Miała sławę i pieniądze, występowała w „Klanie” i „Blondynce”. Uważała, że ma nieziemską moc, którą gwarantowała jej magia. Od dwóch lat Patrycja Hurlak przeżywa nawrócenie.
Nasze spotkanie zaczyna się od modlitwy. Pani Patrycja prosi o światło Ducha Świętego.
Dlaczego tak chętnie opowiada o swoich doświadczeniach? – Kiedy ktoś kogoś pokocha – wyznaje – ma ochotę to wykrzyczeć całemu światu. A nawet gdybym nie chciała tego robić, zobowiązuje mnie do tego Ewangelia. Byłabym niewdzięczna, gdybym nie dziękowała Bogu za ogromny pakiet łask, jakim mnie obdarzył. Nie chcę chować się z tym, co jest dla mnie najważniejsze. Pokochałam Jezusa.
NA WZÓR ŚW. PAWŁA
Proces nawrócenia aktorki trwa. Zniewalanie jej przez złego ducha zaczęło się w dzieciństwie. – Miałam przeświadczenie – wspomina – że wspaniale byłoby zostać czarownicą. Myślałam nawet, że jestem z rodu czarownic. Już w wieku sześciu lat napisałam opowiadanie, w którym pojawiłam się jako córka króla demona. Dzisiaj, gdy pięcio- czy sześcioletnie dziecko pisałoby takie rzeczy, można by zrzucić winę na telewizyjne bajki czy komputerowe gry. Ale w czasach mojego dzieciństwa były dwa programy telewizyjne. Więc skąd brało się moje specyficzne myślenie? – zastanawia się Patrycja Hurlak. – Wmawiano mi, że mam nadprzyrodzone zdolności, że mogę dostać wszystko, czego tylko będę chciała. Jednak te zdolności nie były moje, skoro po egzorcyzmach już ich nie mam.
W wieku dziewięciu lat dostała talizman od wróżki, od tamtego czasu interesowała się też amuletami i horoskopami, wróżyła z kart, „czarowała”, nawet rozmawiała ze zmarłymi. – Miałam podręcznik czarnej magii. Otwierał się zawsze na tym zaklęciu, na którym akurat w danej chwili mi zależało. Często spadał z półki i nawet kiedy chciałam się pozbyć tej książki, ciągle do mnie wracała. Jedne życzenia spełniały się od razu, na inne musiałam trochę poczekać. Zachowywałam się jak dziecko, które w jednym momencie chce otrzymać zabawkę, a za dwa dni już nawet tego nie pamięta – relacjonuje aktorka.
Patrycja rzucała nawet klątwy na konkretne osoby. – Najgorsze było to, że nie czułam, że robię coś złego, że swoimi urokami mogę kogoś skrzywdzić. Uważałam, że moje życie jest normalne. Nie potrafiłam zauważyć, że miałam niespokojny sen, że ktoś łapał mnie za ręce czy nogi – to nie są normalne rzeczy. Chciałam nawet podpisać cyrograf. Ale na szczęście nie zdążyłam.
Postanowiła założyć rodzinę. Była już zakochana wiele razy, ale żaden ze spotkanych mężczyzn nie był dla niej tym jedynym. Dlatego „złożyła zamówienie” na wymarzonego kandydata. Spotkała go nazajutrz. – Jednak – opowiada – w ciągu dwóch miesięcy zobaczyłam, że to zepsuty batonik w bardzo ładnym opakowaniu, że to alkoholik i awanturnik, ktoś zniewolony, może nawet opętany. Rozpoznawszy zagrożenie, krzyczałam: „Powiedz mi do cholery, co się dzieje!”. W środku nocy uciekłam od niego, zostawiając wszystko. Zabrałam tylko torebkę i kluczyki do samochodu. Teraz modlę się za tego człowieka codziennie. Wierzę, że Pan Bóg może mu pokazać, jak wiele złego zrobił w swoim życiu.
Mój „zamówiony” mężczyzna, mimo horroru, który przeżyłam przez niego, był błogosławieństwem. Jestem mu winna modlitwę, bo to spotkanie było dla mnie tym, czym dla św. Pawła oślepienie i zrzucenie z konia.
