Pewna 100-letnia jubilatka zapytana, jak to jest przeżyć aż 100 lat, odpowiedziała: „To tak jak otworzyć i zamknąć drzwi!”. Zamykamy drzwi z napisem „2020”, i otwieramy kolejne, z końcówką „21”. Takie pożegnanie i powitanie w jednym. Jaki był rok miniony, mamy jeszcze na świeżo w pamięci. Przede wszystkim dużo siedzieliśmy w domu, w zamknięciu. Przynajmniej ja. Pozostały mi książki, telefon oraz internet. No i naturalnie – radio…
Co do książek to nadrabiam zaległości, wyczytuję wszystko co zgromadziłam dotychczas „na zaś”…
No i jest internet. Z pewnym zawstydzeniem przyznam, że marnotrawię w nim sporo czasu. Ale są też plusy. Wprost zachłannie przeglądam strony z obrazami. Odczuwam nieprzepartą potrzebę przenoszenia się w świat piękna, jakim jest malarstwo. Może to skutek otaczającej nas prozaicznej rzeczywistości tak mało przecież artystycznej, może to jakaś głęboka potrzeba przeżyć. Mam kilka portali które się same otwierają i ofiarowują swoje skarby. Tak trafiłam też na stronę Pana Janusza Kulikowskiego z Gdańska. I od nowa odkryłam ukochany świat Trójmiasta, nieodłącznie związanego z wakacjami. A jeden z obrazów mam wciąż przed oczami, jak symbol naszego obecnego czasu i świata. To „Marina” – przystań jachtowa. Dziesiątki jachtów stłoczonych w tym jednym miejscu, gołe maszty krzyżujące się na tle nieba, zarys wysokiego brzegu i fragment rozświetlonego nieba – wschód to czy zachód? I tylko ludzi nigdzie nie widać!
Ilustracja: Janusz Kulikowski, „Marina”, akwarela
Leave a Reply