Relacje

Miłość bliźniego, czyli czy to poświęcenie?

Nie poświęcasz się ani dla swojego Męża, ani dla Żony, ani dla Dzieci. Nie poświęcasz się dla Rodziców czy dla Przyjaciół. Nie poświęcasz się, bo Ci na nich zależy. A jeśli Ci na nich zależy, to jest to uczucie, a nie poświęcenie.

Nie ma chyba gorszego sformułowania, jakie człowiek (zazwyczaj dorosły) może usłyszeć od swojego rodzica, jak to, że ten się dla niego poświęcił. Że gdyby nie ten człowiek (wówczas dziecko), to rodzic mógłby przebierać w ofertach pracy, osiągać sukcesy na miarę Rockefellera i pławić się w blasku chwały. Nie ma chyba nic bardziej paskudnego niż to, kiedy małżonek wylicza jednym tchem to, co robi dla drugiej strony, jak się (właśnie) poświęca dla jego dobra i rezygnuje z siebie.

W moim odczuciu poświęcenie ma ewidentnie pejoratywne konotacje i należy unikać jak ognia tego określenia względem własnych czynów wobec swoich najbliższych. Miłość nie jest umową. Nie jest kontraktem, jaki zawierają między sobą ludzie. Kiedy zaczniemy analizować, „kto ile daje”, może się okazać, że dajemy więcej niż druga strona i pojawi się frustracja połączona z (niesłusznym i całkowicie niewłaściwym) uczuciem wykorzystania. A frustracja ma to do siebie, że lubi narastać.

Pamiętam rozmowę z pewną bliską mi osobą, która skarżąc się na męża, chciała mojej rady. Kiedy zaczęłam opowiadać jej o tym, że powinna do niego wychodzić z łagodnością, spokojem, kobiecością, a nie atakować na każdym kroku, nawet jeśli wina ewidentnie leży po jego stronie, w odpowiedzi uzyskałam: „aha, to on będzie spijał śmietankę, a ja odwalę całą czarną robotę?” Postawa nie tylko niegodna kobiety, ale i zupełnie niegodna człowieka, który deklaruje miłość. Bo z takim podejściem można, owszem, ale robić interesy. I w nich możemy twardo egzekwować warunki umowy, negocjować kwoty i obowiązki stron. W miłości czy w przyjaźni należy tylko dawać i nie oczekiwać niczego w zamian.

Ile razy słyszę od bliskich mi osób, że tyle robią, a w zamian nic nie mają. Na pewno nic? Na pewno tyle robią? A gdzie kontrakt na ten interes? Czy, np. do małżeństwa potrzeba biznesplanu?

Pamiętacie Hymn o miłości z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian? „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje […]” Nie szuka swego…

O autorze

Anna Dzikowska-Rogacka

Szczęśliwa żona Pawła i mama Jasia. Z wykształcenia geograf i hotelarz, z wyboru tłumacz z trzech języków, korektor słowa pisanego, felietonistka i początkujący coach chrześcijański. Prowadzi bloga Kobieta w Kościele i grupę wsparcia duchowego dla kobiet na facebooku pod tą samą nazwą; patriotka, która cierpi na Sopliców chorobę (oprócz Ojczyzny, nigdzie jej się nie podoba). Żądna wiedzy, zadaje kłam teoriom o blondynkach. Czyta, czyta, czyta...

1 Komentarz

  • To jest jedna strona medalu, ale z drugiej strony – nie można przecież tylko dawać, nie otrzymując nic w zamian, bo co będzie, jeśli rozda się już wszystko…?

Leave a Reply

%d bloggers like this: