To, że Bóg powinien być na pierwszym miejscu, wie każdy chrześcijanin. Św. Augustyn zwykł mawiać: “Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu”. Niby to oczywiste, jednak jak się okazuje, wcale nie jest to takie proste…
Moim osobistym problemem było to, że gdy urodziłam pierwsze dziecko, a potem kolejne, okazało się nagle, że mój czas osobisty gwałtownie się skurczył. Z jednej strony miałam wielkie pragnienie modlitwy i poświęcania Bogu wiele czasu, jednak z drugiej strony kompletnie mnie to przerastało. Bardzo pragnęłam pójść na godzinną Adorację Najświętszego Sakramentu lub też zagłębić się w medytacji Słowa Bożego, bywać częściej na Mszy Świętej, tak jak to robiłam wcześniej podczas stanu błogosławionego. Jednak początkowo nie potrafiłam się zorganizować, ciągle byłam zmęczona, czasami zasypiałam wraz z pierwszym wieczornym karmieniem, w końcu uświadomiłam sobie, że modlę się bardzo mało i bardzo nieregularnie… Wzrastały we mnie wyrzuty sumienia.
Podczas spowiedzi usłyszałam wezwanie, że Bóg nie oczekuje ode mnie bym spędzała godziny na modlitwie, że teraz mogę się modlić aktami strzelistymi. To wezwanie otrzymałam kilka razy od różnych spowiedników, w końcu zrozumiałam, że to jest Boże wezwanie dla mnie – matki malutkich dzieci, która jest w ciągłym “niedoczasie”. Zaczęłam praktykować “akty strzeliste” i modlić się nimi w przeróżnych, czasami najmniej oczekiwanych momentach. Zrozumiałam też, że Bóg nie oczekuje od nas odmawiania mnóstwa modlitw, nabożeństw i religijnych praktyk. (Nie chcę ich negować, bo wiem, że są one bardzo ważne).
Niezwykle silnie uderzył mnie fragment: “Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” (Mt 9, 13). Teraz moim zadaniem jest pełnić czyny miłości dla moich najbliższych, dla moich małych dzieci, które są non stop pod moją opieką, a również dla mojego męża. W tej miłości do nich ma się wyrażać moja miłość do Boga.
Oczywiście potrzebuję też modlitwy, by się wzmocnić i nabrać siły do dalszej pracy i służby, jednak to nie Bóg potrzebuje mojej modlitwy (bo On niczego nie potrzebuje), tylko ja jej potrzebuję. Nie chodzi też o ilość spędzanego czasu na modlitwie, ale o jakość tej modlitwy i pełnienie czynów miłości dla innych ze względu na Boga. Chodzi też o nieustanną pamięć o Bogu, o tym, że On jest, że czuwa nade mną i chce mi pomagać.
Jak wyglądają moje akty strzeliste? Ostatnio coraz częściej (kiedy pojawiły się pierwsze problemy z najstarszym dzieckiem), kieruję do Boga następującą prośbę: “Boże, błagam Cię, daj mi więcej cierpliwości!” To krótkie westchnienie i skierowanie swojej uwagi ku Bogu pozwala mi się nieco zdystansować do awanturki nieletniego i spojrzeć na niego z miłością.
Kiedyś bardzo mnie przygnębiał brak cierpliwości i nawet powtarzałam bezmyślnie: “Nie mam cierpliwości”, teraz już wiem, że powinnam raczej mówić: “Uczę się cierpliwości. Macierzyństwo to najlepsza szkoła cierpliwości.” Takie stwierdzenia bardzo mi pomagają, a modlitwa sprawia, że nawet w najtrudniejszym położeniu wydobywam z mego serca jeszcze większe pokłady cierpliwości i innych cnót potrzebnych mamie. Wiem, że nie pochodzą one tylko ode mnie, że są darem od Boga. Kiedy zaczęłam się modlić i prosić konkretnie o pewne łaski, doświadczyłam, że Bóg ich nie skąpi i chętnie ich udziela.
Zauważyłam, że moje akty strzeliste były często prośbami i błaganiami o coś, czego mi w danej chwili brakowało. Uświadomiłam sobie, że nie mogę też Boga traktować jako “cudownej maszynki do spełniania marzeń”. Teraz uczę się przebywania w Bożej obecności, częstego zwracania swojej myśli ku Niemu i uczę się postawy dziękczynienia. Dziękuję za różne drobne rzeczy, których doświadczam w życiu codziennym: za uśmiech dziecka, spokojny poranek, sprawne wyjście z domu, za miłą pogawędkę z sąsiadką, za to, że mam co jeść, za zmywarkę, pralkę… Kiedy zaczęłam dziękować, uświadomiłam sobie, za ile rzeczy mogę być wdzięczna Bogu i innym ludziom. Postawa wdzięczności sprawia również, że mniej narzekam. Nie mogę powiedzieć, że jestem już mistrzem w tej dziedzinie, jednak widzę znaczącą poprawę.
Sądzę, że kolejnym etapem moich aktów strzelistych będzie nieustanne uwielbianie Boga we wszystkim co mnie spotyka. Na razie jednak jeszcze moje serce wypełniam postawą wdzięczności i staram się praktykować wezwanie św. Pawła: “W każdym położeniu dziękujcie” (1 Tes 5, 18 a)
Photo credit: MightyBoyBrian via Foter.com / CC BY-NC
Leave a Reply