może czas zwolnić, choć na chwilę, złapać głęboki oddech?
Może Wielki Post jest nie tylko po to, żeby skrupulatnie wypełniać nakazane obowiązki religijne, ale też po to, by stała obecność Ukrzyżowanego w naszym życiu uczyła nas tej starej prawdy, która płynie z krzyża: miłość, która jest Ofiarą, nie umrze.
Photo on Foter.com
Leave a Reply