Patrycja spotkała osoby, które wytłumaczyły jej, że rzucanie uroków, wróżenie czy rozmawianie ze zmarłymi to dzieło szatana. Zachęciły ją do modlitwy, zwłaszcza do odmawiania Koronki do Miłosierdzia Bożego, bo tej modlitwy szatan boi się szczególnie.
Czy bałam się pierwszej spowiedzi z całego życia? – Miałabym się bać miłości Boga? To byłoby niedorzeczne. Tylko nie potrafiłam się spowiadać. Pojechałam do Krakowa, weszłam do bazyliki mariackiej, gdzie był wydzielony kawałek dla spowiadających się. Czułam, że ktoś mnie woła. Podeszłam do księdza i powiedziałam, że nie wiem, po co przyszłam. Na co kapłan odpowiedział: „Ale ja wiem. Czekam na panią”. Przeprowadził mnie przez całą spowiedź. Poczułam się wspaniale. A na drugi dzień poszłam do katedry na Wawelu na Eucharystię. To była pierwsze cudowne spotkanie z Panem Jezusem. Przedtem uważałam Kościół za bandę idiotów. Znałam tylko dowcipy o księżach i zakonnicach. Byłam okropna.
BÓG REŻYSEREM
Kiedy wracałam z rajdu samochodowego z Wejherowa do Warszawy, mój GPS zrobił mi psikusa i dojechałam do Włocławka, do klasztoru. Podeszłam do konfesjonału i opowiedziałam ojcu, który tam siedział, w jaki sposób się tutaj znalazłam. Okazało się, że był to egzorcysta o. Robert Konik. I tam przeżyłam swój pierwszy egzorcyzm, po którym otrzymałam od Pana Jezusa ogromny pokój serca – opowiada dalej aktorka.
Nawrócenie Patrycji Hurlak zmieniło w jej życiu wszystko. Wielu znajomych odwróciło się od niej. Była dla nich oszołomem. – Za te osoby modlę się codziennie w Liturgii Godzin. Dziękuję Bogu za ludzi, którzy mnie prześladują czy mi złorzeczą. Kiedy słyszę od kogoś, że zwariowałam, odmawiam w myślach akt strzelisty do Ducha Świętego.
Dziś aktorka po prostu promienieje radością i chce przestrzegać innych przed zniewoleniem magią. Dlatego dotychczasowe życie przedstawiła w książce „Nawrócona wiedźma”, w czasie rozmowy z ks. Mateuszem Czubakiem. – Ksiądz usłyszał moje świadectwo i powiedział: „napiszmy książkę”. Uznałam, że jeśli jest to zgodne z wolą Bożą, to taka lektura powinna powstać. Nawet kiedy już kończyliśmy naszą pracę, modliliśmy się, żeby Pan Bóg zablokował publikację tej książki, jeśli nie jest to zgodne z Jego wolą.
Od kilku miesięcy 34-letnia absolwentka Szkoły Aktorów Filmowych „Workshop” w Warszawie (w 2010 r. ubiegała się o mandat radnej w sejmiku woj. mazowieckiego z ramienia SLD) występuje w zupełnie innej roli. Nie widujemy jej w najpopularniejszych serialach, ale możemy ją spotkać w kościołach, gdy głosi świadectwo nawrócenia. Czasami wstaje już o 3 czy 4 rano, co najmniej godzinę modli się i jedzie do umówionej wcześniej parafii.
– Kiedyś miałam plany: wiedziałam, kiedy zagram i w czym, co będę robiła za jakiś czas. A teraz wychodzę z założenia, że bardzo łatwo rozbawić Pana Boga, opowiadając Mu o swoich planach. Planów już nie mam, interesuje mnie już tylko plan Boży. Teraz czuję, że mam odpowiedzialnego Przyjaciela, który troszczy się o mnie. Ludzie niestety wierzą w magię, nie widzą w tym nic złego. Ale będą musieli za to zapłacić. Jeżeli ktoś chce sprawdzić, czy mówię prawdę, zachęcam do przeczytania 19 i 20 rozdziału Księgi Kapłańskiej. Odczuwam modlitwę ludzi, za co jestem wdzięczna, Chcę wypełniać wolę Pana Boga i iść tam, gdzie On mnie pośle – podkreśla Patrycja Hurlak.
Foto: YouTube
Leave a Reply